BLOGOWANIE, VADEMECUM BLOGERA

Nic samo nie spadnie Ci z nieba. PODSUMOWANIE TYGODNIA 1

jak zarabiać na blogu

jak zarabiać na blogu

Tydzień upłynął mi pod znakiem, można to nazwać – szukania siebie.

Tak, szukam swojej drogi.

Zastanawiam się, co mogłaby robić inaczej i skuteczniej.

Są takie momenty, kiedy człowieka nachodzi dołek i zupełna utrata wiary w to, co robi. To moment na szczerą rozmowę z samym sobą i gorzki bilans. Przyłożył do tego rękę Paweł Tkaczyk wpisem: Dlaczego Lidl zaczął sprzedawać podróże? Czyli lekcje strategii wzrostu.

Jakby prosto wycelowanym we mnie…. Tu cytuję:

Załóżmy, że jesteś blogerką, która założyła blog nie po to, żeby pisać na boku, ale z zamiarem przekształcenia go w solidny biznes. Wybrałaś kategorię (marketing, moda, parenting czy – nie daj Boże – lifestyle). Mijają dwa lata blogowania. W ciągu tych dwóch lat Twój wykres odwiedzających w Google Analytics jest płaski jak stepy akermańskie.

Co robić? Ubić psa.

Czyli przestać zajmować się tym, czym się dotychczas zajmowałaś i zacząć zajmować się czymś innym.


Mój wykres odwiedzających z Google Analytics z ostatnich 2 lat (z ostatnich 3 lat wygląda zresztą tak samo):

STAGNACJA.

A ja w międzyczasie napisałam 637 wpisów. A ci, którzy czytają mojego bloga, wiedzą, że ja w kilku słowach się nie zmieszczę. To są wpisy złożone przynajmniej z ponad tysiąca słów. Po kilka godzin dziennie poświęconych na blogowanie i na social media. STAGNACJA.

To pewnie jest dobry moment na zrobienie uczciwej analizy.

Bloguję od prawie 6-ciu lat w przekonaniu, czy z nadzieją, że otworzy mi to przede mną nowe możliwości, a fantastyczne propozycje same będą spadać mi z nieba. Ale tak się nie dzieje. Na swoim blogowaiu nie zarobiłam nawet tej symbolicznej złotówki. Dlaczego? Bo czekałam, aż spadnie mi to z nieba.

Nie, nie spadnie. Nie łudźcie się.

Niech mój przykład będzie dla Was przykładem, że nic samo z nieba nie spada.

Bo świętego Mikołaja nie ma. Jeżeli nie będziesz nim sam dla siebie i dla swoich dzieci.

Nikt nie wyciągnie do Ciebie pomocnej dłoni.

Sam musisz wziąć się w garść i zacząć działać.

Wcielać w życie swój plan i szukać nowych możliwości. Zamiast czekać aż spadnie z nieba. Coś bliżej nieokreślonego i wyśnionego…

Albo zamiast czekać i robić coś innego.

Jeżeli myślisz o zarabianiu na blogowaniu, to zacznij to wreszcie robić. Weź sprawy w swoje ręce. Stwórz swój kurs, swój produkt, zacznij robić afiliacje. Nie czekaj. Nie zwlekaj. Próbuj.

Tu, fajna rada z podkastu

Pani Swojego Czasu: Zrób to dziś, czyli jak nie odkładać rozwoju biznesu online na jutro

Prosta jak drut.

Albo robisz to, co masz do zrobienia. Albo nie robisz nic.

Najgorzej, jak robisz cokolwiek. Bo jak robisz cokolwiek, ale nie to, co masz robić – to masz poczucie jakoś tam wykorzystanego czasu. Nie zmarnowanego. Tyle, że nie zrobiłeś tego, co miałeś zrobić. Sprawy, na których Ci zależy nie posunęły się naprzód. Ale Ty przynajmniej masz alibi.

Dlatego lepiej poleżeć sobie, nie robiąc NIC. Po to, by mieć z tego nic nie robienia takie poczucie winy, a z tego poczucia winy takiego motywującego kopa, żeby wreszcie zabrać się za to, co tak skutecznie odkładamy na później.

Przewrotne, ale przyznaję, że skuteczne….

Jestem z tych, co robią cokolwiek, byle mieć alibi. A sprawy, które planuję, a za które boję się zabrać, wciąż leżą nieruszone.

Jestem taką mistrzynią, chomikiem czy zodiakalnym rakiem. Ciągnę za sobą multum projektów, które kiedyś zaczęłam (jak ten blog o zdrowiu, inny o Paryżu, grupa Dieta Bezglutenowa Bezmleczna….).

Tyle że robienie tylu rzeczy na raz ma bardzo przewidywalny efekt: Robimy wszystkiego po trochu.

Tak, że efektów tego robienia nie widać…. Efekty może i jakieś są.

Co z tego, kiedy mamy poczucie, że nie dzieje się NIC, że nic nam się nie udaje, że to do niczego nie prowadzi. I tak samoistnie opadają nam skrzydła…

Nie tak napędzisz się do lotu. Nie – łapiąc 10 srok za ogon, w nadziei, że Cię poniosą.

Ja wcielam w życie mnóstwo projektów. Próbuję swoich sił w nagrywaniu podcastów, tutoriali video, jestem aktywnie na Instagramie.

Szkopuł w tym, że robię wszystkiego po trochu. Po trochu rozwijam się w jednym i drugim, a świat w koło pędzi przed siebie. A ja wciąż (z tym, co robię jestem z tyłu).

Trzeba mieć CEL. JEDEN. KONKTRETNY. A nie uciekać od celu … w zupełnie inne projekty.

Chociażby, dlatego że się boimy. Bo tak nic nie posuwa się do przodu.
Tak, boję się i szukam alibi robiąc różne inne rzeczy…. Byle mieć poczucie jakoś tam wykorzystanego czasu.

Jak to mówią: uderz w stół, a nożyce się odezwą…

Przeżuwam podcast Pani Swojego Czasu i wyżywam się na klawiaturze.

A jednak….

Jeżeli może odnajdujecie się w tym stanie ducha, polecam ten podcast Pani Swojeg Czasu. Lektura wręcz obowiązkowa do odsłuchania, dla tego, kto potrzebuje motywującego kopa.

No i jeszcze inne lektury LINKI Z SIECI.

Michał Szafrański: Co robić obok studiów, aby zapewnić sobie świetną przyszłość

Też bardzo motywująco.

Naprawdę dużo czasu upłynęło zanim zrozumiałem, że pracować trzeba mądrze a nie dużo. To kolosalna różnica. Sam fakt zapracowywania się powoduje, że nie osiągamy stanu, który moglibyśmy uznać za satysfakcjonujący. Po prostu wiecznie będziemy z czegoś niezadowoleni. Albo ze zbyt małych pieniędzy, albo z przeciążenia pracą, którą wykonujemy. C.D. w cz. 2.

Pozdrawiam serdecznie

Beata

Zapisz się na newsletter i pobierz darmowy ebook: TWOJA MARKA NA INSTAGRAMIE

O AUTORZE

Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb.

Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu.

Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności.

Jestem tu po to, by pomóc Ci lepiej pisać, skuteczniej docierać do czytelnika, wywołać większe zaangażowanie w social mediach. Czasami rozśmieszę lub zmotywuję.

Ale równolegle do Vademecum Blogera jestem autorem kilku niezależnych miejsc w sieci.

Ponieważ wiele osób pyta się mnie, jak mimo 4 ciąży i 40 - stki na karku udało mi się zachować linię nastolatki, uruchomiłam kanał na YouTube o zdrowym gotowaniu - bezglutenowo - bezmlecznie.

Znajdziesz mnie również na blogu BeataRed.com i powiązanym z nim Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego.

A jeżeli interesują Cię praktyczne porady o tym, jak budować swoją obecność w sieci zapraszam na mój kanał na You Tube z blogowymi tutorialami.

(11) Komentarzy

  1. Beato podzielę się z Tobą czymś.
    Zobaczyłam Twoje wykresy z GA i postanowiłam z czystej ciekawości sprawdzić swoje. Sprawdzam je bardzo rzadko, więc pojęcia nie miałam ile wyskoczy.
    Żeby mieć porównanie wzięłam dokładnie takie daty jak Ty – 11.10-2015 – 11.10.2017
    I wiesz co?
    U mnie jest 391 945 UU
    Czyli dużo mniej niż u Ciebie. Czyli powinnam to potraktować jako jeszcze większą stagnację niż u Ciebie (takiego słowa użyłaś).
    Ale u mnie nie ma stagnacji, lecz baaaardzo dużo rozwój … biznesu.
    Mam już duży zespół osób pracujących w ramach PSC, nowe projekty, kursy online, produkty fizyczne.
    Ale ja rozwijam biznes A nie bloga. I myślę o sobie jako o osobie robiącej biznes. A nie bloga
    Blog jest środkiem do celu, a nie celem.
    W zasadzie ja nawet nie myślę o sobie jako blogerce.
    A magiczne UU zawsze miałam i dalej mam gdzieś, bo jak widać – one wcale nie są wprost proporcjonalne do tego czy zarabiamy czy też nie.
    Całusy!!!

    1. Olu, dziękuję serdecznie. Tak, ja skoncentrowałam się na blogu, jakby on był pępkiem świata bez wizji. Czy z mglistą wizją. A może mam jakąś tam wizję, ale jak to świetnie zdiagnozowałas w Twoim podkascie – nie robię tego, co sobie zaplanowałam. Robię coś innego. A robię coś innego po prostu dlatego, że boję się. Dlatego odwlekam. Dzięki za takiego motywującego kopa. Nie wiem czy sam w sobie wystarczy. Ale przynajmniej tym razem popycha mnie trochę dalej na przód. Pozdrawiam serdecznie Beata

      1. Ola ma rację, ja wbijałam Ci do głowy, że Twoje statystyki są bardzo duże!!! Serio. Dla mnie co po trzech latach mam tylko 3K UU są wprost nieosiągalne. Więc jak ktoś cię o nie poprosi to masz czym się pochwalić. UU się liczy ale nie zawsze. Trochę się pochwalę, bo mimo wszystko w tym roku pierwsze pieniądze na blogu zarobiłam. Dwie współprace, które o dziwo…spadły jak manna z nieba choć na nie nie czekałam oraz pomoc osobom co przyjeżdżały odwiedzić Granadę i szukały informacji przez mój blog – też mnie sami znaleźli. A o zainteresowanie kogoś kto mógłby dać zarobić nie zabiegam, bo zabieganie się mi akurat nie sprawdza (bo poproszą o statystyki, wyślę ikontakt urwał). Sprawdza się robienie cały czas czegoś, rozwijanie swoich pomysłów, promowanie ich na blogu (jeśli blog to dodatek do biznesu) prowadzenie życia normalnie bez czekania na odzew i ewentualnie okazje same przyjdą, prostu trzeba trafić w coś co ludzie akurat potrzebują. To jest moje doświadczenie, bo ci co mają np większy dar przekonywania i umią się dobrze sprzedać będą mieli efekty na zabieganiu i uderzaniu do innych. Dla mnie liczą się stali czytelnicy, komentarze zaangażowanie w Disqusie i to, że możemy razem prowadzić dyskusje oraz meile od czytelników i kobtakty poznane osobiście przez blog.
        A teraz zwrócę się do Oli z grubej rury. Jesteś osobą wpływową więc popromuj trochę Beatę, bo ona naprawdę duży wysiłek wkłada w…promowanie tych znanych do których ty też się zaliczasz. Praktycznie co drugi wpis Beaty to link do Ciebie. Doceń id czasu do czasu swoją wierna fankę. Naapisz na swoim fanpage o jakimś jej wpisie, kiedy znajdziesz w nim coś ciekawego. Zwłaszcza, że jak mówisz – lubisz wyskakiwać z lodówki i ciesząc się że inni pomagają Ci wyskakiwać. Pozdrawiam

    2. Ola, dzięki za ten komentarz <3

  2. Beatko bardzo podoba mi się ten wpis. Uderzyłaś w sedno problemu wielu z nas. Chcielisbysmy zarabiac tylko problem tkwi w tym ze nie robimy tego co trzeba. Ciagle lapiemy sie wszystkiego tylko nie tego co trzeba. A manna sama z nieba nie spadnie. I tak jak mowisz “pracować trzeba mądrze” tak zeby cos z tego miec. Bo jezeli pracujemy, a nie zarabiamy, nie mamy zadnej gratyfikacji za nasz wysilek to po jakims czasie sie wypalimy. Dopadnie nas zlosc, ze poswiecamy na to tyle czasu przez tyle lat i tak naprawde nic z tego nie ma. A pracujac gdzies w tym czasie mogliysmy zarobic konkretne pieniadze. Ktos powie, ze na blogu w pewnym sensie realizujemy jakies swoje pasje czy marzenia, ale mysle ze po jakims czasie porzucimy to zajecie jezeli nie bedziemy otrzymywac zadnych korzysci w zamian. I powtorze jeszcze raz Twoje słowa: “pracować trzeba madrze”.

  3. DamskieSprawy.pl says:

    ..

  4. Beata, na każdą sytuację znajdą się cytaty. I będą to cytaty podnoszące na duchu, jak i dołujące. Zależy, które wybierzesz – ty wybrałaś Tkaczyka.
    Dla mnie rozwój i statystyki twojego bloga, to kosmos, nie mam szans nawet aby się zbliżyć. Masz rozpoznawalne nazwisko, silną markę bloga oraz zaangażowanych czytelników. Moim zdaniem wszystko to razem tworzy ogromny potencjał.
    Nad jednym tylko się zastanawiam – czy zbyt mało nie szukasz swojej drogi, a zbytnio nie próbujesz podążać drogą wyznaczaną przez innych uznanych blogerów. Niestety, to drugie jest ślepą uliczką i w efekcie prowadzi do zniechęcenia….

  5. Beatko, rozpiszę się, a co!

    1) Gdyby moje statystyki były na takim poziomie i się nie ruszały, byłabym zachwycona! Wg Tkaczyka powinny ciągle rosnąć? To jeden wielki BS! Po pierwsze – istnieje ograniczona liczba osób, które wejdą na Twój blog. Będą to tylko osoby polskojęzyczne, zainteresowane blogowaniem. W twoim przypadku pytanie nie powinno brzmieć “co zrobić, żeby mieć więcej UU lub odsłon”, lecz “co zrobić, aby zatrzymać tych UU na dłużej”. Dokładnie tak, jak to działa w biznesie. Fajnie to widać na przykładzie firm telekomunikacyjnych, które w ostatnich latach zdobyły tego, kto chciał do danej firmy dołączyć (każdy z nas ma przynajmniej jeden telefon) teraz ich walka polega na utrzymaniu tych klientów u siebie.

    2) Kasa z blogowania teraz to chyba tylko sprzedaż kursów, e-booków, szkoleń, itd. Blogi nie są już celem same w sobie, lecz są elementem większej całości biznesowej. Jeśli nie własny produkt, to zostaje współpraca z markami.

    3) Rzeczywiście robienie zbyt wielu rzeczy na raz prowadzi do tego, że nic nie jest zrobione na czas. Redukuj, redukuj, redukuj 🙂 Wybierz tylko to, co naprawdę Cie kręci. Mój sposób na nadmiar pomysłów? Prześpij się z nimi. Kolejnego dnia mogą już nie brzmieć tak super 😉

    4) Na początku mojego blogowania, Vademecum było moim drogowskazem i nadal Cię odwiedzam, bo znalazłam u Ciebie mnóstwo ciekawych informacji. Bywałam u Ciebie tak często, że jesteś prawie jak rodzina 😀 Ucz nada na temat blogowania, bo codziennie pojawiają się osoby, które tych informacji potrzebują!

    Mam nadzieję, że szybko się odnajdziesz 🙂
    Pozdrawiam Cię ciepło!

    1. Agata, dziękuję za miłe słowa i celne uwagi. Pozdrawiam serdecznie Beata

  6. Jestem tu pierwszy raz i podpisuję się pod wcześniejszymi komentarzami.. Nie widzę tu żadnej stagnacji, braku rozwoju i słabych statystyk. Jest dobrze. Ja dopiero zaczynam z samym blogowaniem i chciałabym osiągnąć taki pułap, choć w krótszym czasie niż 6 lat ;). Jest dobrze, nie ma co się samemu wpędzać w dołek. Choć od czasu do czasu dobrze zapytać siebie samego – na jakim etapie jestem, czy to sprawia mi radość i satysfakcję. Jeśli odpowiedź jest pozytywna, robić to dalej i iść naprzód. Nie wszyscy będziemy gwiazdami internetu, ale jak ktoś robi coś z serca to na pewno jest to docenione i zauważone. Pomyślności dla mnie 😉 i dla Ciebie!

  7. Zaczynam z blogowaniem i Twoje rady są dla mnie bardzo cenne. Znajduję tu odpowiedzi na wszystkie moje pytania i bardzo Ci za to dziękuję 🙂 A ten post dał mi kopa, żeby wreszcie wziąć się do mądrej pracy, a nie pracy samej w sobie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *