Paryż, ploteczki z Francji, VADEMECUM BLOGERA

Budowanie marki osobistej na przykładzie francuskich polityków.

budowanie marki w internecie, Czego możemy nauczyć się od polityków o budowaniu własnej marki i wizerunku

budowanie marki w internecie, Czego możemy nauczyć się od polityków o budowaniu własnej marki i wizerunku

Czego możemy nauczyć się od polityków o budowaniu własnej marki i wizerunku?

Nie zawsze samych dobrych rzeczy. Choć za politycznymi wyżeraczami, rekinami, grubymi rybami często stoją całe sztaby doradców od kreaowania wizerunku. Ale politykom (nawet tym najlepiej doradzanym) zdarzają się karygodne faux pas, czyli wpadki. Które nie zawsze uda się wyprostować. Ale wtedy choćby z ich błędów możemy wyciągnąć dla siebie wnioski.

Mam dla Was taką (mam nadzieję sympatyczną) garść budujących przykładów. Do potraktowania z lekkim przymrużeniem oka i zdrowym dystansem. No chyba, że chcecie gdzieś dojść, choćby po trupach.

Życie nie jest aż tak poważne, potraktujmy poważniej śmiech.

budowanie marki w internecie, Czego możemy nauczyć się od polityków o budowaniu własnej marki i wizerunku

Dlatego …

1.Daj się polubić. Nie daj się ponieść nerwom.

Ludzie sukcesu niekoniecznie wstają wcześnie rano, ale za zawsze w dobrym humorze.

Wiecie kto jest wciąż jednym z najbardziej cenionych francuskich polityków?

Odpowiedź jest prosta: Jacques Chirac. Dlaczego? Bo dobrze się Francuzom kojarzy. Zawsze uśmiechnięty, dość opanowany, stateczny (ma posturę męża stanu). Taki « bon vivant », czyli człowiek, który potrafi cieszyć się życiem. A że czasami robi to na koszt podatnika (np dogadza sobie w drogich restauracjach), pal to diabli…

Zupełne przeciwieństwo Nicolasa Sarkozego. Ten z kolei: mały, nerwowy, nadpopudliwy i cholernie ambitny. Świetny trybun (mówca, który prywatnie jest adwokatem), ale bez tej wrodzonej postury męża stanu.

Różni ich właściwie wszystko. Ale najbardziej to, jak reagują w sytuacjach kryzysowych. Jak reagują na zwyczajną małostkową krytykę.

Przypomnę Wam 2 takie wydarzenia, które świetnie obrazują ich charaktery. Obydwa sprzed kilku lat. Obydwa dziwnym zbiegiem okoliczności zdarzyły się podczas Wystawy Rolniczej (nie w tym samym czasie, ale w czasie, kiedy każdy z wspomnianych panów pełnił funkcję prezydenta Francji).

Wystawa Rolnicza (Salon d’Agriculture) to taka próba ogniowa dla każdego prezydenta. Musi się tu pokazać i poobcować ze zwykłym ludem. Choć ten jeden jedyny raz w roku. Tak chce tradycja. A wtedy wyskakują różne kwiatki. Tak, że wygrywa ten, kto potrafi utrzymać nerwy w ryzach i zachować przytomność umysłu.

Bo zawsze trafi się jakiś niezadowolony koleś, który korzystając z bliskości prezydenta i obecności kamer będzie chciał mieć swoje 5 minut mediatycznej sławy.

W swoim czasie za Jacquiem Chirac pewien niezadowolony współobywatel zakrzyknął:

« Connard » czyli “Głupek”.

Jacques Chirac z właściwym tylko sobie zrelaksowanym podejściem do życia (i pewną taką powolnością, czy wzniosłością) obrócił się w stronę delikwenta, wyciągnął do niego rękę i powiedział:

“Miło mi, ja jestem Chirac”.

I kto tu wyszedł na głupka?

budowanie marki w internecie, Czego możemy nauczyć się od polityków o budowaniu własnej marki i wizerunku

Silni ludzie nigdy nie poniżają innych. Strong people don’t put others down.

Nie patrz na nikogo z góry, chyba że właśnie pomagasz mu wstać.

Ale już nerwus Nicolas Sarkozy w podobnej sytuacji (ktoś z tłumu niepochlebnie nadepnął mu na odcisk) spoza barczystych ramion ochroniarzy ochoczo odkrzyknął:

Casse-toi, pauvre con. Czyli spadaj głupku.

Tak łatwo być odważnym, zza pleców barczystych ochroniarzy. Ale to, co wolno Tobie smrodzie, nie wolno wojewodzie. Sarko zraził do siebie tym … brakiem opanowania wiele osób i …. kolejne wybory przegrał.

2.Nie siedź w kącie, bo Cię tam nie znajdą.

Zwycięzcy robią to, czego przegranym się nie chciało.

Chcesz być zauważony, przebijaj się … wytrwale. Marki buduje się konsekwencją. Przebijanie się to proces długotrwały, czasem to tylko coś dla odważnych.

I znowu Sarko (Nicolas Sarkozy). Syn węgierskiego emigranta. Najmłodszy i najmniejszy wzrostem z 3 braci. A jednak zaszedł najdalej. Został prezydentem Francji (raz, może drugi w 2017 roku?).

Ale to trzeba mu oddać nigdy nie ustawał w wysiłkach. Nigdy nie tracił najmniejszej okazji, by się przebić. Jak to było z Sarko?

Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą. Święty Augustyn. 

Złośliwi twierdzą, że zawsze i wszędzie było go pełno. Dwoił się i troił. Aż w końcu zaczęło to działać ludziom na nerwy. Widać warto wiedzieć, kiedy przestać. Ale w przebijaniu się z nizin taki upór bezdyskusyjnie pomaga.

I tak w sezonie ogórkowym, kiedy wszystkie partyjne szychy były w rozjazdach, Sarko cierpliwie siedział w siedzibie partii. Dyżurował. Był na miejscu. Bo a nuż coś się przydarzy. A wtedy będzie pierwszy. Schwyci swoją szansę i już jej nie wypuści.

Aż się przydarzyło. I nie wypuścił. Powierzono mu przeprowadzenie kampanii wyborczej dla (w imieniu) Charlesa Pasqua (już nieżyjącego, wówczas potężnej szychy w parti). Chodziło o zdobycie dla niego merostwa w podparyskim Neuilly-sur-Seine. Tyle, że Charles Pasqua był tam politycznym spadochroniarzem. Nie chciały go tamtejsze partyjne doły. Ale co było robić? Sarko zręcznie wypromował swoją kandydaturę w miejsce kandydata, którego miał wypromować. Tak wykręcić kota ogonem potrafią nieliczni. To dopiero nazywa się łapanie okazji.

Sarko został merem 40 tysięcznego Neuilly-sur-Seine. Zresztą najmłodszym merem we Francji w owym czasie. Miał wtedy dwadzieścia kilka lat. To stanowisko piastował przez wiele lat. Okazało się ono trampoliną do dalszej kariery politycznej. Neuilly stało się bastionem Sarko. To nie byle jaki bastion. Jedno z najbogatszych miasteczek we Francji. Mieszka tu wiele wpływowych osobistości. Warto je mieć po swojej stronie. Jak np spadkobierczyni L’Oreal, chyba najbogatsza kobieta we Francji Lilianne Bettencourt.

Determinacja, zaangażowanie, łut szczęścia, któremu czasami trzeba pomóc.

Marki buduje się konsekwencją.

To żmudny proces. Jeżeli nie zniechęcimy się zawczasu (niestety, a może stety, bo to szansa dla pozostałych. Wiele osób to robi, rezygnuje w połowie drogi)… nasza marka chwyci. A wtedy będziemy spokojnie odcinać kupony.

Przebijanie się to czasami kwestia wytrwałości, uporu i zręcznego łapania okazji. W życiu politycznym i w blogowaniu. Szczęśliwie w tym ostatnim nie trzeba iść po trupach.

Kluczem do sukcesu jest skoncentrowanie umysłu na tym czego pragniemy, a nie na tym czego się boimy. Brian Tracy

budowanie marki w internecie, Czego możemy nauczyć się od polityków o budowaniu własnej marki i wizerunku

3.Uwierz w siebie, a wtedy inni w Ciebie też uwierzą.

No bo kto by wierzył, że przytłustawy, mało charyzmatyczny i jeszcze mniej seksowny Francois Hollande zostanie prezydentem Francji? Nie wierzył Sarko (patrzył na niego z góry i się na tym przejechał).

Kto by uwierzył, że ten sam mało charyzmatyczny i jeszcze mniej seksowny Francois Holland kilkakrotnie zmienie towarzyszkę życia na młodszy model? Bycie człowiekiem sukcesu zobowiązuje? Nikt nie wierzył, dopóki nie uwierzył w to sam zainteresowany. A … wiara góry przenosi.

Francois Hollande w decydującej debacie telewizyjnej Sarko – Hollande (podczas kampanii prezydenckiej z 2012 roku) zastrzelił przeciwnika podniosłą tyradą:

Ja jako prezydent Francji zrobię to i tamto (słynne moi, president …).

Nie dał sobie przerwać. Wypowiedział to z takim przekonaniem, z taką godnością, że przekonał do siebie tych nieprzekonanych. Debatę bezdyskusyjnie wygrał. Potem jeszcze wygrał wybory.

Bo ludzie zobaczyli w nim prezydenta. Przemwówił do nich z pasją. Marketing to też kreowanie swojego wizerunku. Często to mozolna praca. Ale czasami warto wsiąść na swojego konika, zadziornie powymachiwać szabelką, pokazać że jest się odpowiednim człowiekiem na odpowiednim miejscu. Do tego trzeba wiary w siebie i pasji.

Uwierz w siebie, pisz z pasją, a zarazisz nią innych.

budowanie marki w internecie, Czego możemy nauczyć się od polityków o budowaniu własnej marki i wizerunku

Chcesz zmienić świat, zacznij pisać. M.L King. Ale …

4.Zanim cokolwiek powiesz czy napiszesz zastanów się, czy jest to prawdziwe, czy jest to pomocne, czy jest to inspirujące, czy jest to konieczne, czy jest to dobre?

Before you speak, think: is it true, is it helpful, is it inspiring, is it necessary, is it kind.

Nie bądź małostkowy, czyli historia pewnego niefortunnego tweetu, na który oburzyła się cała Francja.

Dlaczego Valérie Trierweiler była towarzyszka życia Francois Hollanda stała się jedną z najbardziej znienawidzonych kobiet we Francji? Wystarczył jeden głupi tweet. Kto jeszcze nie docenia mocy Twittera?

Pani Waleria wysłała w świat całkiem banalny tweet w toku kampanii parlamentarnej, że popiera Oliviera Falorni (socjalistycznego kandydata do parlamentu). Co w tym złego?

To, że osoba publiczna (oficjalna towarzyszka życia prezydenta Francji) ma swoje prywatne zdanie? Bo pan Fallorni był co prawda socjalistycznym kandydatem do parlamentu w jakimś malutkim okręgu. Ale diabeł twki w szczegółach.

Szczegóły są 2. I to bardzo ważne. Pan Falorni był dysydenckim kandydatem. Wystawił swoją kandydaturę w bratobójczym pojedynku z oficjalnym kandydatem Partii Socjalistycznej. To właśnie temu oficjalnemu kandydatowi pan prezydent Hollande dał swoje moralne wsparcie. I tu wisienka na torcie tym: oficjalnym kandydatem był nikt inny jak Ségolène Royal. Była towarzyszka życia Francois Hollanda, matka czwórki jego dzieci. To ta, którą pani Waleria wygryzła z serca swojego Francois.

Co gorsza Ségolène Royal, wybory przegrała i … została bez pracy (no dobra, bez stołka). Porzucona wieloletnia towarzyszka życia, matka czwórki dzieci Francois Hollanda …

Dla Francuzów pani Waleria posunęła się o jeden tweet za daleko. Lud ją znienawidził. Prezydent musi iść za głosem ludu. Nawet jeżeli Waleria w swoim czasie zafundowała mu końską kurację odchudzającą dla poprawy wizerunku, przekonała do nowych bardziej stylowych oprawek okularów. Lud jej nie chciał. Dała wyraz temu pewna rezolutna staruszka, która na jakimś wyjeździe energicznie złapała Francois Hollande za kołnierz i nie puszczając usilnie błagała:

Niech się pan z tą Walerią nie żeni, bo my jej nie lubimy.

I znowu Francois Hollande przyszło wymienić towarzyszkę życia na młodszy i seksowniejszy model (Julie Gayet – aktorka). Bycie człowiekiem sukcesu zobowiązuje?

Morał: nie masz postury playboya, to nic. Uwierz w siebie. A … wiara góry przenosi. A tak na poważnie.

Nie bądź małostkowy. Nie pisz w złych emocjach. Nie wdawaj się w małostkowe gierki czy potyczki na słowa. Masz hejterów, to ich kasuj (jak to robi Kominek). Zamiast dawać się wciągnąć w  podjazdowe gie-gierki.

Bo smród zostanie na długo.

A choć pozytywne marki buduje się dłużej, są trwalsze.

Mam nadzieję, że to co napisałam potraktujecie ze sporym przymrużeniem oka.

W blogowaniu nie trzeba przebijać się po trupach. Wystarczy z uporem, konsekwencją, wiarą i pomysłem na siebie robić swoje. A w końcu Twoja marka chwyci. Czego Wam serdecznie życzę i cieplutko pozdrawiam

Beata

Jeżeli chcecie razem za mną na codzień zwiedzać Paryż (wirtualnie) i uczyć się francuskiego, poznawać anegdotki z francuskiej polityki, to zapraszam do polubienia mojego fanpaga o Paryżu.

 

Zapisz się na newsletter i pobierz darmowy ebook: TWOJA MARKA NA INSTAGRAMIE

O AUTORZE

Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb.

Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu.

Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności.

Jestem tu po to, by pomóc Ci lepiej pisać, skuteczniej docierać do czytelnika, wywołać większe zaangażowanie w social mediach. Czasami rozśmieszę lub zmotywuję.

Ale równolegle do Vademecum Blogera jestem autorem kilku niezależnych miejsc w sieci.

Ponieważ wiele osób pyta się mnie, jak mimo 4 ciąży i 40 - stki na karku udało mi się zachować linię nastolatki, uruchomiłam kanał na YouTube o zdrowym gotowaniu - bezglutenowo - bezmlecznie.

Znajdziesz mnie również na blogu BeataRed.com i powiązanym z nim Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego.

A jeżeli interesują Cię praktyczne porady o tym, jak budować swoją obecność w sieci zapraszam na mój kanał na You Tube z blogowymi tutorialami.

(15) Komentarzy

  1. Świetny wpis i z przymrużeniem oka ale dużo w tym prawdy 🙂

  2. Jestem pełna podziwu dla Twojej znajomości świata politycznego 🙂 Jesteś bacznym obserwatorem, albo polityków macie lepszego sortu – ja tam w rodzimych nie mogę dopatrzyć się niczego pouczającego. Pozdrawiam Beatko 🙂

  3. Bardzo trafnie to ujęłaś 🙂 W życiu trzeba dążyć do celu… a wszystko się uda… nie tylko w polityce i blogowaniu 🙂

  4. Francja – “nasza niespełniona miłość”. tak zwykł mawiać jeden z moich profesorów na studiach. Coś w tym jest. My zawsze ochoczo im pomagaliśmy, a oni zawsze się na nas wypinali. Sam tekst interesujący. Widać, że pilnie śledzisz to co się dzieje we francuskiej polityce.

  5. Bardzo inspirujące… “Zanim cokolwiek powiesz czy napiszesz zastanów się, czy jest to prawdziwe, czy jest to pomocne, czy jest to inspirujące, czy jest to konieczne, czy jest to dobre?” – podkradam i mam zamiar stosować w blogowaniu 🙂

  6. Inspirujące – jak większość Twoich wpisów. Dzięki 🙂

  7. Bardzo mi się podoba Twój styl pisania i wrzucanie arcyciekawych “szczegółów kuchni”. Zadumałem się kogo mi to przypomina – już wiem – Marka Brzezińskiego – korespondenta Polskiego Radia w Paryżu. Zawsze wie o czym mówi, zawsze doprawia swoje teksty ciekawostkami, zawsze potrafi przykuć uwagę podczas krótkich wejść antenowych prowadząc słuchaczy tajemnymi i często ukrytymi ścieżkami historii, polityki ale też kulinariów.
    Chapeau bas! 🙂

  8. Niby z przymrużeniem oka, ale wiele trafnych rad nam tutaj wrzuciłaś. Jak to Ty. 🙂

  9. Bardzo ciekawy wpis, szkoda że nie mogę zainspirować się i napisać czegoś podobnego o politykach z Polski. Byłby to raczej anty poradnik na temat PR i social media.. 😉 Chociaż jako politolog, muszę przyznać dałaś mi impuls do działania 🙂 Pozdrawiam 🙂

  10. Pięknie udało Ci się w nieinteresujące mnie za bardzo rozgrywki polityczne (choć House of Cards uwielbiam :)) wpleść temat motywacji – brawo 🙂 Prawdziwy majstersztyk – przeczytałam z ogromną przyjemnością 🙂 Beatko – dziękuję 🙂

  11. Klaudia Kowalczyk says:

    No i pierwszy raz polityka przydała się do czegoś 🙂

  12. Bardzo ciekawie to ujęłaś i brawo, że wpadłaś na takie oryginalne porównanie. Teraz wiem już trochę o polityce we Francji 🙂

  13. Bardzo ciekawy wpis i wiele się dowiedziałam o francuskich politykach:) Czytało się bardzo przyjemnie i kilka razy się uśmiechnełam pod nosem:)

  14. Bardzo ciekawy i przyjemny wpis, dzięki! Pozdrowienia z Nicei 🙂

  15. To ciekawe spojrzenie na temat! Myślę, że politycy mają nieco do zaoferowania, jeśli chodzi o budowanie osobistych relacji. Warto wyciągnąć wnioski i dostosować do swojego świata, światopoglądu jeżeli akurat z tym się zgadasz.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *