BLOGOWANIE, VADEMECUM BLOGERA

22 rzeczy, które chciałabym wiedzieć zanim zaczęłam blogowanie.

jak stworzyć bloga, POZYCJONOWANIE STRON, marketing internetowy, zarabianie na blogu

 jak stworzyć bloga, POZYCJONOWANIE STRON, marketing internetowy, zarabianie na blogu

Czy jeszcze raz zabrałabym się za pisanie bloga?

Czy gdybym wiedziała to wszystko jeszcze zanim zaczęłam pisać bloga, czy w ogóle zabrałabym się za jego pisanie?

PODSTAWY BLOGOWANIA DARMOWY EBOOK DO POBRANIA

[purchase_link id=”16205″ text=”POBIERZ” style=”button” color=”blue”]

Prawdopodobnie tak, ale …. Ale miałabym wobec blogowania dużo mniejsze oczekiwania.

Bo może i blogowanie otwiera pewne furtki. Przy okazji sporo uczymy się o sobie, o swoich ograniczeniach, może jeszcze nieodkrytych talentach czy predyspozycjach. Ale ….

Jeżeli zaczynacie pisać bloga, bo marzy Wam się fejm i hajs tych kilku topowych blogerek czy blogerów, nie zapominajcie o tym, że te i ci blogerzy, czy blogerki latami pracowali na to, by dojść tam, gdzie dziś są.

Miejcie na uwadze to, że przebić się udaje się tylko nielicznym.

To trochę taki zimny prysznic, który zaserwowałam Wam od samego rana. A i który  mocno działa na mnie samą. Niemniej lubię przytaczać słowa pewnego anglojęzycznego blogera, które moim zdaniem trafiają w sedno.

[Tweet “Jeżeli szukasz sposobu zarabiania przez internet, to akurat blogowanie jest ostatnim z nich.”]

I pewnie dlatego popularna amerykańska blogerka Adrienne Smith, której udało się zgromadzić bardzo zaangażowaną społeczność wokół bloga (i dla której blog i działalność około blogowa były głównym źródłem utrzymania). Otóż Adrienne Smith jakiś czas temu po prostu porzuciła blogowanie … dla innego typu działalności w sieci: bardziej dochodowej, bardziej stabilnej, czyli coś, co nazywa się RANGE AND RANK – pozycjonowanie stron i odsprzedawanie ich lokalnym biznesom.

Jeżeli mimo wszystko nie daliście się zniechęcić tym wstępem, przeczytacie tu o tym, czego nauczyło mnie prawie 5 lat blogowania? Co startując dzisiaj zrobiłabym inaczej?

Jak stworzyć bloga?

Po pierwsze zaczęłabym od samego początku. A tym wcale nie jest pisanie bloga, tylko zastanowienie się i uczciwe odpowiedzenie sobie na pytanie:

1. Po co w ogólę piszę bloga?

Jaki mam w tym cel? Bo bez celu trudno obmyśleć stategię działania. No i przede wszystkim trudno do owego obranego celu dojść.

Niestety sama wciąż tak do końca … nie wiem. Dlatego miotam się między różnymi pomysłami czy tematatmi. Mam 3 aktywne blogi, 3 fanpage, po kilka kont na Instagramie, Twitterze, Pintereście. Tylko po co? Skoro nie jestem w stanie ich wszystkich obskoczyć.

Gdybym od samego początku konsekwentnie trzymała się jednego pomysłu, jednej koncepcji (tego, co chcę przez blogowanie osiągnąć), prawdopodobnie byłabym dużo dalej.

Gdybym miała stały, konkretny, jasno przemyślany cel swojego blogowania….

[Tweet “Bo jak tu skutecznie i konsekwentnie wprowadzać w życie strategię, nie mając celu?”]

A jak tu bez długofalowej strategii realizować równie długofalowy cel, jakim jest blogowanie?

  • Tymczasem, piszę o zdrowym stylu życia (blog MODA NA BIO) z bliżej niesprecyzowaną nadzieją, że otworzy mi to jakieś bliżej nieokreślone furtki? Jakie? Dobre pytanie, prawda?
  • Piszę o blogowaniu (na VADEMECUM BLOGERA), a przy tym dość mgliście przemyśliwuję o opracowaniu kursu dla blogerów, czy oferowaniu szkoleń/czy konsultacji z tego zakresu. Ale już więcej w tym temacie nie robię…
  • Piszę o Paryżu i tłumaczę sobie, że skoro pracuję w turystyce, to stanowi to dla mnie jakieś tam portfoilo. Ale po prawdzie, kto to ogląda? Póki nie jesteśmy influencerami, a to udaje się nielicznym, fajnie jest pisać bloga w poczuciu, że kiedyś coś z tego będziemy mieć. Ale to tylko tyle.

2. Spisz swój cel.

[Tweet “Write it down. Make it happen. Spisz, po to, by się zrealizowało…”]

A może raczej spisz po to, byś zaczął to realizować.

Spisywanie swoich celów ma tę niewyjaśnioną moc, że przyczynia się do ich realizacji. 

Jak? Oto jest pytanie. Odkąd zaczęłam kolejno wynotowywać swoje cele i nieśmiało wspominać o nich na blogu, jakby zaczynały nabierać mocy urządowej. A może inaczej: siadałam do nich i powoli, konsekwentnie zaczynałam je realizować.

Myśli prostują się, kiedy przechodzą przez końcówki palców. Pewne myśli dopiero wtedy w pełni sobie uświadamiamy czy uświadamiamy sobie, jak są dla nas ważne. No i konkretyzujemy je.

Kiedy spiszemy swoje cele, jesteśmy bardziej skłonni trzymać się planu i nie dać rozpraszać nowo pojawiającym się możliwościom. Bo czasami to też jest pułapka.

Może dlatego, odkąd zaczęłam spisywać swoje zamierzenia (np przygotowanie Kompendium narzędzi dla blogerów, które już jest przygotowane i dostępne dla wszystkich na blogu). Odkąd zaczęłam spisywać swoje zamierzenia, zaczęłam traktować je jako priorytetowe. Więc odkładałam inne sprawy na bok (a blogowanie to naprawdę jest studnia bez dna), by zająć się właśnie nimi.

To niezawodnie sprawdzało się u mnie za każdym razem. Bo póki mgliście nosiłam się, czy nosiłam w sobie projekt np przygotowania kompendium narzędzi dla blogerów, z owym projektem nie działo się nic.

Kiedy wspomniałam o nim na blogu, dostałam motywującego kopa (przez sam fakt mówienia innym), usiadłam do tego i ….  Zrobiło się. Nie samo.  Wyłączyłam się z innych zajęć i przeznaczyłam czas tylko na to.

3. Dla kogo piszesz swojego bloga?

Tak, przede wszystkim zastanowiłabym się dogłębniej, dla kogo piszę swojego bloga.

Kto właściwie chciałby czytać to, o czym piszę?

Nigdy dotąd się nad tym nie zastanawiałam. I pewnie dlatego jak dotąd nie udało mi się rozkręcić mojego bloga MODA NA BIO. Ale teraz jestem już o to mądrzejsza.
Dopiero teraz rozumiem, że mogłabym z tym blogiem dotrzeć do osób, które podobnie jak ja, mają 2 lewe ręce do garów, a chcą żyć zdrowo i lubią jeść kolorowo.

Inaczej wyglądała sprawa z VADEMECUM BLOGERA. Bo kiedy zaczynałam pisać swojego pierwszego bloga o zdrowiu, nie miałam zielonego pojęcia o blogowaniu. Nie miałam też żadnych efektów. Nikt nie czytał mojego bloga. A ja zupełnie nie wiedziałam, jak to zmienić.

Dlatego zaczęłam szukać w sieci  rad różnych rad guru od blogowania i wcielać je w życie. Na swoim pierwszym blogu. To podziałało. Nie jakoś tak spektakularnie. Ale coś w końcu zaczęło się ruszać. A ja szukałam dalej. W końcu miałam dość materiałów, pomysłów, energii na kolejnego bloga …. tym razem o blogowaniu.

W owych czasach jeszcze nie ułatwiałam sobie samej zadania i byłam na Bloggerze. Tam mozolnie ręcznie dodawałam kolejne ulepszenia.

Dzisiaj z perspektywy czasu myślę, że była to ogromna strata energii i czasu. Bo w momencie, kiedy na poważnie myślimy o blogowaniu, kiedy zainwestujemy w kupno własnej domeny i profesjonalnie wyglądającego szablonu na wordpressie, kwestie typu: jak dodać zakładkę współpraca, jak dodać ikonki mediów społecznościowych itp stają się drugorzędne. Dlatego, że automatycznie mamy je w szablonie.

Wtedy nawet nie zdajemy sobie sprawy, jaki można mieć problem z ich dodaniem. Tymczasem wiele osób (naprawdę wiele osób – wiem z pytań, które od Was dostaję), otóż wiele osób, które zaczynają blogowanie na Bloggerze beznadziejnie się z tym zmaga.

Sama doszłam do tego wniosku po czasie (w którym ja też się z tym beznadziejnie zmagałam): Blog, przy którym ręcznie majstrujemy coś na Bloggerze (przy podstawowym szablonie), nigdy nie będzie wglądał tak, jak ten w oparciu o profesjonalny szablon. Jego twórcy przecież miesiącami dochodzimi do poziomu, w którym samodzielnie mogli coś takiego przygotować.

W tym momencie już na starcie nakładamy na siebie pewne ograniczenia i startujemy z dużo gorszej pozycji.

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że jest to kwesia pieniędzy. Ale wykupienie szablonu, czy nawet zainstalowanie darmowego, a zewnętrznego szablonu na Bloggera to nie są jakieś tam zaporowe kwoty.

A w momencie, kiedy Wasz blog wygląda profesjonalnie, ludzie też traktują Was inaczej. I może też zaczniecie dostawać bardziej poważne propozycje za bardziej poważne pieniądze.

W moim przypadku, dopiero kiedy zainstalowałam u siebie bardziej profesjonalny szablon, zaczęły polecać mnie większe blogerki.

[Tweet “Bo w sieci liczy się nie tylko to, co piszesz, ale też jak to wygląda.”]

A w miarę jak robi się tu coraz większy tłok, liczy się to coraz bardziej.

Do dzisiaj wiele osób zmaga się tak, jak ja kiedyś z przeróbkami w podstawowym szablonie na Bloggera. Czy to zmaga się z ruszeniem z miejsca w blogowaniu. Z tym, z czym ja bardzo długo zmagałam się kiedyś sama.

A wtedy bardzo chciałam znaleźć takie miejsce w sieci, w którym ktoś poprowadzi mnie za rękę, krok po kroku. Pokaże, jak krowie na rowie.

Nie znalazłam takiego miejsca. Stworzyłam je sama.

Owszem trafiałam na wiele przydatnych informacji o blogowaniu, o różnych jego aspektach. Ale porozrzucanych w różnych miejscach w sieci. Pomyślałam, że skoro mi samej przydało by się coś takiego, zebrane w jednym miejscu, to i innym, którzy może za jakiś czas ruszą z pisaniem bloga, też coś takiego się przyda. Tak znalazłam swoją gruę docelową.

jak stworzyć bloga, POZYCJONOWANIE STRON, marketing internetowy, zarabianie na blogu

4. Pisz, by znaleźć swój głos.

Tu wszystko zaczyna się od pisania. Najpierw pierwszego wpisu. Potem kolejnych.

Dlatego ….
Nie zrażaj się tym, że innym to wychodzi lepiej.

[Tweet “Lepsze pisanie bierze się z częstszego pisania.”]

A poza tym każdy startuje z innego miejsca. Sama długo szukałam swojego głosu. Siliłam się na coś, co nie było mną: cyniczny humor, fachowy żargon (w momencie, kiedy zupełnie nie byłam fachowcem).

Kiedy wracam do swoich starszych wpisów, dobrze czuję, jak brzmią one sztucznie. Jakbym to nie ja je napisała. Kreowałam się wtedy na kogoś innego, może w moim przekonaniu: zabawniejszego, mądrzejszego, o większym doświadczeniu. Ale to nie byłam ja.

Jak wiedzieć, że już znalazłeś swój głos? Tu chyba Mickael Hyatt tak fajnie to ujął:

Znalazłeś swój głos, kiedy napisałeś tekst, a druga osoba czytając to, miała wrażenie, jakby z Tobą rozmawiała.

 

5. Pisz prosto z serca.

I odkryj przed czytelnikiem odrobinę swojego ja.

Bezosobowe, encyklopedyczne pisanie z zasady przemawia do nas dużo słabiej i dużo mniej z tego zapamiętujemy. Bo ludzie zapamiętują historie. Takie dotyczące innych ludzi.

Dlatego opowiadam Wam, jak to wygląda z mojego punktu widzenia. Bo autentyczność jest ważna w blogowaniu.  Bo sama coś takiego chciałabym przeczytać i utwierdzić się  w tym, że inni też przeżywają rozterki, że miotają się, że mają momenty zwątpienia….

Pewnie też doświadczyliście tego, że kiedy opublikowaliście wpis, w którym odsłoniliście kawałek siebie, swoje rozterki, trudności, przez które właśnie przechodzicie, reakcja czytelników była dużo większa. Więcej komentarzy, lajków, moralnego wsparcia. Ktoś napisał Wam, że poczuł się mniej sam, bo też z czymś takim się zmagał…

Nie ma ludzi nieomylnych. Są tylko tacy, którzy na takich pozują. Choć generalnie tacy ludzie nie wzbudzają naszej sympatii.

Może i jak to ktoś sarkastycznie ujął na Facebooku: Ludzie lubią czytać o innych ludziach (i o tym, z czym ci inni ludzie się zmagają), bo jedni rzeczywiście chcą pomóc. A wielu po prostu jest ciekawa.

A może po prostu pomaga nam to zaakceptować fakt, że życie nie jest idealne. A to, że inni ludzie (może tacy, którym czegoś zazdrościmy) też przechodzą przez momenty zwątpienia, pomaga nam zaakceptować trudne rzeczy, czy trudniejsze chwile w naszym życiu.

Jako puentę, przytoczę Wam to, co tak wnikliwie ujął pewien anglojęzyczny bloger:

Myślisz, że przyznanie się do błędu, jest oznaką słabości. Dla Twojego czytelnika wręcz przeciwnie – będzie oznaką odwagi i uczciwości z Twojej strony.

W tym kontekście silenie się na cokolwiek innego czym, czy kim nie jesteśmy, brzmi sztucznie.

6. Pisz prosto.

Ja tak na początku nie pisałam. Ten błąd notorycznie popełniałam na moim blogu Moda na Bio.

Jakoś złudnie wierzyłam, że skoro nie jestem specjalistą z tej dziedziny, używając, czy wręcz nadużywając fachowego słownictwa, zyskam na wiarygodności.

A nie zastanowiłam się nad jednym: kto to zrozumie? Bo jeżeli chcę stworzyć czytanego bloga, to nie powinnam pisać dla bardzo wąskiej grupy fachowców. A sensu stricto tak to wychodziło.

Bo jest bardzo cieńka granica między mądrze a skomplikowanie. Nie jest sztuką pogmatwać, przepakować fachowym słownictwem. Każdy idiota, by to potrafił.

Sztuką jest przekazać prosto, coś do czego wielu ludzi nawet nie ma odwagi się zabrać, bo wydaje się to im takie skomplikowane. I to już na starcie.

Np Jak żyć zdrowiej…. To kwestia drobnych nawyków, wcielanych w życie dzień po dniu. A nie naukowych elaboratów, które bardziej skłonią nas od odłożenia danego zadania na później niż do zabrania się za działanie od razu. 

A blog jest właśnie takim miejscem, gdzie można odczarować, zachęcić, zaciekawić i zbudować ciepłą więź z czytelnikiem.

7. Znaczenie pierwszego paragrafu.

[Tweet “Bo czytelnik niczego nie musi.”]

Czytelnik w każdej chwili może się rozłączyć.

Przez długi czas do pisania tekstów na bloga podchodziłam bardzo schematycznie i stereotypowo: wprowadzenie, rozwinięcie, rozwiązanie…

Wydawało mi się, że tak być powino. Skąd to miałam? Takie przekonanie wyniosłam ze szkoły.

Tylko w sieci działa to inaczej. Czytelnik niczego nie musi… Nie musi doczytać do końca (pani polonistka musiała). W sieci mamy tylko kilka sekund i kilka linijek, by zainteresować czytelnika.

To zaczyna się już na etapie wymyślania tytułu. Skądinąd mądrzy guru od blogowania radzą, by wymyślać go na samym końcu.

Ale te pierwsze kilka linijek, które czytelnik znajdzie zaraz pod tytułem, też są bardzo ważne…

  • Tu mamy jedyną i niepowtarzalną szansę, by namówić czytelnika do dalszego czytania.
  • To tu powinniśmy podsnąć mu to, co najciekawsze: najważniejsze fakty, które rozwiniemy dalej.
  • A może przytoczyć jakąś szokującą statystykę, która rozbudzi w nim ciekawość, albo postawić kontrowersyjną tezę, z którą dalej się zmierzymy.

 

8. Wymyśl tytuł, który sprzedaje.

[Tweet “Tytuł sprzedaje nie tylko brukowce… Choć ile razy tu dałam się skusić.”]

Kiedyś pisząc teksty na bloga – tytuł kolejnego wpisu to było coś, czemu poświęcałam góra 2 sekudny (na 2 sekudny przed opublikowaniem wpisu). Z jakim rezultatem?

Tytuł był rzeczowy, ale nie sprzedawał.

Często nawet taki rzeczowy tytuł wcale nie był najszczęśliwszym wyborem z punktu widzenia SEO. Bo akurat nie tak ludzie wpisywali dane zapytanie w wyszukiwarki….

O tym, jak wiele znaczy dobry tytuł, przekonałam się przy okazji kolejnego, bardziej technicznego wpisu o blogowaniu. Chciałam nadać mu bardzo podręcznikowy tytuł, coś z gatunku “Podstawy SEO”. Ale tak się złożyło, że nad tytułem zaczęłam zastanawiać się jeszcze poprzedniego dnia wieczorem przed opublikowaniem owego wpisu. I  wtedy pomyślałam sobie…

Zaraz, przecież ja mogłabym zatytuować ten post:

Prawda, że bardziej przemawia niż Podstawy SEO. Nie wyssałam sobie tego z palca. Na poparcie miałam statystyki z bloga MODA NA BIO. Gdzie rzeczywiście na przestrzeni kilku miesięcy statystyki wzrosły mi dwukrotnie. Właśnie dzięki zajęciu się, zaniedbywanym dotąd przeze mnie, SEO.

Nie był to jakiś imponujący wzrost. Raptem z 6-ciu do 12-tu tysięcy unikalnych użytkowników miesięcznie. Ale tytuł był zgodny z prawdą. Bo tu też nie chodzi o to, by rzucić na przynętę coś, dla czego dalej nie będziemy mieć poparcia. Niemniej tamten post wywował i do dziś wywołuje spore zainteresowanie. Myślę, że taki bardziej obrazowy tytuł, odegrał w tym jakąś rolę.

jak stworzyć bloga, POZYCJONOWANIE STRON, marketing internetowy, zarabianie na blogu

9. Liczy się nie tylko to, co piszesz. Ale jak to wygląda.

[Tweet “Bo w sieci dobra treść już nie obroni się sama. “]

Nie darmo mówi się, że zdjęcie jest warte 1000 słów… Ale już nawet pomijając zdjęcia (bo przecież nie każdy ma do tego smykałkę)…

Ważne jest to jak dany tekst prezentuje się na stronie. Np tekst (najciekawszy) podany maczkiem podświadomie zniechęca.

U mnie długo to kulało: rozstrzelone czcionki, pstrokacizna, denerwujące i wręcz rozpraszające nagminne podkreślenia i pochylenia. Sama nie mogę na to patrzeć, gdy wracam do swoich starszych wpisów.

Właściwie dopiero objawieniem było tu dla mnie zainstalowanie wtyczki MCE TINY ADVANCED (pisałam o niej we wpisie o wtyczkach na wordpressa). Ale odtąd nagminnie poprawiam starsze wpisy. Bo widzę po sobie. Jako czytelnik, często lubię na początek przeskanować dany tekst wzrokiem, by ocenić czy warto i czy chcę go dogłębnie przeczytać.

Ale jeżeli przynajmniej przeskanuję, mam poczucie, że byłam u danej osoby na blogu i że go regularnie podczytuję. A jeżeli podczytuję, to wracam, sprawdzić, co nowego się na nim pojawiło.

 

10. Nie zaniedbuj SEO.

To, o czym pisałam w poprzednim punkcie też ma związek z SEO. Nazywa się to READABILITY. Bo kiedy w tekście wyraźnie zaznaczymy i wyróżnimy podtytuły poszczególnych akapitów, tekst od razu wydaje się być bardziej przejrzysty i lepiej “zorganizowany”. A przez to bardziej przyjazny dla czytelnika i dla wyszukiwarek.

A jeżeli jeszcze w owych nagłówkach podtytułów użyjemy słowa (czy wyrażenia) wyszukiwane przez internautów, to jeszcze pomagamy wyszukiwarkom odpowiednio zaszufladkować to, co piszemy.

Swoje pierwsze wpisy blogowe pisałam w błogej, o jakże naiwnie błogiej nieświadomości SEO. W przekonaniu, że dobra treść obroni się sama. Nie obroni. Nie obroni się bez skutecznego SEO.

Byłam przekonana, że Google jakoś to sam znajdzie i doceni. Guzik prawda.
Google to algorytm. A algorym myśli logicznie: jeden post – jeden temat (nie 10, jak czasami mi się zdarzało).

Jeden blog – jedna tematyka… określona grupa słów kluczowych. A wtedy dla wyszukiwarek stajemy się autorytetem … pod dane słowa kluczowe.

Teraz jeżeli o dane słowa kluczowe ludzie pytają raptem 3 razy w miesiącu to jesteśmy takim malutkim autorytetem….

Ale od tego jest Google Planner. Odkąd pod moje wpisy z bloga Moda na Bio strategicznie dobieram słowa kluczowe i regularnie poprawiam pod kątem SEO starsze wpisy, statystyki idą jak z kopyta. A nie dodaję już prawie nic nowego.

jak stworzyć bloga, POZYCJONOWANIE STRON, marketing internetowy
Roczny wzrost z perspektywy mojego bloga MODA NA BIO

Tylko jeszcze raz publikuję z nowo datą  poprawione starsze wpisy. Te same, które mam na tym blogu od lat (od 5 lat). Tylko, że przez poprzednie 5 lat statystyki zupełnie stały w miejscu.

A odkąd zaczęłam poprawiać w nich SEO, okazało się, że ten blog (ten temat – temat naturalnych metod na zdrowie) jedak potrafi wygenerować jakiś ruch. I to coraz większy. A jestem dopiero na początku … poprawek i przeróbek.

W treściach, które już opublikowałam na tamtym blogu jest jakiś potencjał. Tylko, że ja siedziałam na tym potencjale, nie wiedząc jak z niego skorzystać. To jest ten ból.

Teraz podchodzę do tego strategicznie. Biorę starszy wpis. Sprawdzam w Google Plannerze, jakie powiązane słowo kluczowe ma najlepszy potencjał. Poprawiam wpis tak długo, aż dla SEO by YOAST w kwestii czytelności (READABILITY) i w kwestii SEO zasługuje na zielone światełko.

jak stworzyć bloga, POZYCJONOWANIE STRON, marketing internetowy

Od ziarnka do ziarnka, statystyki idą mi w górę. A ze statystykami liczba obserwujących na Facebooku. A przez lata ten blog stał w miejscu…Niewiarygodne.

Tymczasem z punktu widzenia SEO to jest takie proste:

 

11. Jeden post – jeden temat.

Bo na moich blogach znajdziecie całkiem sporo przykładów tego, jak nie pisać postów.
Bo np jak pisałam tekst o zdrowiu, a jednocześnie chciałam go podciągnąć pod jakieś wyzwnie rękodzielnicze organizowane w blogosferze i w ten sposób zgarnąć dodatkowy ruch. Pomieszanie z poplątanym. I totalne zamieszanie w kwestii SEO.

Przykład, czego nie robić: mój wpis z tego bloga:

Jak Google ma się połapać pod co to podpiąć? Przecież SEO to algorytm. A algorytm to bezwzględna logika. Jak już gdzieś to podepnie, to pewnie na samym końcu, bo inne wpisy lepiej będą odpowiadać danemu zapytaniu i dlatego zgarną z niego większy ruch.

12. Twórz przydatne treści.

Jest takie stare amerykańskie powiedzenie:

Będziesz miał w życiu wszystko to, czego chcesz, jeżeli tylko pomożesz wystarczającej liczbie osób dostać to, czego one pragną.

Czyli: Pomóż innym ludziom dojść tam, dokąd oni zmierzają, a oni pomogą Tobie.

You will get all you want in life, if you help enough other people get what they want. …  Zig Ziglar

Jeżeli zaglądamy na blogi innych ludzi, to dlatego, że liczymy, że znajdziemy na nich coś dla siebie. Choćby i chwilię rozrywki czy oderwania od szarej rzeczywistości.  A jeżeli my tak robimy, to znaczy, że inni też tak robią.

13. Nie zaniedbuj promocji bloga.

Jak ja lubię przytaczać to powiedzenie, które za każdym razem działa na mnie, jak zimny prysznic.

Jeżeli piszesz tyle (to ja), że już nie starcza Ci czasu na promowanie tego, co piszesz, to znaczy, że za dużo piszesz.

Proste jak drut. A jednak….

Tak długo pisałam bloga sobie a muzom. Nawet jeżeli publikowałam w sieci, to tak jakbym pisała do szuflady. Siedziałam cicho w kącie. Nawet nie miałam założonych profilii w mediach społecznościowych. No i już zupełnie nie zaglądałam do innych.

O ile byłabym dzisiaj dalej, gdybym zabrała się do tego inaczej. Chociażby ile fajnych rzeczy można podpatrzeć u innych. Ile wartościowych kontaktów można w ten sposób nawiązać. Ale nie…

Ja siedziałam cicho w kącie. Nie zaglądałam do nikogo i nikt też do mnie nie zaglądał. Więc de facto nie robiłam nic, by to zmienić. Dopiero po długim czasie zrozumiałam, że nie tędy droga. To nie działa.

14. Nie zaniedbuj social mediów.

Choć z drugiej strony, patrząc na to, jak niektóre z nich coraz mocniej tną zasięgi po to, by zmusić nas – tworzących coraz to nowe treści do płacenia, można mieć tu pewne wątpliwości. A jednak…

O ile budowanie domu na wynajętej ziemi (czyli np na Facebooku), wydaje się dość ryzykowną inwestycją. Bo to nie my ustalamy reguły gry. Tylko musimy się w nie wpasować. I albo będziemy płacić, albo …. poszukamy sobie nowych źródeł ruchu.

To jednak…. warto być w social mediach.

  • Bo w większości z nich mamy możliwość założenia swojego profilu za darmo.
  • A kto mówi konto w mediach społecznościowych, mówi kolejny link prowadzący do bloga.
  • Każdy nowy wpis wrzucony do dowolnego medium społecznościowego (choćby nie wiem jak cięło zasięgi, i nie piję tu tylko do Facebooka), to znowu kolejny link prowadzący na bloga.

I tak można by mnożyć te linki na autopilocie, że coraz bardziej będzie to przypominać nachalne spamowanie. Ale… Lepszy rydz niż nic.

Czy uwierzycie, że przez długi czas nie miałam żadnego profilu w social mediach i pisałam tylko na bloga? A to jest karygodny błąd.

Oczywiście na autopilocie chyba nikomu jeszcze nie udało się podbić żadnego medium społecznościowego.

  • Każde ma swoją specyfikę.
  • W każdym potrzeba czasu i jakiejś tam ilczby nieudanych i bezowocnych prób, by tą specyfikę zrozumieć.

Ale potem już idzie z górki. Sieć, internet jest jak pajęczyna. Ludzie już są w social mediach, mają tam profile, zaglądają do streamu….. To warto wykorzystać.

Ale nie oczekujmy tu cudów.

  • Wiele utalentowanych osób (i też tych nieutalentowanych) próbuje zaistnieć w sieci….
  • Wielu utalentowanym osobom (i też tym nieutalenowanym) nie udaje się przebić.
  • Dla wielu utalentowanych osób (i tych nieutalentowanych) internet i media społecznościowe to niesamowita szansa, by zaistnieć.
     

Tylko nie da się być wszędzie na raz. Dlatego warto skoncentrować się na jednym, dwóch, trzech wybranych. Nie łapać 100 srok za ogon. Tzn może i łapać… Tylko dalej dokarmiać je na autopilocie. Koncentrując się na jednym miejscu lub dwóch.
Wybierając te social media, które najlepiej wpisują się w specyfikę naszego bloga i najbardziej odpowiadają temu, co dzięki blogowaniu chcemy osiągnąć.

15. Buduj kontakty w sieci.

Niby już dawno minęły te czasy, kiedy jak nie spod lady, to inaczej trudno było cokolwiek zdobyć. A jednak tak funkcjonuje natura ludzka. 

Człowiek jest istotą społeczną. Nawet jeżeli dzisiaj mniej mówi się o zdobywaniu czegokolwiek po znajmościach (no może z wyjątkiem pracy). Ale tu też coraz bardziej mówi się o networkingu. 

Czasy się zmieniają, człowiek pozostaje w gruncie rzeczy taki sam. I cały czas działa to podobnie.

Tu chodzi o kontakty…. W blogowaniu, w poszukiwaniu pracy, prowadzeniu jakiejkolwiek działalności, czy kiedyś w zdobywaniu towaru spod lady.

Jak będziesz sobie siedział cicho w kącie i skrobał kolejne teksty na bloga, a do nikogo się nie odezwiesz, nie wyjdziesz do ludzi, ludzie nie przyjdą do Ciebie. Nikt Cię nie poleci, dopóki TY sam nie pokażesz, że doceniasz to, co tworzy (czy pisze) druga osoba.

Zaangażowanie to dwukierunkowa ulica. Nigdy nie działa to w jedną stronę.

Zostaw komentarz na blogu, który regularnie czytasz. Zajrzyj do kilku innych osób, które komentują na tym blogu. Zaproś innych blogerów do wspólnego projektu (może dzięki temu dowiedzą się o Twoim istnieniu i docenią to, co robisz). Bywaj na spotkaniach blogerskich. Bo nie ma jak realne fizyczne kontakty, nawet dla osób działających w wiralu.

Tak powoli będziesz tworzyć sieć kontatków, która zaprocentuje z czasem. Powodzenia.

 

16. Blogowanie to ciągły rozwój.

Tu nie ma tak, że w pewnym momencie można osiąść na laurach. Dlatego ktoś, kto tak naprawdę nie ma serca do blogowania, nie powinien się za to brać. Szkoda jego czasu.

Blogowanie, o ile wypływa z pasji – jest fajnym sposobem na życie. Na życie – co niekoniecznie oznacza na utrzymywanie się z tego w życiu….

Blogowanie to jest jednocześnie lepsza okazja do poznania samego siebie. Bo dzięki blogowaniu robimy rzeczy, których w innych sytuacjach życiowych nawet nie spróbowalibyśmy. Sięgamy do pokładów kreatywności, o które nawet byśmy siebie nie podejrzewali. Tak, przynajmniej stwierdzam co do siebie samej.

Bo bloger to człowiek – orkiestra. Blogowanie – to nie tylko pisanie, ale i fotografia, wciąż ugruntowująca się wiedza z danej dziedziny, SEO i inne bardziej techniczne kwiatki, promocja, marketing (a tu psychologia)….

Z jednej strony trudno znać się na wszystkim na raz. Z drugiej strony bloger, który dopiero startuje, wyrabia swoją blogową markę, w którą jeszcze mało kto wierzy, musi radzić sobie sam.

A wtedy przydają się umiejętności wyniesione z poprzedniego życia. Co więcej może okazać się, że to właśnie one wyniosą bloga na wyższy poziom. Przykład:

  • Pani Swojego Czasu, która wcześniej w realu była trenerką umiejętności miękkich,
  • a Natalia z Simplify, która była instruktorką jogi. Jaki to plus dla bloga…

 

17. Analizuj statystyki.

Owszem statystyki prawdopodobnie są pierwszą rzeczą, które sprawdza większość blogerów. I to z pasją. Tylko niekoniecznie, a prawdopodobnie nawet rzadko te właściwe.

Bo w sumie co mi po tym, że wiem ile osób dzisiaj, czy w skali miesięcznej weszło na mojego bloga?

No dobra, fajnie jest wiedzieć. Szczególnie, kiedy te cyferki imponująco pną się w górę. Ale tak jest rzadko.

W przeciwnym razie, prócz motywującego, a raczej demotywującego kopa, trudno cokolwiek innego z nich wyciągnąć.

[Tweet “Ale czy wiesz np jakie są najchętniej czytane wpisy na Twoim blogu? “]

Bo może dalej należałoby pociągnąć ten temat, który najwyraźniej przyciąga ci wielu ludzi i generuje ruch na stronie.

Czy wiesz, z jakich mediów społecznościowych masz najwięcej przekierowań na bloga?

Może warto byłoby zainwestować w nie więcej wysiłku? Bo jak to mówią Francuzi: Nie zmienia się ekipy, która wygrywa. Jeżeli coś działa, jak najbardziej trzymaj się tego. Jeżeli nie…. Jak to powiedział Albert Einstein:

Jeżeli cały czas robisz to samo, to nie dziw się, że za każdym razem dochodzisz do takich samnych rezultatów.

 

18. Nie ilość, a jakość.

W czasach, kiedy miliony coraz to nowych treści zalewają sieć.

Codziennie publikowanych jest tu kilka milionów nowych postów. Już nie można konkurować z tym inaczej, jak tylko jakością. Bo ilością po prostu się nie da. Nie, z perspektywy skromnego gracza, czy blogera, dla którego blogowanie jest dodatkiem do codziennych zajęć. Fizycznie nie da się wyprodukować więcej kontentu.

Dlatego warto postawić na jakość. Bo ilością już i tak nie jesteśmy w stanie  konkurować (w dzisiejszych czasach, w tak bardzo przetłoczonym internecie).

A złą jakością czy bylejakością oraz nadmiarem publikowanych treści możemy tylko zrazić do siebie pracowicie pozyskanych czytelników.

[Tweet “Bo dobre posty dojrzewają powoli….”]

Dobrze przemyślane, dobrze napisane, takich, których w przyszłości nie będziemy musieli się wstydzić. A jeszcze przez kolejne miesiące, a może wręcz lata będziemy mogli podsuwać je coraz to nowym czytelnikom np w mediach społecznościowych, zebrać je w formie e-booka i np wykorzystać jako darmowy bonus, dla tych którzy zapiszą się na nasz newsletter. To tzw evergreen content. 

A może jeszcze ktoś poda go dalej. Albo jakiś bardzo wpływowy czy zasięgowy bloger poleci go swoim czytelnikom…. Nic, tylko same korzyści.

19. Poznaj podstawy fotografii.

Zdaję sobie sprawę, że nie każdy ma do tego smykałkę. Z drugiej strony wiele osób czeka aż będzie miało idealny sprzęt. Ale to ułuda.

To nie sprzęt kadruje, obmyśla i pstryka zdjęcia. To robi człowiek. To jest ten punkt wyjścia….

Wielu rzeczy odnośnie fotografowania, kadrowania można nauczyć się już na etapie posiadania tzw aparatu dla małpy. To dobry moment, by zacząć wyrabiać w sobie tzw oko.

Jak to fajnie powiedział pewien światowej sławy fotograf:

[Tweet “Twoje pierwsze 10 000 zdjęć i tak będą najgorsze. Henri Cartier Bresson”]

Czym więc się tu przejmować wiedząc, że dalej  będzie już z górki….

jak stworzyć bloga, POZYCJONOWANIE STRON, marketing internetowy, zarabianie na blogu

20. Wyróżnij się albo zgiń.

W blogowaniu liczy się osobowość. Tu nie chodzi o nudne, podręcznikowe przekazywanie suchej wiedzy.

Sama zrozumiałam to dość późno. Dopóki tego nie zrozumiałam od moich blogowych wpisów wiało śmiertelną nudą.

Bo kiedy zaczynałam blogowanie, wydawało mi się, że wystarczy wrzucić na bloga merytoryczne, rzetelnie opracowane treści. O naiwności….

Niestety, zawsze znajdzie się jakaś firma, portal, która przygotuje ich więcej, lepiej je wypozycjonuje.

Ludzie nie przychodzą na bloga po suchą wiedzę. Ale po opinie, emocje, swoisty, osobisty punkt widzenia.

Tą samą nudną podręcznikową wiedzę możesz przepuścić przez swoje własne unikalne doświadczenia, wpleść w nie swoją własną osobistą historię. Jak to mówią: doprawić w swoim sosie…. A wtedy ta sucha podręcznikowa wiedza nie jest już ani taka sucha, ani taka bezosobowa. Zaczyna żyć swoim życiem…

Jak to ktoś fajnie powiedział:

[Tweet ” Ciekawość to cecha dobrego dziennikarz, osobowość to cecha dobrego blogera.”]

21. Nie czekaj…

Zaczynaj z tym, co masz. Zaczynaj tam, gdzie jesteś.

Często spotykam się w sieci z osobami, które piszą, że miesiącami zwlekały z uruchomieniem swojego bloga, nosiły się z taką myślą, planowały….

Tymczasem, choć każda nowa rzeczy wyzwala w nas całkiem uzasadniony odruch obronny (przed nieznanym), uruchomienie bloga na darmowej platformie typu Blogger to dosłownie kilka klików.

Nie ma w tym większej filozofii. A potem jest regularne pisanie, pisanie, pisanie i promowanie tego, co piszemy.

W sumie to bardzo proste:

[Tweet “Chcesz nauczyć się blogowania, zacznij pisać bloga. Lepszej szkoły nie ma.”]

Zacznij pisać, chociażby po to, by przekonać się, czy ten “sport” jest dla Ciebie?

Choć wiem dobrze, jak czasami długo potrafimy odwlekać coś, tylko dlatego, że zwyczajnie boimy się spróbować. A wtedy wynajdujemy kolejne wymówki… A to że nie mam odpowiedniego sprzętu, a to mam małe dzieci …. Sama przez to przechodziłam np zanim nakręciłam swój pierwszy i to wcale nie genialny film. Ale przemogłam się. I z tego chyba płynie największa satysfakcja. A jakość wykonania przyjdzie … z czasem.

22. Baw się tym, co robisz.

Bo jeżeli myślisz o zarabianiu kasy na blogowaniu, to wiedz, że w sieci istnieje wiele skuteczniejszych sposobów, by to robić. Zupełnie serio….

Blogowanie jest ostatnim z nich. Musisz z siebie dać naprawdę wiele, zanim zbudujesz społeczność wokół swojego bloga, zanim zdobędziesz tyle zaufania, że ludzie będą chcieli cokolwiek od Ciebie kupować, albo reklamować u Ciebie swoje produkty … za przyzwoite pieniądze.

Barter, albo paczka kawy za spędzenie kilku godzin na pisaniu wpisu, umówmy się, że to nie są przyzwoite pieniądze.

Ale póki dobrze bawisz się tym, co robisz, to są drugorzędne sprawy. Wszystko przyjdzie w swoim czasie….

Bo jak to fajnie powiedział Winston Churchil:

[Tweet “Sukces to umiejętność przechodzenia od porażki do porażki, bez utraty entuzjazmu.”]

Powodzenia

A ja przy tej okazji serdecznie zapraszam Was na newsletter dotyczący prowadzenia bloga, marketingu internetowego, porad i narzędzi dotyczących blogowania i regularnej porcji motywacji. Zapisywać możecie się tutaj.

Pozdrawiam serdecznie.

Beata

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Zapisz się na newsletter i pobierz darmowy ebook: TWOJA MARKA NA INSTAGRAMIE

O AUTORZE

Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb.

Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu.

Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności.

Jestem tu po to, by pomóc Ci lepiej pisać, skuteczniej docierać do czytelnika, wywołać większe zaangażowanie w social mediach. Czasami rozśmieszę lub zmotywuję.

Ale równolegle do Vademecum Blogera jestem autorem kilku niezależnych miejsc w sieci.

Ponieważ wiele osób pyta się mnie, jak mimo 4 ciąży i 40 - stki na karku udało mi się zachować linię nastolatki, uruchomiłam kanał na YouTube o zdrowym gotowaniu - bezglutenowo - bezmlecznie.

Znajdziesz mnie również na blogu BeataRed.com i powiązanym z nim Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego.

A jeżeli interesują Cię praktyczne porady o tym, jak budować swoją obecność w sieci zapraszam na mój kanał na You Tube z blogowymi tutorialami.

(24) Komentarze

    1. Dziekuje i pozdrawiam serdecznie Beata

  1. Też myślałam, że można pisać “sobie a muzom”, bez żadnej promocji i SEO. Niestety, jeśli chce się być “widocznym”, trzeba zakasać rękawy. 🙂

    1. Tak, ja dopiero teraz poprawiajac SEO widze, jak duze ma ono znaczenie. Pozdrawiam serdecznie Beata

  2. Jak zwykle przydatne informacje

  3. Doprawiłaś, jak zawsze, we własnym sosie tekst i cały przeczytałam z zapartym tchem!:) Jest moc i byle do przodu!

    1. Dziekuje serdecznie.

  4. Witaj Beata,
    chciałabym napisać “super wpis, tak trzymaj”, ale tylko dlatego że to byłoby dla mnie proste i szybkie. Ale nie zrobię tego, ponieważ takie parę słów nic nie wniesie w Twoje treści i Twojego bloga. Jako Twój czytelnik i po prostu muszę powiedzieć Ci o moich przemyśleniach. Dzisiejszy tekst utwierdził mnie w tym.

    W treściach, które udostępniasz Twoje rozdarcie między tematami i blogami jest niemal namacalne. W dzisiejszym tekście czułam melancholię. Po przeczytaniu połowy tekstu zrobiło mi się smutno. Odnoszę wrażenie, że nazwa tego bloga krępuje Twoje działania. Ewidentnie ciągnie Cię do lifestyle i eko, a tymczasem bach – vademecum blogera. Nie myślałaś o zmianie nazwy bloga na coś bardziej ogólnego, typowo Twojego, a nie podporządkowanego jakiejś konkretnej tematyce?

    1. Kasia, ja chyba wciaz szukam swojej drogi i przede wszystkim odpowiedzi na pytanie: po co pisze bloga. Choc rownolegle mam, prowadze z doskokami bloga o zdrowym stylu zycia, bo ten temat wciaz siedzi we mnie. Pozdrawiam serdecznie Beata

  5. ideagrafika says:

    Świetny poradnik. Sam z kilkuletniego doświadczenia wiem, że bez nakładów finansowych ciężko jest odnieść jakiś sukces. Ot choćby nawet szablon na bloga i własna domena. Dziś brzydkie blogi są passe i nie wyglądają wiarygodnie.

    Konieczne jest też SEO, a ja ciągle mam z tym problem. Właściwie to z czasem poświęconym na to zagadnienie, bo ciągle liczę że zrobi się samo 🙂 Generalnie blogowanie to ciągła nauka. Wciąż uczysz się nowych rzeczy i wciąż przekonujesz się, że jeszcze nie wiesz o blogowaniu wystarczająco dużo.

    1. Oj, tak blogowanie to ciagla nauka. Ale widzimy to dopiero z perspektywy czasu (ile przy okazji sie nauczylismy). Pozdrawiam serdecznie Beata

  6. Podobnie do Kasi poczułam melancholię i smutek. Mnie od początku ciągnęło do natury, zdrowego stylu życia, roślinek. Kiedyś pisałam bloga o ebiznesie ale nie miałam do niego serca. Niestety nie potrafię pisać o tym co mnie nie kręci i pieprzłam to w diabły. Teraz piszę o tym co kocham i jeśli bywają złe momenty to jakoś mniej mnie to obchodzi bo to mój kawałek jest, mnie i tego co kocham 😉 powodzenia bo jesteś szczera i to czuć 😉

    1. Dziekuje serdecznie. Tez pisze, tzn raz pisze, raz porzucam, bloga o zdrowym stylu zycia. Ta tematyka wciaz siedzi we mnie, tylko jeszcze wciaz nie bardzo wiem jak i po co chce go pisac. Pozdrawiam serdecznie Beata

  7. Musisz mi zdradzić ile czasu pisałaś ten post, chyba był bardzo pracochłonny! I tyle wiedzy, cytatów, zdjęcia… Bardzo przydatne informacje! Dzięki, że tym się dzielisz 🙂
    I to są właśnie plusy blogowania, wiedza i wyrabianie umiejętności szukania tej wiedzy w internecie (poza nim również), czyli rozwój! Mi wciąż jest mało i czuję, że mogę zrobić jeszcze więcej, jeszcze lepiej, tylko coś mnie hamuje, mała pewność siebie? Nie wiem. Wciąż jakieś przeszkody (raczej bardziej w mojej głowie). Chciałabym bardzo wiedzieć, czy mój blog jest estetyczny (podejrzewam, że nie, chociaż spędziłam nad edycją szablonu milion godzin;)
    Pozdrawiam! 🙂

    1. No wlasnie, ja swego czasu bardzo duzo czasu spedzilam na edytowaniu bloga. Ale mysle sobie, ze to moze byc niezbedny element poszukiwania swojego stylu. Powodzenia. Pozdrawiam serdecznie Beata

  8. Blogi piszę od kilkunastu lat, w zasadzie odkąd tylko pojawił się w domu internet, ale dopiero od dwóch lat wiem, że trzeba to robić “po coś”, a nie tylko dla siebie. Ten wpis jest bardzo przydatny i skupiający się na wszystkich istotnych aspektach blogowania.

    1. Martyna, dziekuje serdecznie.

  9. Dicappo says:

    Cieszę się, że udało mi się znaleźć Pani bloga, bo jest odpowiedzią na pytania, które sobie zadaję związane z blogowaniem. Sama mam dwa blogi jeden już nieużywany był pisany, bo moda na blogi szafiarskie, a teraz piszę o scrapbookingu, który na prawdę kocham, więc posty tworzy się szybko tylko często brak czasu powoduje, że ich nie mam dużo. Właśnie teraz myślę nad założeniem strony bloga na Facebooku, żeby móc docierać do większej ilości wyświetleń, bo ja na razie mogę pomarzyć o takich liczbach. Mogłaby Pani napisać post o tym jak rozreklamować bloga i korzystać z mediów społecznościowych do jego rozwoju?

  10. Beata jak Ciebie się dobrze czyta:) Nie dość, że dajesz wskazówki co z tym blogiem dalej zrobić to jeszcze dajesz nadzieję, że jest sens to robić;)

  11. Świetny wpis 🙂 Zawsze napiszesz coś co daje mi później niezłego kopa do działanie 🙂 Poleciłam go w swoim o wiele skromniejszym wpisie na blogu. Taką treść warto polecać innym 😀

  12. Kasia Mucha says:

    W swięta założyłam swojego pierwszego bloga na platformie blogger właśnie dlatego, ze jest za darmo. Nie wiem jak mi będzie szło i czy wystarczy mi na to pasji, ale z Twoją pomocą udało mi się wystartować. Punkty które zamiescilas w tym wpisie duzo mi rozjasnily, ale jak sie okazuje nie jestem takim totalnym laikiem, bo wiele z nich od poczatku wzielam pod uwage 😀 Przede wszystkim przemyslalam co bedzie tematem przewodnim mojego bloga i w jakim celu go robie (nie jest nim wirtualny zarobek, przynajmniej póki co to nie mam złudzeń co do tego) Z pewnością wygeneruję Ci masę odwiedzin w najblizszym czasie ^^

  13. […] 22 rzeczy, które chciałabym wiedzieć zanim zaczęłam blogowanie – kiedy czytałam ten post, ze zrozumieniem kiwałam głową. Polecam każdemu, niezależnie od tego czy jesteście już blogerami czy dopiero zaczynacie swoją przygodę z blogowaniem. […]

  14. Beato, nie wiem czy wiesz, ale to Twój blog był moim vademecum podczas stawiania Blogierki! <3

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *