Coraz więcej blogerów (tych znanych i zarabiających) staje się markami samymi w sobie. Albo też kreuje się na marki. Te marki (blogerskie) z kolei promują inne marki i na tym zarabiają.

Istnieje również inna forma zarobkowania. Poprzez bloga. A dokładnie poprzez sprzedaż własnych produktów. Ale to znowu wymaga zbudowania zaufania i … silnej marki osobistej.

Coraz więcej blogerów łączy obydwie formy zarabiania. Czyli:

  • Zarabianie na blogu: umieszczanie na nim banerów, reklam, linków afiliacyjnych.
  • Zarabianie poprzez bloga: blog służy budowaniu wiarygodności, zaufania, wizerunku eksperta, jest miejscem do pokazywania i promowania własnych produktów: e-kursów, e-booków, planerów, kalendarzy, e-sklepu. Szopa, jak to pieszczotliwie nazwała Natalia z Jest Rudo (szopa z przecudownymi filtrami na Photoshopa).

Czyli w pisaniu bloga wszystko sprowadza się do … budowania swojej marki. A przynajmniej od niej wszystko się zaczyna. Powinno się zaczynać. Tu zaczynają się możliwości, jakie blog przed nami otwiera, gdy stajemy się coraz silniejszą marką.

Ale budowanie silnej marki to proces długofalowy. Jak to mówi Paweł Tkaczyk:

[Tweet ” Marki buduje się konsekwencją.”]

Bo co to jest marka? Marka osobista?

To, co myślą o Tobie inni ludzie. To jak Cię widzą. Na kogo uda Ci się wykreować w ich mniemaniu.

Marka to dobrze opowiedziana historia.

Znowu wraca storytelling. Bo ludzie kochają historie. Może dlatego, że w ten sposób w jednym krótkim życiu przeżywają więcej żyć (swoich bohaterów).

Ludzie zapamiętują historie. Według badania przeprowadzonego przez London School of Economics, ludzie zapamiętują średnio 5-10 % tego, co zostało powiedziane. TYLKO. Ale tylko wtedy, gdy zostało to przekazane w formie suchych faktów czy wykresów.

Ale tym samym ludziom opowiedzcie historię. Zapamiętają 65-75 %. Aż tyle. Statystycznie. Bo opowieści przenoszą odbiorców w inny czas i miejsce. Dlatego przeżywają je głębiej, z większą empatią. No i lepiej zapamiętują. Kojarzą je z daną marką. Dlatego marki tak chętnie opowiadają historie … o sobie.

Taką dobrze opowiedzianą historią jest dla mnie PANI SWOJEGO CZASU.

Za tą marką kryje się Ola Budzyńska (tu przeczytacie jej historię). Mama Cukiereczka, czyli dziecka, które wymaga regularnego podawania insuliny. Z zegarkiem w ręku. Zanim u jej dziecka zdiagnozowano chorbę, Ola miała bardzo “zaganiane” życie zawodowe. Była mamą w ciągłych rozjazdach. Do tego stopnia, że własne dzieci zaczęły nazywać ją tatą. Po powrocie z wyjazdów. Matkę Polkę – tatą, czujecie to? Ale tego wymagała jej praca. W końcu Ola powiedziała dość. Wzięła swój czas w swoje ręce. A dzisiaj pomaga w tym innym.

Sama pracuje, a jednocześnie jest bardziej obecna w domu. Ma na to wszystko czas. Bo to kwestia zorganizowania i dokonywania odpowiednich wyborów.

To dobrze opowiedziana ludzka historia. Przekonywująca. A to jest bardzo ważne.

Bo ludzie, gdziekolwiek trafiają w sieci (na bloga, stronę), chcieliby wiedzieć, że stoi za nią człowiek z krwi i kości. Z ciekawą historią. Jesteśmy istotami społecznymi. Lubimy łapać kontakt z drugim człowiekiem. To często dla człowieka przywiązujemy się do danego bloga, śledzimy jego historię. Ufamy mu, bo czujemy, że ma w sobie wewnętrzną siłę, która nas poprowadzi.

Ale ludzkich (odrębnych) historii w sieci, czyli blogów jest bardzo wiele. Coraz więcej. Coraz trudniej się wyróżnić. A jednak …

Wyróżnij się albo zgiń.

Napisał Paweł Tkaczyk – specjalista od budowania marki i opowiadania o niej historii (jedno łączy się z drugim i to drugie służy temu pierwszemu).

To samo napisał Jakub Prószynski z Pijaru Koksu:

Twórco treści, wyróżnij się albo zgiń… Masz niszę, znajdź zatem własny środek wyrazu.

Ale jak tu się wyróżnić?

Coraz trudniej. Tyle osób pisze w sieci. Tematy się powielają. Od tytułów po treści, a nawet poprzez zdjęcia stockowe.

Punktem wyjścia jest znalezienie tego, co nas wyróżnia.

Ola, czyli PANI SWOJEGO CZASU (mam nadzieję, że wybaczy mi że tak wyżywam się tu na niej … dla przykładu) zorganizowała w tym celu domową burzę mózgów.

Wyszło z niej, że jest świetnie zorganizowana. Postanowiła uczynić z tego swój znak rozpoznawczy. Oparła na nim swój biznes (dobrze prosperujący) i markę osobistą. Stworzyła bloga, fanpaga, grupę na Facebooku i zaczęła pisać. Bo dzisiaj właśnie pisanie bloga jest punktem wyjścia do budowania swojej marki.

Dalej były oczywiście media społecznościowe. Ola świetnie opanowała Facebook. 10 000 followersów po roku istnienia. WOW. Ja po 3 latach tego bloga ledwie dobijam do 2000 (i dobić nie mogę).

A jednak czy było by to możliwe bez pisania bloga?

Przypuszczam, że nie. Nie do tego stopnia. Gdybym nie czytała bloga Oli, nie trafiłabym ani na jej fanpaga, ani do jej grupy. Mniejsza o mnie. To mała strata. Jedna sztuka. Ale coś mi mówi, że taką drogę (od czytania bloga do polubienia fanpaga) przeszłam nie ja jedna.

Oczywiście media społecznościowe są ważne. To kanały rozsyłania treści publikowanych na blogu. Dlatego są takie ważne. Jeszcze ważniejsze, im więcej mamy na nich followersów, im większe jest ich zaangażowanie, im więcej dają nam lajków i komentarzy. Bo gdy coś tam publikujemy, zdobywamy kolejny link prowadzący na bloga. Niby sztuka jest sztuka.

Ale im większą mamy społeczność w danym medium, im większy jej odzew, tym łaskawiej na naszego malutkiego linka patrzy wszechmocny Google.

Ja nieśmiało przypominam, że współtworzę z Renatą, Anią i Pawłem: Grupę Wzajemnej Promocji dla Blogerów. Jej celem jest wzajemne wspieranie się i popychanie naszych blogów w mediach społecznościowych. Wspólnymi siłami. Bo w grupie siła. A jest nasz już tam prawie tysiąc osób.

Co jest potrzebne, by zbudować silną markę?

Wyrazistość jest tu kluczem.

Bo w dzisiejszych czasach, by zaistnieć w sieci trzeba być jakimś. Nie można być bezbarwnym. NA bezbarwnych nikt nie zwraca uwagi.

W praktyce bycie oryginalnym jest już chyba niewykonalne. Tematy się powielają. Treści też. Jak tu co post na nowo wymyślać koło? Jedynie możemy wymyślać nowe do niego podejście. Przez pryzmat własnych indywidualnych doświadczeń. Na nowo opowiedzieć jego historę. Inaczej.

Bo żeby być zapamiętanym czyli rozpoznawalnym trzeba być jakimś. Wyrazistym.

Ola Pani Swojego Czasu jest wyrazista. Z tego co pisze czuć kobietę z silnym charkterem, która nie stara się go trzymać w ryzach. Nie boi się powiedzieć czegoś dosadnie. Jest sobą.

[Tweet “Be yourself, because an original is worth more than a copy.”]

Ale to właśnie buduje jej wiarygodność. Tak rodzi się …

ZAUFANIE.

Zaufanie. To najcenniejszy kapitał XXI wieku. W sieci to wprost moneta przetargowa. Masz, zdobyłeś zaufanie innych ludzi, zbudowałeś wspólnotę – jesteś liderem. Ludzie może nie pójdą za Tobą w ogień, ale zaufają, gdy powiesz, że coś jest dobre. Kupią, gdy coś polecisz. W dobie firm krzaków to kapitał.

Przyszłość autorów to bycie influencerem. Kominek, czyli Jason Hunt

Ale punktem wyjścia jest tu pisanie bloga, regularnie, czasami mozolnie. Konsekwentnie. Im więcej piszesz na dany temat, tym bardziej będziesz postrzegany jako autorytet. Przypominam to, co powiedział Paweł Tkaczyk:

Marki buduje się konsekwencją.

Tu nie ma drogi na skróty. To ciężka praca. Online i offline. Ola dwoi się i troi również poza siecią (szkolenia …), dlatego też jej marka rozwija się tak szybko.

A do tego trzeba mieć pomysł na siebie. Konsekwentnie go realizować. Postawić na swoje atuty. Iść na przód. Z nadzieją, że nasza marka w końcu chwyci. A wtedy będziemy obcinać kupony. Czego Wam wszystkim życzę i pozdrawiam serdecznie.

Beata

Podobne wpisy:

Enregistrer

Enregistrer

Opublikowany przez BEATA REDZIMSKA

Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb. Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu. Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności. Jestem tu po to, by pomóc Ci lepiej pisać, skuteczniej docierać do czytelnika, wywołać większe zaangażowanie w social mediach. Czasami rozśmieszę lub zmotywuję. Ale równolegle do Vademecum Blogera jestem autorem kilku niezależnych miejsc w sieci. Ponieważ wiele osób pyta się mnie, jak mimo 4 ciąży i 40 - stki na karku udało mi się zachować linię nastolatki, uruchomiłam kanał na YouTube o zdrowym gotowaniu - bezglutenowo - bezmlecznie. Znajdziesz mnie również na blogu BeataRed.com i powiązanym z nim Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego. A jeżeli interesują Cię praktyczne porady o tym, jak budować swoją obecność w sieci zapraszam na mój kanał na You Tube z blogowymi tutorialami.

Dołącz do rozmowy

23 komentarze

  1. Zbudowanie swojej marki osobistej jest bardzo ważne i mimo, że wymaga czasu i konsekwencji warto o to zadbać. Moim zdaniem nie tylko blogerzy i przedsiębiorcy powinni budować swoją markę, ale każdy z nas. Swoim zachowaniem, swoim wyglądem i swoimi osiągnięciami zawodowymi powinniśmy budować swój wizerunek. Bo dobry wizerunek prędzej czy później zaprocentuje i to w różnych płaszczyznach życia 🙂

  2. Oj to duży i ciężki temat.
    Dziękuję Beato, że w kilku miejscach podałaś mnie jako przykład – to miło z Twojej strony. Jednak kilka rzeczy muszę sprostować.
    Po pierwsze i najważniejsze – jestem Mamą Cukiereczka, a nie Cukiernika. Drobna różnica, choć dla mnie jednak gigantyczna.
    A po drugie nie zgadzam się z tym, że “dwoję się i troję”. Po prostu prowadzę biznes, a to jest jego część i tyle 🙂
    A merytorycznie:
    – Nie uważam, że do budowania marki potrzebny jest blog. Każdy z nas ma jakąś markę, nawet jeśli nie zdaje sobie z tego sprawy. Nawet jeśli tę markę widzi tylko nasza najbliższa rodzina. A jeśli chodzi o markę w biznesie to również blog nie jest konieczny. Zobaczcie na Ariadnę Wiczling – bardzo systematycznie buduje swoją markę, a w ogóle nie prowadzi bloga 🙂
    – Nie zgadzam się z tym, że “bycie oryginalnym” jest już niewykonalne”. Według mnie jest jak najbardziej wykonalne, bo każdy z nas jest oryginalny. I paradoksalnie właśnie myślenie “nic oryginalnego już nie wymyślę” powoduje, że nakładasz maski, kopiujesz i faktycznie oryginalna nie jesteś. A jeśli robisz coś w zgodzie ze sobą, po swojemu i tak jak czujesz, to na pewno będziesz oryginalna

  3. W teorii to wszystko ładnie wygląda, gorzej tylko jak przychodzi czas na wprowadzenie tego w życie. Przyznam, że sama chciałam budować markę, ale ni jak nie wiedziałam do tej pory jak się za to zabrać. Ostatni mój wpis, a przede wszystkim komentarze osób dały mi takiego kopa, podobnego jak burza mózgów. Wyłączyłam się na dłużej z kartką papieru i przyznam, że teraz mam pewne pomysły. Idę jeszcze raz przeczytać robiąc notatki dla siebie.

  4. Szczerze mówiąc, że czytamy wiele blogów, z wieloma autorami się utożsamiamy, to na palcach dwóch rąk mogłybyśmy policzyć blogerów, których produkty byśmy kupiły w ciemno. Bo to, że ktoś poleci, zrobi się szum, to nie zależy nawet od popularności. Są osoby autentyczne w tym, co robią i nieważne, czy on ma 10k odbiorców, czy tysiąc, jeżeli do nas przemawia to, co robi, co wydaje, cena nie gra roli. Niestety, coraz częściej jest tak, że w pogoni za pieniędzmi bloger reklamuje przeciwstawne sobie firmy, np. sieć komórkową. Numer ma w jednej, a drugą wychwala pod niebiosa, i coś tu zgrzyta…

  5. Budowanie marki. Tak. Wlasnie ostatnio nawet zastanawialam sie czy nie zrobic ankiety na temat jak mnie ludzie odbieraja i jak odbieraja mojego bloga. To bardzo ciekawa kwestia. Staram sie budowac swoja marke ale mam wrazenie, ze cos mi wolno idzie. A moze jestem zbyt niecierpliwa?

  6. W swoim życiu zawodowym przez wiele lat zajmowałam się marką jednej z największych firm doradczych na świecie.Posiadłam sporo wiedzy i doświadczenia w tym temacie, jednak budowanie własnej marki od samego początku to coś zupełnie innego niż trzymanie się wytycznych dotyczących marki globalnej. Moją ulubioną sentencją Davida Ogilvy jest: “Każdy dureń może ubić interes, ale potrzeba geniuszu, wiary i wytrwałości, aby stworzyć markę.” Ten cytat oddaje najlepiej sedno tematu, dlatego podziwiam tych, którzy w tak krótkim czasie zbudowali swoje małe imperium w blogosferze, m.in. ci, których wymieniasz.

  7. Beato, poruszasz bardzo ważny temat. Ze swojej strony dodam, że budowanie marki osobistej to proces. Nie da się wykonać jednego działania, jednej kampanii reklamowej, by zbudować swoje “nazwisko”. Cały czas trzeba o to dbać, pielęgnować. Budując moją markę staram się podchodzić do Klientek w taki sposób, w jaki sama chciałabym być traktowana: ze zrozumieniem, ciepłem, obserwacją (a nie oceną), przestrzenią (a nie naciskiem) i odpowiedzialnością za słowa i czyny. To u mnie procentuje 🙂

  8. Wydaje mi się, że ludziom wyrazistym szybciej przychodzi sukces, bo nie boją się głośno mówić. Ja rozkręcam się bardzo powoli. Chyba najtrudniejsze jest wychodzenie z własnej strefy komfortu.

  9. Również powoli buduję i buduję. Wydaje mi się, że szybciej idzie, jak się dokładną strategię, czyli wszystko rozpisane. Właśnie tego mi brakuje. Z chęcią poczytam dyskusję, którą tutaj wywołałaś, z nadzieję na inspirację 🙂

  10. Uwielbiam czytać takie artykuły, zwłaszcza, ze dopiero zaczynam całą przygodę z blogowaniem. Czasami chciałabym przyspieszyć ten pierwszy krok, ale wiem, że trzeba dużo cierpliwości, zawziętości no i przede wszystkim systematyczności, żeby zbudować markę opartą na zaufaniu. Czy polecasz jeszcze jakieś artykuły dla początkujących blogerów oprócz tych, które podałaś w swoim poście?

  11. …wyróżnij się albo zgiń – o matko naturo i słodka nieudolności lekarzy – dziękuję. Pani Miniaturowa zawsze będzie rozpoznawalna 😉
    A tak na poważnie, bardzo ciekawy artykuł, zacznę częściej do Ciebie zaglądać.

    Pozdrawiam z inspirującego wtorku 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nowość - KURS - Twój pierwszy produkt online - 39,99 PLN + VAT Odrzuć

Exit mobile version