Jeżeli już od jakiegoś czasu piszesz bloga, pewnie już tego doświadczyłeś.
Podrzucasz ludziom mega przydatną porcję wiedzy w pigułce – a jak to mówią specjaliści, ale dopiero w kuluarach – DUPA. Czarna dziura, przepadło w tłumie.
Publikujesz bzdety, coś leży Ci na wątrobie, otwierasz na oścież swoje serce i przelewasz jego zawartość na fejsa (w końcu i tak nikt Cię tu nie czyta).
I tak te bzdety, które w głębi ducha wiesz, że nie mają miejsca, a jednak prowokujesz los…. A ten dobijający się do głosu – głos roządku – uciszasz kojącym zapewnieniem: spoko – to tylko – jeden raz…..
Jeszcze myślisz sobie: najwyżej to wykasuję i po krzyku…
Publikujesz i wracasz do swoich spraw.
A wtedy odzywają się do Ciebie ludzie, których nigdy nie podejrzewałbyś o to, że śledzą Twojego fanpejdża.
Jak to dotarło do nich?
Niby taki przewidywalny algortym, a taki zupełnie nieprzewidywalny.
Tak to wygląda u mnie….
Wrzucam najbardziej pomocny wpis, przydatne – pragmatyczne hacki i haczki techniczne. A tu że tak powiem w pewnym skrócie myślowym – DUPA.
Rozumiemy się, prawda?
Właściwie mogłabym ich nie wrzucać, bo i tak nikt ich nie zobaczy… Facebook nikomu tego nie pokaże. Zachowa dla siebie.
Otwieram swoje serce. Nieważne w jakim temacie i czy w ogóle na temat….
O emigracji, blogowaniu, przebijaniu się i o tym, ile wysiłku, czasu, energii wkładam w pisanie bloga, a …. tu – nie, tym razem nie powiem tego niecenzuralnego słowa.
I nawet nie mam czasu tego wykasować, bo ktoś już udostępnił to u siebie i porobiły się zasięgi…
A niech tam…
I wtedy dopiero do mnie dociera, że to, co wrzucisz w social media tu zostaje. A rozchodzi się najlepiej wtedy, kiedy najmniej się tego spodziewasz….
A czasami wręcz wtedy, kiedy najmniej Ci to na rękę.
Miejcie się na baczności…
Bo nigdy nie wiecie, kiedy jakiś sprytny HR – owiec prześwietli Wasz profil, tam gdzie najmniej się tego spodziewacie.
Dlatego dzisiaj w wersji kobieta z klasą i w czapce….
Pozdrawiam serdecznie
Beata