Dlaczego w słoneczny dzień (nie wiedzieć czemu) dopisuje nam humor (i to już z samego rana). Tymczasem w pochmurny poranek co niektórych to wołami trzeba by wyciągać z łóżka (a czasami to nawet wołom się nie chce). Jeżeli ostatnio sporo psioczyliście na pogodę (upalną), przeczytajcie proszę o tym, co zawdzięczamy Słońcu. Choćby pot lał się z nas wiadrami. A wraz z nim toksyny – to jest to jak najbardziej na zdrowie. Bo po upalnym lecie mamy mniej chorowitą zimę.  Oczywiście nie namawiam Was do popadania ze skrajności w skrajność. Ale słońce jest nam potrzebne do życia i dla zdrowia. Jeżeli lubicie się opalać, po prostu róbcie to z głową. A jeżeli lubicie psioczyć na pogodę (czy to upalną, czy to pochmurną) zachowajcie w tym umiar (nie żołądkujcie się niepotrzebnie – też dla zdrowia).

Po co nam Słońce? 

  1. Słońce pobudza naszą energię życiową. Wysyła promieniowanie, które stymuluje cały szereg (niezbednych dla życia) reakcji w naszym organiźmie: produkcję tłuszczów, białek, stymuluje pracę wątroby, tarczycy, mózgu. Ogólnie pobudza cały nasz metabolizm.
  2. Pod wpływem dzialania promieni słonecznych nasz organizm wydziela endorfiny (hormony szczęścia). To dostarcza nam wspaniały zastrzyk pozytywnej energii (zarówno dla ducha, jak i dla ciała). Stąd spontanicznie (i zupełnie naturalnie) w słoneczne dni przepełnia nas jakaś niewyjaśniona raodość życia. Zaś w długie pochmurne zimowe okresy częściej popadamy w depresję, silniej odczuwamy zmęczenie, a czasami dodatkowo wypadają nam włosy, czy mamy problemy z cerą.
  3. Terapia Słońcem czyli helioterapia była całkiem skuteczną metodą leczenia stosowaną przez naszych przodków.Czy pamiętacie (z lektur szkolnych), jak co bogatsze szlachcianki (czy mieszczanki) udawały się do wód celem podreparowania zdrowia lub zaleczenia prawdziwych lub wyimaginowanych problemłów z nim związanych. Co byjednocześnie pretekstem do pokazania się w tzw świecie i pewnie dobrym pomysłem na złapanie (lub załapanie się na) męża. Te “wody” to były po prostu sanatoria (często zagraniczne np w słonecznej Italii) w miejscach korzystających z wyjątkowego nasłonecznienia. Nawet jeżeli były położone gdzieś w górach, to z reguły miejscach osłoniętych i wyeksponowanych na południe. Takie pobyty w ramach helioterapii przepisywano w infekcjach bakteryjnych, stanach zapalnych, gruźlicy, reumatyzmie, artrozie. I to wszystko właśnie ze względu na bakteriobójcze, pobudzające i przeciwbólowe dzialanie promieni słonecznych.
  4. Słońce jest niezbędne do syntezy witaminy D w naszym organiźmie. Wbrew obiegowym opiniom głównym źródłem witaminy D wcale nie jest żywność, ale promieniowanie ultrafioletowe (UV). 90% witaminy D w naszym organiźmie jest produkowane przez skórę właśnie pod wpływem promieniowania słonecznego. Gdybyśmy chcieli pokryć zapotrzebowanie naszego organizmu na witaminę D (tylko i wyłącznie przez żywność, należałoby codziennie zjadać 22 jajka. Kto to wytrzyma ? Najambitniejszy sportowiec przy diecie megaproteinowej tego nie przełknie. Prawda jest taka, że żywność zawiera mało  witaminy D. W sensie stricto witamina D wcale witaminą nie jest. Gdyż wystarczy umiarkowana ekspozycja na promienie sloneczne (podkreślam umiarkowana i to przez cały rok) i nasz organizm produkuje ją samodzielnie. Bardziej wypadałoby nazwać ją hormonem. Aletak się jakoś przyjęło. Niech więc zostanie witaminą. Skądinąd to bardzo cenna witamina dla naszego zdrowia. Wbrew temu, co powszechnie o niej wiemy, witamina D nie tylko zapobiega rachityzmowi, ale wpływa również na namnażanie się i apoptozę (śmierć) komórek (co stanowi mechanizm obronny przed nowotworem – komorki nowotworowe po prostu nie chcą umierać), na wydzielanie insuliny oraz substancji bakteriobójczych (tak działa nasz mechnizm obronny przeciwko infekcjom). Witamina D zabezpiecza nas przed rakiem, cukrzycą, chorobami autoimunologicznymi, chorobami nerek. A wszystko to dzięki Słońcu. A dokładnie umiarkowanej ekspozycji na promienie słoneczne przez cały rok. I tu jest pies pogrzebany. Także zimą.
  5. Promieniowanie słoneczne ma bezpośrednio korzystny wpływ na naszą skórę powodując opaleniznę. Ale jak ze wszystkim. Jest to kwestią dawki. Zależy od indywidualnej wytrzylałości organizmu. Tzw karnacja czy kapitał słoneczny. Pod wpływem promieniowania UV nasz naskórek ulega pogrubieniu i przybiera charakterystyczny lekko brązowawy odcień ( to jest opalenizna). Stanowi to reakcję obronną naszego organizmu.

Ale jak wszystko w życiu, jeżeli opalamy się róbmy to z głową

Ochrona przed słońcem – bezpieczne opalanie.

Słońce nie zawsze i nie w każdej dawce wychodzi na zdrowie. Ma swoje za uszami. Może powodować następujące efekty negatywne:

  1. Bezpośrednim efektem negatywnym przedłużonej lub intensywnej ekspozycji na promieniowanie słoneczne może być rumień, zaczerwienienie czy wręcz oparzenie skóry.
  2. Konsekwencją długofalową nadmiernej ekspozycji na promieniowanie słoneczne mogą być przebarwienia, piegi, pieprzyki, znamiona, czy nawet nowotwór skóry (czerniak). 
  3. Promieniowanie UVA przyspiesza starzenie skóry.

Opalajmy się z głową.

Tymbardziej, że nie jesteśmy równi wobec Słońca. Szczegolną ostrożność zaleca się dzieciom, osobom starszym i osobom o bardzo jasnej karnacji (które dysponują mniejszym kapitałem słonecznym).

Skóra dzieci do 3 roku życia zawiera mało melanocyów (komórek odpowiedzialnych za pigmentację). Szczegolnie wrażliwa na Słońce jest skóra niemowląt, gdyż nie posiada praktycznie żadnego zabezpieczenia.

Dlatego pamiętajmy, by wyposażyć naszych milusińskich w kapelusz z szerokim rondem (który przykryje uszy i kark), okulary przeciwsłoneczne (i to nie dla szpanu), T-shirt (najlepiej z długim rękawem), krem z odpowiednim filtrem.

Pamiętajmy, ze 4 minutowa ekspozycja dziecka na promieniowanie słoneczne odpowiada 1 godzinie opalania u dorosłych.

A choć słońce przypala (niemiłosiernie), pewnie z utęsknieniem będziemy je wspominać w długie (wręcz niekończące się) zimowe miesiące.

Słońce od tysiącleci  fascynuje ludzkość. Jest gwiazdą, skądinąd jedną spośród miliardów innych. Tyle że nie taką zwyczajną Wokół niej krąży 9 innych planet, w tym nasza Ziemia. Bez Słońca nie było by życia, nie było by nas. Stąd pewnie słońce ma dobroczynny wpływ na nasze zdrowie. Tyle że wszystko jest kwestią dawki.

Ostrożnie ze Słońcem:

Jeżeli jeszcze macie w perspektywie długie, leniwe wylegiwanie się na plaży, czy w ramach urlopu  inną formę ekspozycji na słońce chociażby pobyt w górach zachowajcie szczególną ostrożność jeżeli:

1. Masz cerę z trądzikiem.

Bo jeżeli z pozoru promienie słoneczne (w połączeniu z wodą morską, czy chlorowaną wodą z basenu) mają dobroczynny wpływ na stan cery trądzikowej, to może ulec on gwałtownemu pogorszeniu po powrocie z wakacji. Dlaczego tak się dzieje?

Pod wpływem Słońca nasza skóra ulega pogrubieniu (jest to naturalna reakcja obronna organizmu) i jednocześnie wysusza się. Ale następnie łój tymczasowo zatrzymany pod skórą, będzie próbował wydostać się na zewnątrz. A to daje pryszcze i czarne punkciki. Absolutnie nie należy tych pryszczy wyciskać. Raczej zdezynfekować i osuszyć przy użyciu batonika (tego do czyszczenia uszu) zamoczonego np w propolisie. Póki co na plaży zapobiegawczo możemy stosować krem z filtrem. Taki, który nie zatyka porów (czyli nie za bardzo tłusty), a jednocześnie dbać o odpowiednie nawilżenie skóry rano i wieczorem.

2. Masz nawracającą opryszczkę. 

Ekspozycja na promieniowanie słoneczne może ją przebudzić. Wywołuje ją wirus, który drzemie w naszym organizmie. Ten zaczyna się mnożyć pod wpływem pierwszych promieni słońca. Co robić, gdy pojawi się opryszczka?

Po pierwsze nie dotykaj opryszczki (jeżeli już zacznie się tworzyć), by nie roznieść dalej wirusa lub przy okazji nie dorzucić mu do towarzystwa innych mikrobów.

Po drugie: nie obcałowywyh znajomych, bo możesz przy okazji obadrować ich takim kłopotliwym prezentem.

Po trzecie: sięgnij po odpowiednią pomadkę ochronną i nakładaj ją co 2 godziny.

3. Jezeli masz jasną karnację ze sporą ilością piegów i pieprzyków. 

Zła wiadomość. Nie wygrałeś najlepszego losu na loterii słonecznej. Twój kapitał słoneczny jest kiepski. Sorry Winetou. Zarządzaj nim oszczędnie. Tak, by starczył Ci na długie lata. 

Co to jest kapitał słoneczny? 

Otóż każdy z nas posiada określoną « wytrzymałość » na słońce. Ta wyczerpuje się (i to nieodwracalnie) w miarę kolejnych ekspozycji. Objawem są przebarwienia na skórze (od słońca) i mniejsze lub większe zmarszczki. Dodatkowo nadmierna ekspozycja na promienie słoneczne może prowadzić do zmian nowotworowych na skórze (czyli czerniaka). Co ważne: zachorowalność na tę chorobę podwaja się co 10 lat.

  1. Jeżeli spędzasz urlop w górach: pamiętaj, że słońce silniej grzeje na wysokościach. To dlatego, że grubość atmosfery, która spełnia rolę filtra ulega zmniejszeniu. Stąd więcej promieni UV dociera na Ziemię.                    
  2. Jeżeli spędzasz urlop nad wodą: miej na uwadze, że woda odbija 10-30% promieniowania UV, piasek 5-25%. Co dodatkowo zwiększa dawkę promieniowania, jaką musi przyjąć Twoja skóra.
  3. Jeżeli przyjmujesz lekarstwa o działaniu przeciwzapalnym lub antybiotyki: Uważaj, bo mogą one zawierać substancje, które zwiększą wrażliwość na działanie promieni słonecznych. Podobne działanie mają niektóre olejki eteryczne (np te z roślin cytrusowych jak olejek cytrynowy, bergamotowy, z zielonej cytryny, z mandarynki, pomarańczy, z grejfruta, z selera, czy wyciągi lub napary z dziurawca). Również niektóre kosmetyki np kremy na bazie retinolu mogą zwiększać wrażliwość na Słońce.
  4. Zachowaj czujność, nawet jeżeli widzisz na niebie kilka chmurek. To może być tylko złudne poczucie bezpieczeństwa. Bo nie wszystki chmury w jednakowym stopniu pochłaniają promieniowanie słoneczne. Lekka mgiełka z chmur na wysokościach zatrzymuje zaledwie 5-10% promieni UV. Nawet jeżeli wydaje się, że jest chłodniej i słońce mniej grzeje. Co więcej obesność białych rozproszonych chmur może wręcz zwiększyć dawkę promieniowania UV przez ich odbicie.  Warstwa chmur na średniej wysokości zatrzymuje około 30-70% promieniowania UV. Jedynie grube, ciemne chmury na niskiej wysokości zatrzymują całkowicie promeniowanie ultrafioletowe. Ale wtedy chyba nikomu nie marzy sie wystawianie nosa na dwór.

Ale pamiętamy, że promienowanie słoneczne ma również dobroczynny wpływ na nasz organizm. Że jest nam niezbędne do zycia (chociażby do producji witaminy D). I pod byle pretekstem nie zamykajmy sie w domu. Korzystajmy z życia, przyrody, spacerów, promieni słońca. Byle z głową.

Ja jednak

Biorę w obronę Słońce,

bo prawdopodobnie jak Anglicy i Francuzi cierpimy na niedobór witaminy D w organiźmie. Dlatego, że nie dosyć korzystamy ze Słońca. I to przez cały rok. Może zdziwi Was ta statystyka, bo 1 Brytyjczyk na 5-ciu i 6-ciu Francuzów na 10 -ciu wykazuje niedobór witaminy D. Co osobiście mnie samą zdziwiło.

Dlaczego statystycznie bardziej dotyka to Francuzów?

Bo przecież Francuzi mają dużo bardziej słoneczny od Brytyjczyków klimat, ale mniej przyjazny czy mniej wystawiony na słońce styl życia. Obserwuję to po moich brytyjskich kolegach z pracy. Gdy tylko pojawi się pierwszy wiosenny promyk słońca, ci już latają w krótkim rękawku i szortach (i nigdy nie jest im zimno). Francuzi za to (podobnie jak my). Na wszelki wypadek są szczelnie opatuleni w jakieś płaszcze, a na słońce wystawiają ledwie czubek ucha. Bo w końcu w Paryżu i tak cały czas pada.

Podobne wpisy:

Chroń skórę przed słońcem na moim drugim blogu Moda na bio

W ramach Wspólnego czytania i dziergania z blogiem Maknety robi się kolejne ponczo z elementów. Póki co nie zdążyłam go obfocić. Więc wrzucam tylko fragment wzoru (ten na biało w czasopiśmie).

Pozdrawiam serdecznie

Beata


 

Opublikowany przez BEATA REDZIMSKA

Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb. Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu. Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności. Jestem tu po to, by pomóc Ci lepiej pisać, skuteczniej docierać do czytelnika, wywołać większe zaangażowanie w social mediach. Czasami rozśmieszę lub zmotywuję. Ale równolegle do Vademecum Blogera jestem autorem kilku niezależnych miejsc w sieci. Ponieważ wiele osób pyta się mnie, jak mimo 4 ciąży i 40 - stki na karku udało mi się zachować linię nastolatki, uruchomiłam kanał na YouTube o zdrowym gotowaniu - bezglutenowo - bezmlecznie. Znajdziesz mnie również na blogu BeataRed.com i powiązanym z nim Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego. A jeżeli interesują Cię praktyczne porady o tym, jak budować swoją obecność w sieci zapraszam na mój kanał na You Tube z blogowymi tutorialami.

Dołącz do rozmowy

18 komentarzy

  1. Twój wpis to prawdziwe “ABC słońca na wakacjach”. Racja z tą ostrożnością, nas kiedyś na naszej bałtyckiej plaży słońce nieźle przysmażyło, choć dzień był chmurny i mglisty. 2 godziny ekspozycji!
    Z kapeluszy, to w sklepie wojskowym w Kołobrzegu młody sobie zanabył świetny kapelusz maskujący z dopinaną ochroną na kark. Wygląda w tym świetnie i jest doskonale zabezpieczony przed słońcem 😉

  2. Uwielbiam słońce. Uwielbiam wystawiać do niego mordkę. A mój młody zamiast vit D w kapsułce, łapie po prostu ciepłe promienie i uśmiecha swą buzię. Oczywiście wszystko z umiarem 🙂

  3. Życzę cudownego urlopu! 🙂
    Ja w tym roku za dużo się nie opalałam, ale uwielbiam słońce – może nie przy takim skwarze, gdzie nie mogę na nim wytrzymać dłużej niż godzinę, ale opalanie to jedna z przyjemniejszych czynności wakacji (oczywiście wszystko z głową!) 😉

  4. Lubię słonce, nie lubię wystawiać się na działanie promieni 🙂
    Miłego odpoczynku !

  5. Też staję w obronie słońca, chociaż już z opalania (w sensie – leżenie plackiem) zrezygnowałam kilka lat temu. Po prostu zaczęło mnie to męczyć, wolę opalać się w ruchu, przy okazji biegania, wędrowania itp. Smarowanie ciała preparatami zawierającymi filtry podobno uniemożliwia syntezę witaminy D. czytałam też gdzieś, że okulary słoneczne w każdej chwili dnia również robią nam niedźwiedzią przysługę. Pozdrawiam 🙂

  6. Wymarzonych wakacji dla całej rodzinki 🙂 Ja lubię słońce i podobnie jak Gaja opalam się w ruchu, a moja karnacja nie ma nic przeciwko temu, oczywiście krem z filtrami zawsze mam pod ręką 🙂

  7. To ja już wiem, skąd u mnie się ta wredna opryszczka na początku wakacji wzięła! Moja jest naprawdę okropna. Zastanawiam się, czy to świństwo da się w jakiś sposób wyleczyć do końca. Chciałabym, żeby już nie wracało…

  8. Jako dzieco nie znosilam sie opalac, teraz doszalam juz do rozejmu ze sloncem 😉

  9. Kocham słońce i jak tylko świeci wystawiam do niego twarz wysmarowaną kremem z filtrem. Mi ono ładuje baterie i nastawia pozytywnie do życia. Co do witaminy D, to niedawno dowiedziałam się, że smarowanie się takimi kremami z filtrem blokuje jego przyjmowanie przez skórę, dlatego w słoneczne dni powinniśmy najpierw przez trzydzieści minut wystawić się na słońce bez żadnych kremów ochronnych. Oczywiście nie w momencie, kiedy słońce parzy i piecze, ale myślę, że wiesz, o co chodzi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nowość - KURS - Twój pierwszy produkt online - 39,99 PLN + VAT Odrzuć

Exit mobile version