Gdybym dzisiaj zaczynała pisanie bloga;….
Co zresztą ostatnio coraz bardziej robię…
Dlaczego takie formy przekazu? W pewnym sensie uproszczone, bardziej powierzchowne i łatwiejsze w odbiorze.
Bo kultura obrazkowa zobowiązuje.
I jeżeli tu porównajcie tylko: ojca – dyrektora, czyli Boga blogosfery, który tylko pisze i taką przeciętną vlogerkę:
I tu nie trzeba być Einsteinem, czy jakimś matematycznym geniuszem, by się tego doliczyć: taka przeciętna vlogerka (i to nawet nie topowa) ma kilkukrotnie większe przebicie społeczne i społecznościowe od ojca – dyrektora, który tylko jest blogerem. Dlaczego?
Z jednej strony ludzi bardziej wciągają filmy: są łatwiejsze w odbiorze: wystarczy sobie biernie usiąść i obejrzeć, czy posłuchać.
Z drugiej strony: krótkie notki wizualne w social mediach – bo tak łatwiej o reakcję.
A jeżeli jest reakcja -robi się szum. Z szumu robi się zasięg, a z zasięgu rozpoznawalność na mniejszą lub większą skalę. A przecież od czegoś trzeba zacząć….
A może i docelowo wiralowe podanie dalej. Bo ludzie chętniej polecają dalej tych, którzy mają już ugruntowaną pozycję – tak jest w sumie bezpieczniej …..
Dlatego, gdybym dzisiaj zaczynała pisanie bloga ….
pisałabym treści sformatowane pod social media:
Obliczone na reakcję na zasadzie krótka piłka – bo ta: albo dzieje się błyskawicznie, albo nie dzieje się wcale. Nie tym razem… Może trzeba będzie zrobić kolejne podejście … inaczej….
Podczas gdy pozycjonowanie treści w sieci wymaga cierpliwości i czasu.
Tak – pozycjonowanie jest pracochłonne. Coraz bardziej pracochłonne i czasochłonne w czasach zalewu sieci – treściami, czyli tzw contentem (co fachowo nazywa się content marketing, czyli marketing siebie przez umieszczanie coraz to nowych treści w sieci).
Tymczasem social media dają nam błyskawiczną weryfikację.
A czasami ten tak pożądany dowód społecznej słuszności. Na który rzetelnym pozycjonowaniem trzeba sobie pracować przez lata, pozostając anonimowym, czyli nie rozpoznawalnym. A jak nie rozpoznawalnym – to nie influencerem. W czasach, gdy bycie influencerem przekłada się na pieniądze……
Co rozumię przez treści obliczone na social media?
Generalnie treści krótsze (bo w social mediach ludzie na prawdę są przelotem).
A będąc tu przelotem wyłapują tylko co bardziej clickbaitowe tytuły.
Tu ten mechanizm, czy pierwotny instynkt samozachowawczy – wszystko, co nas zaskakuje – zwraca naszą uwagę – dopóki nie ocenimy sytuacji: to tylko clickbait, nie ma realnego zagrożenia, mogę iść spokojnie dalej…
Social media jako miejsce, gdzie można nawiązać kontakty.
A nawiązując je – można skuteczniej się “sprzedać” (w cudzysłowiu lub dosłownie), czyli wypromować – swoje treści (czy produkty).
Bo social media – jeżeli znajdziemy do nich odpowiedni klucz – robią to szybciej. Cały szkopuł w szukaniu tego klucza, albo w nieustannym wymyślaniu go na nowo, bo czasy i technologia nieustannie się zmieniają….
Wciąż uważam, że pisanie bloga długofalowo – ma sens.
Ponieważ pozwala wypozycjonować, osadzić swoje treści, swoją markę w sieci…
Blog to takie długofalowe zaplecze, np zaplecze logistyczne dla treści wrzucanych na bieżąco, na gorąco, z clickbaitowym tytułem na zaczepkę do social mediów.
To takie zaplecze, które dodaje wiarygodności, a czasami wręcz pomaga zbudować status eksperta…
Ale social media są tu i teraz. I my też jesteśmy…. tu i teraz…..
Pozdrawiam serdecznie
Beata
Ale odchodząc od tematu: pragnę Wam życzyć Wesołych świąt i dużo dobrych rzeczy: przede wszystkim dobrego humoru.