KURS BLOGOWANIA, SOCIAL MEDIA, VADEMECUM BLOGERA

Facebook jak zdobywać fanów i wywoływać większe zaangażowanie?

Facebook jak zdobywać fanów? Cz. 1

 

Chcesz zwiększyć sprzedaż, chcesz wywołać większe zaangażowanie, chcesz skuteczniej promować swojego bloga….

Nie ma jak FACEBOOK.

Każdy o nim słyszał. Kochany i jednocześnie nienawidzony. Złodziej czasu. Bez krzty poszanowania dla naszej prywatności i naszego spokoju…

Dla blogerów i przedsiębiorców internetowych – Facebook jest przede wszystkim miejscem bezpośredniego dialogu z odbiorcą – potencjalnym czytelnikiem, czy klientam. Miejscem, w którym możemy zbadać puls, wyczuć, co się podoba, co chwyta…

Każdemu użytkownikowi Facebooka po otworzeniu tego medium pokazuje się nieprzerwany i nigdy nie kończący się strumień aktualności, tzw stream. Zindywidualizowany, spersonalizowany, czyli dopasowany do indywidualnych zainteresowań, sympatii i kontaktów towarzyskich, skalkulowanych przez bezstronny facebookowy algorytm.

Stream.

Oczywiście, podobnie jak Google, który stara się podsunąć nam wyniki wyszukiwania, jak najbardziej adekwatne do naszego zapytania (i jak najbardziej nas satysfakcjonujące), bo liczy się tzw user experience, czyli doświadcznie użytkownika.

Podobnie Facebook, zależy mu byśmy w podsuwanym nam przez niego streamie znajdowali najbardziej interesujące nas publikacje. Czyli po prostu byśmy poczuli, że najciekawiej jest na Facebooku i spędzali tu jeszcze więcej czasu. A że można?

Ale jest też druga strona medalu.

Co dzieje się w przypadku użytkownika, który ma tu dziesiątki, setki znajomych, polubił dziesiątki, setki różnych fanpagów. Sama jestem typem takiego facebookowego chomika.

Facebook selektywnie pokazuje mu to, co się na nich pokazuje.

Nie jest tajemnicą, że Facebook chętniej pokaże nam w naszym streamie publikacje naszych znajomych. Bo na te i tak zwyczajowo bardziej spontanicznie i bardziej osobiście reagujemy niż na publikacje bardziej formalnych, czy bardziej naszym zdaniem anonimowych fanpage.

Co widzę w swoim streamie? Ciągle to samo: te same osoby, tego samego typu nazwijmy to obyczajowe notki, które mają taki smaczek, że odruchowo, niby ukradkiem zatrzymuję się żeby przeczytać, co ten znowu wyrabia. Nie, nawet nie stawiam lajka…. Tzn czasami tak. Ale Facebook i tak widzi, że zainteresowało mnie, bo przystopowałam.

Bo Facebook wie o nas wszystko.

[sociallocker id=”14984″] [/sociallocker]

Nawet to, czego sami o sobie nie wiemy. Albo nie chcielibyśmy wiedzieć. Np to, że lubimy ploty, lekki beztroski lol content. A nie poważne, rzetelne analizy. Bo to nuda. W CV przecież tego nie napiszę. A Facebook i tak to wie.

Dlatego wielu blogerów wykorzystuje prosty trik: udostępnia na swoim prywatnym profilu publikacje pierwotnie wrzucone na swojego fanpaga. Licząc na bardziej intensywną reakcję ze strony swoich znajomych i na poszerzenie tym sposobem swojego zasięgu. Co na pewno jest metodą do przetestowania.

Oczywiście wszystko zależy od posiadanych znajomych. I co ważniejsze od tego, czy pielęgnujemy z nimi relacje na Facebooku.

I tak pewnie z blogerskiego punktu widzenia interesuje nas najbardziej.

Jak prowadzić fanpaga?

Bo możemy chwalić się tu pewną ilością posiadanych fanów/obserwujących/followersów. Ale ci fani wcale nie są nasi. I może nawet spora część z tych naszych fanów nigdy nawet nie zobaczy tego, co tu publikujemy. Z tej prostej przyczyny, że Facebook nigdy im tego nawet nie pokaże. Jeżeli facebookowy algorytm nie uzna za stosowne umieścić tego w ich streamie.

Z jednej strony: sprawić, by czytelnik naszego bloga polubił naszego fanpaga pomaga pozostać z nim w miarę regularnym kontakcie.

Z drugiej strony to jeszcze nie gwarantuje tego, że wysyłane tu przez nas komunikaty do niego dotrą.

Co oznacza, że na Facebooku wcale nie jest najważniejsza liczba fanów. Tylko ich zaangażowanie.

Liczba fanów owszem robi dobre wrażenie szczególnie wtedy, kiedy marki chcą nawiązać z nami współpracę. Ale jeżeli liczba fanów nie przekłada się na żadne z ich strony zaangażowanie: lajki, szery, komentarze – to są to same martwe dusze. I nic więcej. Zbędny balast. Który jeszcze dodatkowo będzie zawężał nas zasięg. Bo skoro nikt z naszych obserwujących nie zareaguje, Facebook uzna, że to co publikujemy i tak nikogo nie interesuje….

Zachęcenie czytelnika do polubienia fanpaga jest punktem wyjścia do zbudowania z nim realcji. Ale nie możemy na tym poprzestać.

Facebook, o co tutaj chodzi?

Profil osobisty czy fanpage.

Bo jeżeli wszyscy w kręgu rodziny, czy znajomych mówimy o swoim Facebooku, to mamy na myśli nasz profil osobisty. To on jest punktem wyjścia. Do stworzenia połączonego z nim fanpaga…

Bez posiadania osobistego profilu na Facebooku, o fanpagu nie może być mowy. Nawet jeżeli niektórzy próbują założyć na Facebooku profil osobisty pod nazwą swojej firmy, czy bloga. Ale chyba Facebook coraz bardziej ogranicza tę praktykę. I w ogóle nie za bardzo jest to zgodne z jego regulaminem.

A jeżeli chcielbyśmy wykorzystywać swój sensu stricto profil prywatny do promocji bloga, to mamy tu takie ograniczenie, że nie możemy tu mieć więcej niż 5000 znajomych…. A przecież nasz fanpage docelowo może aspirować do tego, by docierać do większej grupy odbiorców.

Facebook jak zdobywać fanów? Cz. 1

Dopiero, kiedy mamy założony nasz profil osobisty, możemy pomyśleć o podłączeniu pod niego fanpaga, czyli strony. Czyli fanpaga powiązanego z naszą stroną, blogiem, czyli ogólnie z naszą działalnością w sieci.

A może i jeszcze dodatkowo grupy. Tych namnożyło się swego czasu tyle, gdyż Facebook (w przeciwieństwie do fanpagów) nie ciął tu zasięgów… Czyli wszystko to, co było tu publikowane, z zasady pojawiało się w streamie wszystkich ich uczestników….

Więc ludzie obchodzili to facebookowe cięcie zasięgów, zakładając tu grupy…. Stąd wziął się taki ich wysyp. Czy warto zakładać grupę na Facebooku?

Ale wróćmy do naszego tematu. Posiadając jeden profil na Facebooku, możemy prowadzić po kilka fanpagów i po kilka grup tematycznych.

Jak stworzyć fanpaga?

Jest to tu bardzo, ale to bardzo proste. Po założeniu konta prywatnego Facebook dosłownie prowadzi nas tu za rękę.

Jednym z ważniejszych parametrów jest tu wybór nazwy dla naszego fanpaga, czyli strony na Facebooku. Bo tę nazwę możemy zmienić tylko raz. I tylko do momentu, kiedy nasz fanpage ma mniej niż 200 fanów. Za to w pewnym sensie możemy to obejść łącząc ze sobą dwa różne fanpage, na co Facebook szczodrze pozwala.

To tyle odnośnie nazwy fanpaga, która ma znaczenie strategiczne. Bo być może osoby, które znają nas z innych miejsc, będą szukać nas (naszego fanpaga na Facebooku) właśnie pod nazwą, pod jaką znają nas skądinąd.

Jeżeli zaś chodzi o inne parametry, na spokojnie możemy je później pozmieniać.

Facebook: zaangażowanie versus cięcie zasięgów.

Bo pewnie nie raz już słyszeliście, że Facebook tnie zasięgi. Antidotum na to jest publikowanie takich treści, które wywołają większe zaangażowanie, czyli po prostu reakcję naszych fanów. No cóż, łatwiej powiedzieć niż zrobić….

Te emocje, granie na emocjach. To taki subtelny instrument, łatwo tu o fałszywą nutę, czy niesmak….

Niemniej tu właśnie chodzi o te lajki, komentarze i szery… Im więcej uda się nam ich zdobyć pod daną notką, tym dalej pójdzie ona w świat … wirtualnie, tym więcej osób zobaczy ją w swoim streamie.

Bo tym większej liczbie osób z grona naszych (ale w sumie nie naszych) followersów podsunie ją facebookowy algorytm. Ten jest nieprzekupny. Tzn można go podpłacić. Ale w pewnym sensie można nim manipulować: wrzucając na fejsa takie treści, które będą wzbudzać tu reakcję.

Tu, w zakresie reakcji naszych followersów – najwartościowsze są szery. Bo jeżeli komuś z naszych obserwujących spodoba się nasza notka na tyle, że zechce podać ją dalej, podzielić się nią ze swoimi znajomymi, czy udostępnić ją na swoim fanpagu… Tzn, że będzie ona wyświetlana w streamie jego znajomych, czy fanów (znowu na tyle, na ile pozwoli na to facebookowy algorytm). Ale to już i tak mniej lub bardziej zwiększa jej zasięg.

Facebook to złożony i ciągle poddawany kolejnym aktualizacjom i zmianon algorytm. To nie sam Facebook, ale jego algortym tnie zasięgi. Czyli decyduje o tym, która publikacja komu (i czy w ogóle) wyświetli się w streamie.

A jeszcze Facebook pozwala użytkownikom na polubienie danego fanpaga bez “konieczności” śledzenia tego, co się na nim publikuje. Polubienie bez de facto obserwowania danego fanpaga…

Facebook jak zdobywać fanów? Cz. 1

Dlatego jeżeli dobrze wpatrzycie się w Wasze facebookowe statystyki – być może stwierdzicie, że macie większą lub mniejszą różnicę-rozbieżność między liczbą polubień fanpaga a liczbą obserwujących go osób.

Jak zwiększyć zaangażowanie fanów na Facebooku?

Tutaj warto zainteresować się tym, jakiego rodzaju publikacje wywołują największe zainteresowanie naszych obserwujących.

Na fanpagu możemy udostępniać treści w różnych formatach:

Facebook jak zdobywać fanów? Cz. 1

Goły tekst

Link do najnowszego wpisu.

Czy wręcz przeciwnie do któregoś ze starszych przypominanych w ten sposób wpisów z bloga. Facebook dodaje tu (automatycznie zassysa) zdjęcie z bloga. Jeżeli tak się nie stanie, jeżeli Facebook zassał link do wpisu, ale bez zdjęcia, możesz przepuścić go -ten link- przez narzędzie o nazwie Debugger. Ale przy okazji udostępniania linku do kolejnego wpisu możesz także skorzystać z opcji Dodaj (Dodaj zdjęcie ręcznie np z zasobów Twojego komputera).

Samo zdjęcie. Z dodatnym ewentualnie opisem czy komentarzem.

Na podstawie własnych obserwacji stwierdzam, że tego typu publikacje mają u mnie największy zasięg. Bo generalnie zdjęcia wywołują największe zaangażowanie.

Bo po prostu chyba najprościej ogląda się nam, czy asymiluje taką formę przekazu – przekazywania jakiś komunikatów, czy nawet wiedzy.

Z jednej strony to goniące nas coraz szybciej FOMO (fear of missing out). Strach, żeby czegoś nie przegapić. Skanujemy coraz szybciej i nie zatrzymujemy się nad przydługim tekstem. Co innego zdjęcie…

Z drugiej strony, chcemy wszystko jak wszystko jak najdokładniej, jak najskuteczniej przeskrolować i bez większego wysiłku przyswoić jak największą ilość/część komunikatów. I jeszcze jakoś się przy tym odprężyć.

Bo Facebook jest jakąś tam formą spędzania wolnego czasu.

Chcemy w miarę szybko ogarnąć, co słychać, co dzieje się u naszych znajomych powierzchownie i prawdopodobnie wybierzemy działania, które będą wymagać od nas, jak namniejszego wysiłku.

Zamiast wczytywać się w przydługi tekst (no chyba że zaciekawi nas clickbaitowy tytuł), zamiast kliknąć w podany link (szczególnie jeżeli ten długo się ładuje), chętniej zerkniemy i to może nawet całkiem nieświadomie dłużej zatrzymamy się nad podrzuconym w naszym streamie zdjęciu. Dlatego te teoretycznie i statystycznie powinny mieć większy zasięg.

Bo może wpatrujemy się w nie całkiem nieświadomie (ułamek sekundy dłużej, a Facebookowy algortym już to zlicza), po to, by wypatrzyć, czy rozeznać naszych znajomych.

Film, live, czy wybrany przekaz video.

Film z You Tube.

Tu jako użytkownik Facebooka klikamy wcale nie musimy czekać aż przeniesie nas na odpowiednią stronę. Wystarczy świadomie, czy nie kliknąć na Play, po to by uruchomić video.

Video – to może być

  • link z You Tuba,
  • to może być video bezpośrednio wgrane na Facebooka (Facebook chętnie by tu konkurował na tym polu z You Tubem, dlatego może dla tak podanych filmów będzie tutaj łaskawszy).
  • To może być Facebook live, czyli transmisja prowadzona na żywo z Facebooka.

 

Czy Facebook tnie zasięgi?

I tak i nie. Tu chodzi o ten facebookowy algorytm. Tym bardziej, że w pewnym sensie wszystkie pozostałe jakby zachorowały na Facebooka i coraz bardziej funkcjonują według stosowanego przez Facebooka alogorytmu.

Ten facebookowy algorytm rozszerza, albo przycina (raczej bezwzględnie przycina, czyli tnie nam zasięg), w zależności od tego, jak ludzie reagują na to, co tu publikujemy.

Bo Facebook po prostu testuje publikację na wybranej, zawężonej grupie odbiorców. Jeżeli ich reakcja jest pozytywna, jeżeli dana publikacja wywołuje interakcję, czyli lajki, komentarze i te bezcenne szery, docelowo Facebook pokaże daną publikację większej liczbie osób. Czyli jakby patrzeć na to z tej strony, to ludzie decydują o naszym zasięgu. A facebookowy algorytm patrzy tylko na ludzi i na to, jak oni na to, co tu publikujemy reagują.

Jakie czynniki mają wpływ na ten nieprzekupny na swój sposób, ale jednak manipulowalny algorytm Facebooka. 

Algorytm Facebooka.

Bliskość wzajemnych relacji. Affinity.

Jeżeli dany użytkownik już wcześniej polubił którąś z poprzednich naszych publikacji. Facebook wnioskuje, że może i kolejna go zainteresuje. Dlatego spróbuje podsunąć mu kolejną.

Treści, które wywołują zaangażowanie.

Tak, w pewnym sensie clickbaitowe treści, czyli wystawiające na pokuszenie np naszą ciekawość. Czyli treści wzbudzające zainteresowanie. Tu nie ma jednej jednoznacznej i zawsze skutecznej recepty. To tylko z pozoru wygląda tak prosto. W rzeczywistości to wielkasztuka. A czasami w pewnym sensie i swego rodzaju loteria. Czasami coś zupełnie przypadkowo chwyci. Ale wtedy w tym kierunku warto drążyć.

Tyle że u każdego zadziała coś innego. Przecież każdy fanpage skupia wokół siebie inną publiczność, innych odbiorców, którzy w związku z tym, na coś innego zareagują.

Analizuj. Co wywołało największą reakcję.

Wywołuj (świadomie i z premedytacją) interakcję:

Zadając pytania, pytając się o opinię Twojego odbiorcy, prosząc o podzielenie się swoim doświadczeniem, czy np najprostszy zabieg na świecie: prosząc o uzupełnienie rozpoczętego zadania.
Pokaż kulisy swojej pracy. Nic tak nie tworzy wrażenia bliskości.

Facebook jak zdobywać fanów? Cz. 1

Jaki jest najlepszy czas publikacji na Facebooku?

Recepta w teorii jest prosta. A w praktyce okazuje się, że to wcale takie proste nie jest. Publikujemy wtedy, kiedy nasi odbiorcy siedzą na Facebooku. To można sprawdzić w statystykach.

Ale….

Tu czasami ulegamy modom, czy obiegowym opiniom… Żeby np publikować wieczorem. Bo wszyscy są na Facebooku wieczorem. Ale wtedy też wszyscy publikują.

Kiedyś publikowałam na Facebooku rano. I chyba przyzwyczaiłam do tego obserwujące mnie osoby. Bo rano też miałam najlepszą odsłonowość i zasięgi. Ale potem uległam podszeptowi krążącej po sieci mody: zaczęłam publikować wieczorami na Facebooku. Czas wzmożonej aktywności i największej konkurencji. Tymczasem to raczej te moje poranne notki, jeżeli mają dobry start, czyli ktoś na nie zareaguje, rozchodzą się najlepiej.

Bo ja po prostu byłam obecna na Facebooku rano i wtedy prawie na bieżąco reagowałam. A wieczorem już nie. Dzieci chodziły mi po głowie i nie miałam głowy do Facebooka.
Więc tylko programowałam swoją publikację na wieczór. Tak, bo publikacje we wszystkich mediach społecznościowych można zaplanować z wyprzedzeniem. A na Facebooku jest to tym bardziej proste, że można skorzystać tutaj bezpośrednio z facebookowej opcji Zaplanuj.

A jednak. Jak to mówią, trzeba kuć żelazko póki gorące. Publikujesz coś na Facebooku. Świetnie. Ludzie zaczynają to czytać, reagują. Jeszcze lepiej. Ale jeżeli Ty nie reagujesz…. A gdybyś zareagował? Np odpowiadając na czyjś komentarz, możesz wszcząć dyskusję pod swoją publikacją, wywołać kolejną reakcję, w pewnym sensie łańcuchową. A to woda na młyn facebookowego algorytmu.

Reagując możesz sprowokować kolejne reakcje, a to jeszcze mocniej popchnie Twój facebookowy post. I alogorytm przyzna jej jeszcze większy zasięg. Alleluja.

Próbuj i analizuj to, co działa. Na Facebooku i gdzie indziej.

Dawaj tam ludziom więcej tego, czego chcą (tego, na co reagują), wtedy, kiedy tego chcą (kiedy najlepiej reagują).

Na to, co tutaj napiszę nie mam niezbitych dowodów. Może ktoś ma podobne doświadczenia?
Mam tu tylko swoje obserwacje.

Posty opublikowane bezpośrednio na Facebooku z poziomu Facebooka lub choćby zaplanowane tu z wyprzedzeniem (przy użyciu facebookowej opcji Zaplanuj), mają u mnie lepsze zasięgi od tych zaprogramowanych czy przesłanych z innych aplikacji.

Jakkolwiek wyłączając tu Insta. Który już od dawna jest nierozłączną częścią imperium Facebooka.
Np cytaty, które przesyłam na Facebooka z Insta. Które tu archiwizuję po to, by później, w dowolnym momencie, w zależności od mojego nastroju i potrzeby chwili przesłać je na fanpaga, mają tu najlepszy zasięg. Względem innych publikacji. Np linków do kolejnych wpisów udostępnianych bezpośrednio z Facebooka.

Planowanie publikacji z wyprzedzeniem na pewno ułatwia nam działania w mediach społecznościowych. Pozwala rozłożyć kolejne publikacje w czasie tak, żeby cały czas coś się tu działo. Zamiast zasypać swoich obserwujących lawiną publikacji, zanim nastanie dłuższa cisza. 

Interakcja.

Bo media społecznościowe są miejscem wymiany: myśli, poglądów, opinii i dobrego humoru.
Pomaga tu budowanie relacji. Np komentowanie na stronach, fanpagach, które w jakiś sposób uzupełniają to, co robimy. Czyli docierają do podobnej grupy docelowej.

Udostępnianie cudzych teści u siebie na fanpagu.

To najprostsza i zarazem bardzo skuteczna metoda, by zostać zauważonym i docenionym przez ich autora. Oczywiście pod warunkiem, że te treści potencjalnie zainteresują Twoich obserwujących.

Zaspokajanie potrzeb swoich followersów.

Jeżeli piszemy dla konkretnej grupy docelowej – zaspokajanie jej potrzeb. Dostarczanie jej użytecznych treści. Po które właśnie do nas przychodzą.

Udzielanie się w grupach tematycznych i pomoc innym ich uczestnikom.

To świetna okazja, by dać się poznać i zapracować sobie na opinię eksperta.

Tagowanie innych osób, czyli oznaczanie osób, o których wspominamy w naszych publikacjach.

Facebook – czy tagownie innych osób pomaga zwiększyć zasięg publikacji.

Jak otagować trzecią osobę w swojej publikacji na Facebooku?

żeby oznaczyć inny profil (osobisty) lub fanpaga w swojej publikacji na Facebooku, czyli po prostu go otagować – wpisujemy symbol małpy @ i nazwę danego użytkownika, albo nazwę danego fanpaga. Którą powinniśmy zobaczyć na podsuwanym nam przez Facebooka podglądzie.

Otagowana przez nas osoba, czy fanpage automatycznie zostanie o tym powiadomiona (dostaje od Facebooka powiadomienie) i w zależności od wybranych przez nią ustawień – dana publikacja pojawi się na jej murze.

Facebook jak zdobywać fanów? Cz. 1
Tutaj np otagowała mnie @quellaclaudia, o której instagramowym profilu wspomniałam w jednym z moich wpisów. A informacja o tym, że Claudia udostępniła mój wpis na swoim fanpagu i otagowała mnie – pojawia się na moim murze.

Tagowanie, czy oznaczanie innych fanpagów w naszych publikacjach może mieć kilka funkcji.

  • W ten sposób dostarczamy uzupełniające informacje, dla osób śledzących naszego fanpaga. Gdyby któraś z tych osób, chciała dalej zgłębiać dany temat: wystarczy, że kliknie w dany link (tzn nazwę innego użytkownika, poprzedzoną symbolem małpa @vademecumblogera).
  • Tagując inne osoby w swoich publikacjach możemy liczyć na to, że zwrócimy na siebie ich uwagę i w ten sposób skłonimy je do zainteresowania się tym, co robimy. Ale tutaj wszelka przesada, czy namolność z naszej strony, wręcz przeciwnie, może się na nas zemścić. Czyli po prostu możemy zostać uznani za pospolitego spamera.

A ja tymczasem pozdrawiam Was serdecznie

Beata

 

Zapisz się na newsletter i pobierz darmowy ebook: TWOJA MARKA NA INSTAGRAMIE

O AUTORZE

Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb.

Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu.

Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności.

Jestem tu po to, by pomóc Ci lepiej pisać, skuteczniej docierać do czytelnika, wywołać większe zaangażowanie w social mediach. Czasami rozśmieszę lub zmotywuję.

Ale równolegle do Vademecum Blogera jestem autorem kilku niezależnych miejsc w sieci.

Ponieważ wiele osób pyta się mnie, jak mimo 4 ciąży i 40 - stki na karku udało mi się zachować linię nastolatki, uruchomiłam kanał na YouTube o zdrowym gotowaniu - bezglutenowo - bezmlecznie.

Znajdziesz mnie również na blogu BeataRed.com i powiązanym z nim Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego.

A jeżeli interesują Cię praktyczne porady o tym, jak budować swoją obecność w sieci zapraszam na mój kanał na You Tube z blogowymi tutorialami.

(14) Komentarzy

  1. Michał Woroniecki says:

    Marketing internetowy to ciężki kawałek chleba. Staram się publikować posty średnio co 3-4 dni. Wtedy nie pojawiają się one na wallu naszych czytelników zbyt często. Zbytnia nachalność w postowaniu może zakończyć się “Unlike”.

  2. Wpis napisany jakby specjalnie dla mnie 🙂 Rozpocząłem właśnie prace nad nowym blogiem i co jest z tym bezpośrednio związane z nowym funpage’m 🙂 W starym nie mogę się poszczycić specjalnymi sukcesami, więc ta wiedza od podstaw bardzo mi się przyda 😀 Dziękuję i czytam, czytam i czytam 🙂 Pozdrawiam Beatko z pochmurnej Łodzi 😀

  3. Bardzo ciekawy i niezwykle pomocny wpis, pełen merytorycznych wskazówek, fajnie, że w postaci podcastu 🙂 Prowadzenie fanpage to niezłe wyzwanie, ja cały czas się zmagam z dotarciem do fanów.

  4. Wskazówki jak najbardziej trafne 🙂 A co do fp to naprawdę wyzwanie, aby stworzyć go od strony wizualnej jak i z dotarciem do fanów.

  5. Ja uwielbiam te interakcje właśnie! Z tym, że działam spontanicznie i jest to co się dzieje w moim życiu prywatnym, także część może to zainteresować, większość wcale.
    Widzę, że bardzo popularne są fanpage komentujące i ośmieszające to co się aktualnie w kraju, mediach, sporcie; mamuśkowe, celebryckie , itp. i to one przyciągają ludzi oraz marki – tak się to kręci ;).

  6. […] Facebook: Jak zdobywać fanów i wywołać większe zaangażowanie? – Vademecum Blogera – Nic tylko wdrażać. […]

  7. Bardzo ciekawy i przydatny wpis. Ja wciąż uczę się prowadzić swój fanpage, wychodzi to różnie, ale może w końcu się uda… 🙂

  8. […] wrzucam merytoryczne, długo przygotowywane treści na bloga (jak ten post o podstawach Facebooka), to nikt się o nich nie dowiaduje. Facebook i tak tego nie powie moim obserwującym. Jak coś […]

  9. Też zauważyłem, że na FB największą popularnością cieszą się zdjęcia. Jak jeszcze do tego zadasz inspirujące pytanie, to masz i lajki i komentarze. Ale dręczy mnie jedno, przewrotne pytanie – po co to wszystko? Bo fanpejdża zakładałem, jako witrynę moich stron internetowych, głównie bloga. I na początku ludzie zachęceni na FB przychodzili przeczytać wpis. A teraz tylko lajkują bez czytania. Lubią moje zdjęcia, ale też już nigdzie dalej nie idą. Fanpejdż stał się odrębnym bytem, który jednak trzeba utrzymywać, ale nie ma zbyt dużego przełożenia na blogi czy strony internetowe. Nie wiem, może to tylko moja opinia, może inni mają inaczej, ale bardzo zastanawiam się nad ideę zaangażowania w fanpejdż, który kradnie mi czas, jaki mógłbym poświęcać blogowi…

  10. Młodym okiem o markietingu says:

    Właśnie rozpoczęłam swoją przygodę z fanpagem. Zauważyłam, że np większy zasięg ma post z wideo. Dzięki za wszystkie uwagi 🙂

  11. Świetny wpis. Bardzo pomocny. Dużo rzeczy już wiedziałam, jednak kilku dowiedziałam się dzięki Twojemu wpisowi.

  12. Klaudia Wnuk-Adamczyk says:

    Ja niedawno rozpoczęłam tę przygodę, traktuję to ja moją twrapię daje mi to dużo radości. Pozdrawiam

  13. Również nie tak dawno natrafiłam na tę stronę i przygotowuje się do pierwszej pracy 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *