Paryż, VADEMECUM BLOGERA

50 rzeczy, dla których trzeba pokochać Paryż

wycieczka do paryża, weekend w paryżu, zwiedzanie paryża

Jeszcze troszeczkę wakacyjnie, podróżniczo i rozrywkowo… Paryż w 50-ciu fascynujących odsłonach.

Bo już dość dawno temo postanowiłam sobie, że stworzę wpis: 50 powodów, dla których warto pokochać Francję i Paryż. Tworzyłam go etapami na moim Instagramie (ot dlaczego dobrze mieć Instagrama). I oto jest. I nagle okazało się, że pewne zadania z pozoru niewykonalne, po rozłożeniu na mniejsze odcinki, po przyznaniu sobie na ich wykonania trochę czasu – okazują się jak najbardziej wykonalne… Alleluja.

Paryż – widziany moim subiektywnym okiem wypunktowany…. Jeżeli mielibyście jakieś inne rzeczy do dodania do tej mojej listy… podrzućcie proszę w komentarzach.
A teraz już zaczynamy….

Po pierwsze miejsca w Paryżu, których nie można przeoczyć. Ale znowu SUBIEKTYWNIE….

wycieczka do paryża, weekend w paryżu, zwiedzanie paryża

1. Dzielnica Łacińska.

Czyli ten Paryż ziejący tą paryską bohemą, często ściągniętą tutaj z całego świata … właśnie tym mitem kulturalnego Paryża i jego wizytówki: Dzielnicy łacińskiej.

Dzielnica łacińska, czyli Sorbona, Bulwar świętego Michała, nabrzeże Sekwany z nieodłącznymi skrzyniami bukinistów… Dzielnica artystów, studentów, księgarzy…. Tu nawet w wakacje można spotkać zaczytanych ludzi. Zaczytanie wciąga.

A w niej moje ulubione miejsce, czyli

wycieczka do paryża, weekend w paryżu, zwiedzanie paryża

2. Ogród Luksemburski.

Tak, szczególnie kocham to miejsce w Paryżu. W sercu Dzielnicy Łacińskiej. Wpadamy tu zawsze po drodze, kiedy jesteśmy w centrum miasta i czujemy, że dopadła nas potrzeba, by sobie chwileczkę odsapnąć. Zawsze robi mi to tyle dobrego.

Ogród Luksemburski. Bo każdy powinien móc znaleźć tu coś dla siebie.

  • Są tu stoliki do gry w karty. To sposób spędzania tu czasu przez osoby starsze.
  • Są korty tenisowe.
  • Jest małpi gaj dla dzieci. Przemyślnie omijam szerokim łukiem, inaczej ryk i nic innego tu nie zrobimy.
  • Jest teren do gry w petankę (la pétanque), czyli w bule – tradycyjna gra Francuzów. Jak krykiet czy polo dla Anglików.

 

Wszędzie są tu rozstawione krzesełka, można znaleźć dla siebie jakieś miejsce, by sobie tu przysiąść i zatopić się w lekturze, w tej oazie zieleni i spokoju w samym centrum wielkiej aglomeracji. W pobliżu znajduje się Panteon (widać go w tle na zdjęciu) i słynny Bulward Świętego Michała.

Miejsce, które zrobi Wam dobrze na strudzone stopy, zmęczone bieganiem po mieście. A i na duszy robi się tu cieplej od takich odprężających widoków.

wycieczka do paryża, weekend w paryżu, zwiedzanie paryża

3. Bulwar Świętego Michała

Czyli serce studenckiego Paryża. Jest to deptak studentów i mieszających się z nimi turystów, a także przechodniów odwiedzajacych tu tłumnie ksiegarnie. Można tu spotkać młodzież z całego świata, która przyjeżdża studiować do Paryża. Bo czesne na uniwersytetach francuskich jest niewielkie w porównaniu ze szkołami anglosaksońskimi.

To dobry początek dla zwiedzania Dzielnicy Łacińskiej.

4. Paryskie nadbrzeże Sekwany.

Można się tutaj zasiedzieć, zaczytać, zapatrzeć na Paryż, zapomnieć o Bożym świecie.
To idealne miejsce na randkę, taką bardzo romantyczno-ekologiczną. No jeżeli przymkniemy oko na jakość i czystość paryskiego powietrza….

wycieczka do paryża, weekend w paryżu, zwiedzanie paryża

5. Paryskie mosty.

Pont Neuf, Pont des Arts…. Z kłódkami wiecznej miłości czy bez. Toczy się na nich intensywne życie kulturalno-towarzyskie… Uliczni artyści, mimowie, tłumy przechodniów i turystów, sprzedawcy paryskich gadżetów. No i kłódek wiecznej miłości. Tak, te ponownie wróciły na Pont des Arts (Most Sztuk Pięknych). A do tego wszystkiego lekki powiew wiatru znad Sekwany. Czego chcieć więcej. Po prostu Paryż.

wycieczka do paryża, weekend w paryżu, zwiedzanie paryża

6. Most Aleksandra III.

Jeden z najbardziej rozpoznawalnych mostów w Paryżu. Jest swego rodzaju wyrazem sympatii, a swego czasu rodzącej się fascynacji wschodem. Opatrzony imieniem rosyjskiego cara: Aleksandra III.
Bo we Francji pod koniec XIX wieku/ na początku XX zapanowała moda na słowiańszczyznę. Ten słowiański czar, który Francuzom nieodłącznie kojarzył się z Carską Rosją (Polska znajdowała się wówczas pod zaborami).

Najbardziej wyrazistą wizytówką tej słowiańszczyzny byli wówczas dla Francuzów dziarscy kozacy, goszczący w Paryżu przy różnych okazjach. Np przegranej Napoleona…

To ich legendarne upodobanie do mocnych trunków dało początek nazwie bistrot, którą ochrzczono popularne restauracyjki w Paryżu. Bo tam chłopakom zawsze się spieszyło, by … dobrze i szybko (po rosyjsku bystro) coś sobie wypić.

A sam most pochodzi z 1900 roku i stanowi pozostałość po trzeciej Wystawie Powszechnej (obok wspomnianych już: pompatycznego Grand Palais o metalowej konstrukcji i zgrabniejszego Petit Palais).

A nadanie mu imienia zmarłego cara Rosji Aleksandra III miało przypieczętować zbliżenie (polityczno-gospodarcze) pomiędzy carską Rosją i Francją.

wycieczka do paryża, weekend w paryżu, zwiedzanie paryża

7. Most Pont Neuf

Pont Neuf, czyli w tłumaczeniu Nowy Most -najstarszy kamienny most w Paryżu. I tu taki polski akcent: Kamień węgielny pod jego budowę położył Henryk III w 1578r. Wcześniej król Polski znany jako Henryk Walezy.

8. Pont des Arts. Most Zakochanych.

Most Zakochanych, a właściwie Pont des Arts – Most Sztuk Pieknych w Paryżu. Słynny ze swoich kłódek wiecznej miłości. Które kilka lat temu z niego zdjęto, bo pod ich ciężarem niebezpiecznie uginała się balustrada tego mostu… Ofiara jego sukcesu. I które powoli wracają… Bo takiej tradycji nic nie jest w stanie przyhamować.

Bardzo malowniczo polożony, w samym sercu historycznego Paryża, został postawiony w roku 1803. Był to pierwszy metalowy most w Paryżu. Niestety kilkakrotnie został uszkodzony przez barki. Dlatego obecny most jest rekonstrukcją historycznego mostu Pont des Arts, pochodzącą z roku 1984. Różni się co nieco od swojego pierwowzoru…

9. Paryż romantycznie

Bo Paryż jest wymarzonym miejscem na romantyczny weekend we dwoje… Bo obok snucia się po paryskich uliczkach, obok odwiedzenia i złożenia hołdu żelaznej damie – paryskiej Wieży Eiffla, można zrobić sobie:

  • Romatnyczny spacer po artystycznym Montrmarcie i wspięcie się po urokliwych schodkach do samego Sacré-Coeur. Które chyba najbardziej oczarowuje właśnie o zmierzchu.
  • Przejażdżkę statkiem po Sekwanie, byle tylko pogoda dopisała.
  • Zaplanować romantyczną kolacyjkę we dwoje, w którejś z urokliwych kafejek na Rue Mouffetard.

10. Luwr

I tu uwaga na artystyczne przegrzanie mózgu. tzw syndrom Stendhala (nie mylić z „syndromem paryskim”).

Tu na wszelki wypadek wyjaśnię tę subtelną skądinąd różnicę: syndrom Stendhala a syndrom paryski.
Syndrom Stendhala to silne wzburzenie emocjonalne na skutek zbyt wielu artystycznych doznań.
Syndrom paryski to rozczarowanie, często odczuwane przez japońskich turystów na skutek zderzenia marzeń (wyidealizowanego Paryża) z szarą rzeczywistością (lub przynajmniej ze zwykłą ludzką głupotą i brakiem życzliwości).

Niemniej LUWR to takie MUST HAVE każdego skrupulatnego turysty…. Można się w nim zatopić na wiele godzin i wyjść z głową pełną artysytcznych inspiracji i historycznej wiedzy….

Można go nawet zwiedzać za darmo… Bo wejście do muzeów jest gratis w każdą pierwszą niedzielę miesiąca i 14 lipca. Nie muszę dodawać, że wtedy w muzeach są tłumy.

Tyle tam cudów i cudeniek….

Bo kolekcjonowaniem urokliwych, niepowtarzalnych przedmiotów jak biżuteria, monety, medaliony, cennych (dziś bezcennych) obrazów zajmowali się już w średniowieczu francuscy królowie. Gromadzili je wówczas w przedziwnym Gabinecie Różności (zw Cabitet de Curiosité).

Ta kolekcja królewska najsilniej rozwinęła się za panowania wielkiego amatora dzieł sztuki, jakim był Ludwik XIV (król słońce). Z 200 obrazów (jakie znajdowały się w posiadaniu królów Francji w momencie gdy wstępował na tron) – do 1500 sztuk w 1710 roku. Do tego dorzućcie skarby skonfiskowane kościołowi za Rewolucji itp……………

Z drugiej strony, graniczy chyba z cudem, że Luwr stanowi harmonijną całość. Wziąwszy pod uwagę ilu różnych malarzy, rzeźbiarzy i dekoratorów (na przestrzeni wieków) dorzucało tam cząstkę swojego indywidualnego stylu. Bo Luwr jest takim zadziwiającym kompleksem zamkowym, którego budowa, a następnie przebudowa i rozbudowa ciągnęły się na przestrzeni 8-miu wieków.

Właściwie ciągle coś tam dodawano, odnawiano, ulepszano czy upiększano (przynajmniej w założeniu). Luwr jest syntezą długiego i burzliwego okresu dziejów Paryża i Francji.

Ze zwykłego zamku obronnego wzniesionego na początku XIII wieku, został przekształcony (niecałe dwa wieku później) w rezydencję królewską, a następnie w muzeum. Przy tym cały czas aż do połowy XIX wieku ulegał przebudowie (a raczej rozbudowie). Ostatecznie w XX wieku został przekształcony w największy kompleks muzealny na świecie.

wycieczka do paryża, weekend w paryżu, zwiedzanie paryża

11. Katedra Notre-Dame

Zawsze tu tłoczno. Ale to stłoczenie tylu ludzi przed katedrą Nôtre Dame ma taki charakterysytczny klimat…. Już przed katedrą czuć takie swego rodzaju pobożne zamyślenie, skupienie….

Paryska katedra Notre-Dame jest najczęściej odwiedzanym zabytkiem nie tylko w Paryżu, ale i w całej Francji. W tej kategorii wyprzedza Sacré-Coeur, Luwr czy wieżę Eiffla.

To właśnie katedra Notre-Dame stanowi prawdziwą wizytówkę tego malowniczego kraju. Co trzeci turysta zagraniczny, odwiedzający Francję czuje się zmuszony do zaliczenia katedry. I pewnie każdy turysta polski. Przez jej mury rocznie przetacza się 14 milionów osób.

Wciąż jest tam celebrowana msza święta (cztery razy dziennie), a 400 osób rocznie przyjmuje tu chrzest lub bierzmowanie.

Jeżeli katedra cieszy się taką popularnością, to głównie z racji wydarzeń, które miały tu miejsce. Bo paryska Katedra Notre-Dame jest mniej okazała niż jej odpowiednik: katedra Notre-Dame w Reims.

wycieczka do paryża, weekend w paryżu, zwiedzanie paryża

12. Wieża Eiffla.

To przecież taka mówiąca sama za siebie wizytówka Paryża. Bo jak Paryż to wieża Eiffla. Wszystkie drogi prowadzą do Wieży Eiffla.

Jest taka przezabawna reklama paryskiej gazety Le Parisien. Para Japończyków zwiedza Paryż z przewodnikiem w ręku. Szukają oczywiście że Wieży Eiffla. Już są u jej stóp, tyle, że o tym jeszcze nie wiedzą. Odwróceni do niej plecami, nie widzą jej. Pytają o drogę rodowitego Paryżanina. Ten odsyła ich w dokładnie przeciwnym kierunku.

Tu w tej reklamie włącza się motto czy slogan: Le Parisien. Il vaut mieux l’avoir en journal. Paryżanin (taka jest nazwa codziennej gazety paryskiej) lepiej mieć go w wersji papierowej, niż taki oryginał na żywo.

Morał: Wieża Eiffla czasami wystarczy się rozejrzeć wkoło, bo może uda się ją dostrzec nawet z odleglejszej dzielnicy…

Można potraktować ją jako swego rodzaju punkt odniesienia z różnych punktów Paryża. I nie tylko Paryża. Bo ja widzę ją np z podparyskiego Neuilly sur Seine.

Prezydenci się zmieniają, odchodzą zwyczajni ludzie, a życie toczy się dalej. A Żelazna Dama twardo stoi na ziemi. I jak to powiedzieliby Francuzi: n’ a pas pris une seule ride. Nie przybyła jej ani jedna zmarszczka. Jak starzeć się, to właśnie tak.

wycieczka do paryża, weekend w paryżu, zwiedzanie paryża

13. Kościół świętej Magdaleny

Bo to najdziwniejszy i chyba jeden z najbardziej rozpoznawalnych kościołów Paryża. Dlaczego do Kościoła świętej Magdaleny przylgnęła etykietka najdziwniejszego, niezbyt udanego, bo trochę przyciężkawego kościoła?

Zapewne po części można wytłumaczyć to licznymi zawirowaniami historycznymi i politycznymi, które towarzyszyły jego budowie i przyczyniły się do kilkakrotnej zmiany całej koncepcji, planów, a nawet przeznaczenia samego budynku. Przykładało do niego rękę wielu architektów. Co nie zawsze sprzyjało spójności.

Bo jego budowa przypadała na burzliwe czasy Rewolucji Francuskiej i wojen napoleońskich…. Na jakiś czas wstrzymano prace nad jego budową i to, co już stało wynajęto lokalnemu handlarzowi win….

Potem myślano o przemianowaniu, czy o przeznaczeniu budynku na siedzibę Zgromadzenia Narodowego, Giełdy, Biblioteki Publicznej. A Napoleon myślał o uczynieniu z rozpoczętej budowli świątyni na cześć swojej Wielkiej niezwyciężonej Armii. Tyle, że widać los i historia chciały zupełnie inaczej….

14. Tour Montparnasse.

Czy wiecie jaki budynek jako jedyny pozostałby niewzruszony (oczywiście w teorii), gdyby Paryż niespodziewanie nawiedziło trzęsienie ziemii?

Wieża Montparnasse, czyli najwyższy budynek w Paryżu i jedyny o podstawach antysejsmicznych.

Choć zaraz Was uspokoję: W Paryżu trzęsień ziemii nie ma (no chyba, że polityczne).

Niemniej sama wieża Montparnasse jest rozpoznawalna z daleka, dzięki charakterystycznej sylwetce (szklanej fasadzie wspartej na smuklej betonowej konstrukcji). Udało się pomieścić w niej aż 25 wind. Stanowi ona najwyższy budynek w Paryżu: 210 m wysokości.

Co więcej została ona wybudowana według ścisłych norm przeciwsejsmicznych (według koncepcji japońskich specjalistów).

Jest wsparta na dryfujących po wodzie palach, schodzących na głębokość 70 m pod powierzchnię ziemi. Ma to zagwarantować jej bezpieczeństwo w razie trzęsienia ziemi lub innego kataklizmu. Góruje nad Paryżem juz od ponad 40-stu lat. Prace nad jej konstrukcją zakończono w 1971r. W jej wnętrzu mieszczą się liczne biura, w których pracuje 500 osób.

wycieczka do paryża, weekend w paryżu, zwiedzanie paryża

15. Tuileries

Czyli ogród jak najbardziej francuski….. w kształcie… Przyroda została tu podporządkowana woli czlowieka, a dokładnie ręce ogrodnika-pejzażysty. Utworzony na planie geometrycznym, z zachowaniem symetrii, z szerokimi perspektywami, prostopadle wyznaczonymi alejkami. Wszystko miało współgrać: posągi, jeziorka, zbiorniki wodne, kanały, fontanny są tak wkomponowane w pejzaż, by tworzyć harmonijną całość. Jednym słowem kwintesencja ogrodu francuskiego, czyli triumf porządku.

Ale niezależnie od tego, po prostu urokliwy zakątek, wyciszające spojrzenie na rozległe stawy, w tle Łuk na Placu Karuzeli, czyli po prostu oaza spokoju w sercu wielkiej aglomeracji.

wycieczka do paryża, weekend w paryżu, zwiedzanie paryża

16. U Maksyma

Mityczne, legendarne paryskie bistro “U Maksyma”, czyli Maxim’s na rue Royale. Jego nazwę znałam ze słyszenia jeszcze na długo przed przyjazdem do Paryża. Jego nazwa jakoś tak zawsze kojarzyła mi się ze spłukaną (jak to zawsze bywa) i nie płacącą rachnków paryską bohemą….

I tak mniej więcej (w pewnym skrócie) wygląda historia tego miejsca….

Taka sobie zwyczajna historia: Bo U Maksyma zostało założone przez zwykłego chłopca kawiarnianego Maxima Gaillard i jego kolegę po fachu Georga w 1893 roku. Którzy na tę okazję zanglizowali swoje imiona, czyli zaczęli zapisywać je z angielskiego Maxim’s and George’s.

Tak, bo pierwotnie to bistro nosiło imiona obydwu jego pomysłodawców…. Ale z angielska… Co okazało się sprytnym chwytem marketingowym i przyciągnęło do U Maksyma światową klientelę, złotą młodzież z tzw Belle Epoque. A jednak…

Co z tego, że złota młodzież i tzw śmietanka towarzyska lubiła się bawić U Maksyma, skoro notorycznie i prozaicznie zapominała płacić swoje rachunki. Ciężkie życie restauratora. Tytułowy Maksym popadł w długi i musiał odsprzedać tę modną, popularną i z pozoru dobrze prosperującą restaurację.

Niemniej, ironia historii, w czym ta historia na swój sposób jest pogodna: można splajtować i z tą swoją plajtą jednak przejść do historii… Bo u Maksyma jest znane w Paryżu do dziś.

17. Łuki triumfalne w Paryżu.

Bo jest ich kilka. Ten najbardziej znany będący uwieńczeniem Pól Elizejskich…

Ale obo niego jeszcze 2 inne.

Łuk na Placu Karuzeli w pobliżu Luwru. Jest to mniej znany napoleoński łuk triumfalny, wzniesniony pomiędzy dwoma skrzydłami Luwru na Placu Karuzeli (place du Carrousel). Za czasów Ludwika XIV w tym miejscu odbywały się najrozmaitsze festyny, kiermasze, zabawy ludowe. Nazwa Plac Karuzeli została nadana na pamiątkę wielkiej parady konnej (po francusku carrousel) zorganizowanej tu w 1662 roku na życzenie króla Ludwika XIV dla uczczenia narodzin następcy tronu. Ta przepyszna parada wywarła niezatarte wrażenie na sobie współczesnych.

A sam Łuk Triumfalny został wzniesiony na Placu Karuzeli w latach 1806-1808 dla uczczenia zwycięstw Napoleona I z roku 1805 (szczególnie tego w bitwie pod Austerlitz). Zamierzano go wykorzystać na okoliczność kolejnych triumfalnych wjazdów cesarza do pałacu Tuileries (sam pałac spłonął za Komuny Paryskiej w 1871 roku). Ale historia zadecydowała inaczej.

No i jeszcze charakterystyczny łuk, już nie triumfalny na podparyskiej la Défense.

wycieczka do paryża, weekend w paryżu, zwiedzanie paryża

18. Podparyska La Défense

Czyli takie podparyskie City, której koncepcją urbanistyczną było stworzenie świata przyszłości, postępu technologicznego, nowych technologii, nowych materiałów. Architektura tej dzielnicy jest oparta na aluminium, stali, tworzywach sztucznych. Tworzą ją strzeliste wieżowce, w których swoje siedziby mają wielkie międzynarodowe firmy.

To świat, w którym królują bankierzy, finansiści, pracownicy wyższych szczebli. Typowe miejsce wyścigu szczurów. Odczłowieczone wielkie blokowiska. Trudno tam o kawałek zieleni. A jednak. Paradoksalnie. Ma to w sobie taki unikalny smaczek… Warto zobaczyć, choćby z daleka…

19. Paryski Disneyland

Można kochać Paryż również i za Disneyland. Taki amerykański akcent w Paryżu.
Według niektórych statystyk jest to najczęściej odwiedzany monument historyczny w Paryżu. Według innych jest nim Katedra Nôtre Dame…..

Niemniej niektórzy przyjeżdżają do Paryża właśnie do niego. To ogromny plus dla paryskiej gospodarki. Kilkanaście tysięcy bezpośrednich miejsc pracy. Plus te inne powiązane, wygenerowane przez i wokół parku. Jak np centrum handlowe w pobliskim Val d’ Europe, podobno najdłuższe w Europie, oczywiście że powstało dzięki i przy okazji otwarcia w okolicy parku.

Tyle osób tu pracuje: w parku: atrakcje, butiki, restauracje, w marketingu, logistyce, obsłudze klienta i powiązanych z parkiem hotelach. Aaaa, jeszcze artyści występujacy w paradzie. Jest czym oko nacieszyć i czym się rozerwać. To, jakbyście chcieli się zapytać, dlaczego to tyle kosztuje.

Uroki paryskiej architektury.

wycieczka do paryża, weekend w paryżu, zwiedzanie paryża

20. Paryskie dachy

To taki szczególny smaczek tych romantycznych pokoików na poddaszu, które często zamieszkują przybywający do Paryża studenci, artyści…. Oferują one coś niepowtarzalnego: a mianowicie: bezkresny widok na paryskie dachy.

Ale czy wiecie, że czasami te paryskie dachy skrywają w sobie przeurocze wysokościowe ogrody? Niewiarygodny, mało prawdopodobny skrawek zieleni w sercu betonowej aglomeracji.

21. Fasady budynków i baron Haussman

Jedną z rzeczy, za które warto pokochać Paryż są te paryskie fasady budynków. Niby podobne jedne do drugich. Bo wiele paryskich budynków zostało wzniesionych według wzorców narzuconych przez barona Haussmana – prefekta Paryża z czasów drugiego cesarstwa, tj. drugiej połowy XIX wieku.
Haussman chciał nadać miastu bardziej majestatyczny charakter, kreśląc przelotowe arterie i stawiając na imponujące​ budynki z kamienia.

Te budynki nazywa się dzisiaj: bâtiment haussmanien. Pozostają one synonimem pewnego standingu.

I nawet jeżeli miały wpisywać się one w pewne odgórnie narzucone normy przewidziane przez barona Haussmana…. Bo chodziło tu o zachowanie spójności paryskiej zabudowy. Tak, że w ogólnym zarysie, dla niewprawnego oka paryskie budynki przypominają jedne drugie. W zarysie. Za to w detalach…

Każdy architekt chciał dodać do tych odgórnie ustalonych ram coś od siebie, tzw (une) touche personelle. Odcisnąć swoje piętno: laisser son empreinte.

22. Porozwieszane pranie, nigdy w Paryżu….

Tak mi się to skojarzyło… i uderzyło podczas pobytu w Barcelonie… W tym bezkresnym pejzażu porozwieszanego prania na wszelkich możliwych balkonach, co czyni z Barcelony skądinąd całkiem malowniczy krajobraz … po praniu.

W Paryżu nigdy….

Bo i w tym temacie do dzisiaj obowiązuje wizja miasta nakreślona swojego czasu przez barona Haussmana. Bo rozwieszone tu i ówdzie pranie byłyoby ujmą dla paryskiej elegancji… Dlatego …

Kiedy moja teściowa, pierwszy raz przyjechała do Paryża z Iranu…. A po kilku dniach bytności na …. Rue Abbee Gregoire w okolicach Ogrodu Luksemburskiego, wystawiła, czy raczej wywiesiła w oknie, mokre gacie, skarpetki i temu podobne smaczki, zaraz została przywołana do porządku, postawiona w stan oskarżenia i uświadomiona, że w Paryżu czegoś takiego się nie robi. Brudy pierze się we wnętrzu swojego mieszkania. I tudzież się je suszy.

Może dlatego, jako dość egzotyczny smaczek kulturowy tak bardzo w Barcelonie przykuwały mój wzrok te nieprzerwanym ciągiem suszące się gacie i podobne smaczki.

wycieczka do paryża, weekend w paryżu, zwiedzanie paryża

23. Skrawki zieleni tak przemyślnie zawieszone na wysokościach.

Za co jeszcze można pokochać Paryż? Za te skrawki zieleni tak przemyślnie zawieszone na wysokościach.Tak sprytnie przemycone na najmniejszych skrawkach parapetów. Tak by było na czym zawiesić oko i czym je nacieszyć. Dzięki nim nabierają uroku najbanalniejsze blokowiska.

Uroki paryskiego życia.

24. Trasy paryskich kafejek.

Momentami puste, bo jeszcze nie wybiła pora obiadowa.

Nieodłączny element, czy smaczek paryskiego lajfstajlu, na który porwali się teroryści tego pamiętnego 13 listopada 2015 roku….

Ale mimo to Paryżanie wcale nie porzucili tarasów kafejek… Przecież to esencja paryskości i paryskiego podejścia do czasu. Slow life po parysku.

Tutaj każda szanująca się instytucja gastronomiczna ma taki przypisany sobie tarasik, choćby ze 2 stoliki ustawione przed samym wejściem, bezpośrednio na chodniku. To nic, że potykają się o nie przechodzący tamtędy turyści. To nic, że w porze obiadowej łapczywie zaglądają jedzącym tu do talerza…. Czy może być lepsze reklama dla serwowanej w danym miejscu kuchni????

Brasserie, bistrot, restauracje, czy po prostu café….

Brasserie, czyli restauracja, która mieści​ się gdzieś (jeżeli chodzi o level) między bistrot (bistro) i restaurant (restauracja).

wycieczka do paryża, weekend w paryżu, zwiedzanie paryża

25. Paryż, bo czas tu płynie inaczej.

Tu czas, życie zamiera w południe. Bo w południe w Paryżu nawet rowery zatrzymują się… w pobliżu restauracji.

Bo o tej porze zaczyna się najświętszy moment dnia: pora obiadowa… życie zamiera, a paryżanie z właściwą sobie elegancją i pewnym dystansem do życia i mijającego czasu, przysiadają sobie na tarasach paryskich kafejek….

Jeżeli zastanawialibyście się dlaczego Francuzi jedzą obiad w samo południe, jak w tym westernie. Po prostu dlatego, że znowu przyłożyła do tego rękę Rewolucja Francuska.

Bo Zgromadzenie Rewolucyjne obradowało od południa do godziny szóstej wieczorem. Więc logicznie kolacja wypadała wtedy o godzinie 6-stej po zakończeniu obrad. Ale co z obiadem?

Który tradycyjnie jedzono gdzieś koło godziny 2-giej (13.30 – 14.00) ? Po prostu wypadał z obiegu…
Z nim też panowie rewolucjoniści zrobili małą rewolucję. Bo żeby nie obradować na pusty żołądek, zupełnie naturalnie i spontanicznie pojawiło się drugie (bardziej sycące) śniadanie, gdzieś koło godziny 11 -stej rano. Było ono złożone z wędliny podawanej na zimno, albo z jakiejś innej konkretnej porcji mięsa … podgotowanej – jakieś kotlety, parówki, czy inna golonka.

Określano to mianem: déjeuner à la fourchette, czyli śniadanie na widelec, czy na widelcu.
I ten nowy rytm posiłków stopniowo przyjął się w całym kraju… Czyli gdzieś około godziny 12 -tej, kiedy cały Paryż siada do stołów…

wycieczka do paryża, weekend w paryżu, zwiedzanie paryża

26. Rowerem po Paryżu….

A rower nie tylko dlatego, że jest to wdzięczny obiekt do fotografowania. Bo bez tych rowerów, tak z pozoru niby niedbale przycumowanych tu i ówdzie, w morzu zieleni, albo przy jakimś urokliwym płotku, mój Instagram by nie istniał. No dobra, przyznaję się: jestem nałogowym rowerowym paparazzi. Zawsze ulegam urokom porzuconego tu i ówdzie roweru. Na tle kwiatowej alejki, uroczego murku, czy nawet banalnie, szaro i niezbyt malowniczo. A jednak ma to taki niepowtarzalny urok i paryski klimat.

Ale to wszystko dlatego, że rower coraz bardziej staje się częścią paryskiego lajfstajlu.Sprzyja temu nieprzerwanie rosnąca ilość tras rowerowych i coraz powszechniejszy dostęp do rowerów, np w ramach abonamentu Velib. Które to już niedługo, podobno będą dostępne w jeszcze nowocześniejszym wcieleniu.

A gdyby Paryż stał się jedną ze światowych stolic rowerowych? Paris – l’une des capitales mondiales de la bicyclette?

Nawet jeżeli Paryżowi jeszcze daleko do stania się w tym zakresie drugim Amsterdamem. Bo Amsterdam to 40 lat konsekwentnie realizowanej polityki “prorowerowej”. Amsterdam inwestuje w nią jakieś 20 milionów euro rocznie (w trasy rowerowe i powiązaną z nimi infrastrukturę). To jednak merostwo Paryża planuje w najbliższych latach wydłużyć sieć tras rowerowych z 700 km do 1400 km i przewiduje na to budżet w wysokości 150 milionów euro na kolejne 5 lat.

27. Vélib’, czyli vélo en libre-service

Vélib’, czyli rowery do wynajęcia w ramach abonamentu. Bierzemy rower z punktu A, zostawiamy w punkcie B. Gdzie nam wygodniej. Docelowo może nie tak, byle gdzie, bo trzeba odprowadzić go do najbliższej stacji Vélib…. Ale znowu tam, gdzie nam wygodniej. I właściwie już o nic więcej nie musimy się troszczyć. Wygoda, niezależność, ekologia.

W Paryżu przybywa tras rowerowych. Psioczą na nie tylko ci, którzy po Paryżu przemieszczają się samochodem. Bo im z kolei ubywa miejsc do parkowania i zawężają się niektóre ulice, co oznacza dodatkowe korki. Coś za coś. A jeszcze ci, którzy chcą się zaparkować beznadziejnie kręcą się w kółko w poszukiwaniu miejsca do parkowania. Ale tu znowu punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, za kierownicą samochodu czy roweru.

Niemniej generalnie Vélib po prostu jest fajne.

Moja koleżanka tak dojeżdża do pracy. Albo przynajmniej w ten sposób przemierza część drogi, jeżeli zaczyna pracę w godzinach, kiedy jeszcze nie działa metro. Bardzo wygodne rozwiązanie, szczególnie dla osób z małym budżetem.

Inna moja koleżanka z pracy, właśnie na vélib spędza swój wolny czas. Ma abonament po to, by popedałować sobie w weekendy dla poprawy kondycji.

wycieczka do paryża, weekend w paryżu, zwiedzanie paryża

28. Paryskie kwiaciarnie

Wśród 50-ciu rzeczy, za które trzeba pokochać Paryż na pewno powinny znaleźć się paryskie kwiaciarnie. Takie radosne promyczki słońca wśród szarzyzny paryskich murów.

Może to i trochę skutek uboczny rządów barona Haussmanna z czasów drugiego cesarstwa. Drugiego, bo pierwsze cesarstwo, taka malutka ściągawka historyczna, przypadało za czasów krewkiego korsykańczyka, niejakiego Napoleona Bonaparte. Który to mianował się cesarzem.

Drugie, sporo później, w drugiej połowie XIX wieku za kolejnego Napoleona z tej samej korsykańskiej rodziny: Napoleona III. Za jego czasów właśnie niejaki baron Haussmann, ambitny prefekt Paryża, postawił sobie za misję podniesienie rangi tego miasta.

A że realizował to swoje zamierzenie konsekwentnie i według ściśle obmyślonego planu. Paryż dorobił się wtedy przelotowych arterii, imponujących budynków z kamienia, tzw batiment haussmanienn. A że przy okazji wycięto w pień resztki średniowiecznej zabudowy… Nie można mieć wszystkiego. Dzisiaj Paryż to imponujące, choć lekko przyszarzałe budynki i bijące kolorem kwiaciarnie.

Paryskie kwiaciarnie, bo jest ich tu całkiem sporo. Tak zastanawiam się, jak to się dzieje, że jest to taki aż chciałoby się w tym kontekście powiedzieć: “kwitnący” biznes.

Czy Paryżanie tak chętnie ofiarowują kwiaty swoim wybrankom serca?

A może to raczej przyjezdni, którzy przyjeżdżają do Paryża, by w taki szczególny sposób uczcić i przeżyć historię swojej miłości. Pod wpływem romantycznych uniesień namiętnie kupują tu kwiaty​. A paryscy kwiaciarze żyją właśnie z tej “namiętności”. Nie mam na to gotowej odpowiedzi. Mogę tylko przypuszczać.

29. Bule, czyli pétanque

Bo to francuski sport narodowy… Oczywiście w pewnej kategorii wiekowej. To taka tradycjna francuska gra w celowanie. Potrzebny jest do niej zestaw metalowych kul, kilku zmotywowanych uczestników i teren do zabawy. Najlepiej na świeżym powietrzu.

W Paryżu popularnym miejscem do gry, czy do oglądania gry w petanque jest Ogród Luksemburski. Jest tu nawet taka specjalna budka ze sprzętem do gry, w której ten pan czegoś tam szuka.

A w trakcie gry w petanque, kiedy danemu uczestnikowi nie udaje się zdobyć ani jednego punktu – mówimy się że zrobił Fanny – faire Fanny…. To też jest taka pétanquowa tradycja….

Dlaczego faire Fanny? Bo Fanny to imię kobiece. Imię pewnej, przypuśćmy to sobie: zwiewnej, ponętnej (a może i nie) 20-sto latki, która pod koniec XIX wieku w Lyonie, a dokładnie w dzielnicy la Croix Rousse pokazywała swoją gołą pupę. Na pocieszenie. Pechowym graczom w petanque, którym nie udało się zdobyć ani jednego punktu.

Siłą rzeczy, oj mówiło się o niej w środowisku petanquistów. Skojarzyło mi się z czołgistami. Ale nie wiem, czy jest jakieś polskie słowo, które określa gracza w petanque. Niemniej owa Fanny, nieznana dzisiaj z nazwiska, stała się swego rodzaju celebrytką. I jako taka trafiła na afisz. No może nie w całości. Tylko jej działająca na męską wyobraźnię gołą pupa.

Zainspirowani tą pikantną, jak na epokę historią, restauratorzy, właściciele kafejek, w których grywano w petanque, wieszali afisz, afiszujący gołą pupę owej tajemniczej, nieznanej z nazwiska Fanny. Tak by przegrani, zgodnie z tradycją mogli sobie na pocieszenie ją pocałować.

wycieczka do paryża, weekend w paryżu, zwiedzanie paryża

30. Paryż nostalgicznie, czyli kolekcjonerzy, antykwariusze….

Francuzi też są z gatunku niepoprawnych i nieuleczalnych romantyków. Co gorsza takich …. nostalgicznych.

Wystarczy popatrzeć chociażby, ile mamy w Paryżu sklepów z pamiątkami, antykami, starymi pocztówkami, grami, płytami. Ilu prowadzących je pasjonatów. Niekoniecznie zgodnie z jakimkolwiek rachunkiem ekonomicznym. Czasami wręcz można by odnieść wrażenie, że w Paryżu poza sklepami z pamiątkami i żywnością​ właściwie trudno znaleźć cokolwiek innego.

Bo francuska dusza też jest sentymentalna. Prawie tak, jak ta nasza słowiańska. Skąd pewnie niewątpliwa wzajemna sympatia….

Taki smaczek Paryża. Dla kolekcjonerów. Kiosk, czy raczej zaimprowizowane w miejscu dawnego kiosku z gazetami – stoisko ze starymi aparatami fotograficznymi. W bardzo urokliwej Dzielnicy Łacińskiej. Na Bulwarze Saint Michel.

wycieczka do paryża, weekend w paryżu, zwiedzanie paryża

31. Paryska bohema.

Ci uliczni artyści, karykaturzyści, mimowie…. Pełno ich w każdym turystycznym punkcie Paryża. To często są swego rodzaju profesjonaliści.

Miałam kiedyś znajomego, po paryskiej Szkole Sztuk Pięknych, który zarabiał na życie kreśląc na zamówienie turystów ich odręczne karykatury… Taka sobie typowa-nietypowa pamiątka z Paryża….

Tu szczególnie paryskie mosty żyją swoim własnym życiem artycznym. A ja mogłabym bez końca oddychać tą atmosferą.

wycieczka do paryża, weekend w paryżu, zwiedzanie paryża

32. Bukiniści

Paryscy bukiniści… czyli taki nieodparty urok Paryża…

Lubię snuć się po nadbrzeżu Sekwany i zaglądać w ich skrzynie. Niczego nie kupuję, kiepska zze mnie klientka. Oni są dla mnie raczej malowniczą i na swój sposób nieodłączną częścią paryskiego pejzażu.

Mam wątpliwości, co do tego, ile osób tak naprawdę kupuje cokolwiek od bukinistów. Większość chyba tylko ogląda. I to nawet nie to, co mają do zaoferowania. Ale ich samych, jako swego rodzaju ciekawostkę turystyczną. Na tle której trzeba strzelić sobie pamiątkową fotkę.

Dlatego przypuszczam, że nie jest to praca, która przynosi kokosy… Z drugiej strony prawdopodobnie daje swego rodzaju wolność. Człowiek, tzn bukinista może cały dzień, jeżeli nie zamknąć się z książką, to przesiedzieć cały dzień z książką w ręku na świeżym powietrzu. I tak jest najlepszą reklamą dla swojego biznesu… I jeszcze jedna rzeczy: bukiniści, tu nie ma jakiegoś wieku emerytalnego….

wycieczka do paryża, weekend w paryżu, zwiedzanie paryża

33. Paryska kultura

Tym razem nie chodziło mi o zaparkowane rowery. Ale o to, że jedynym z wyróżników i uroków paryskiego życia jest KULTURA. Słup ogłoszeniowy z promowanymi na nim spektaklami: spectacles.
W pewnym sensie to tę kulturę zaatakowali terroryści – strzelając do ludzi spokojnie dyskutujących na tarasach kafejek, czy bawiących się w sali koncertowej Bataclan. Ale Paryżom nie tak łatwo odebrać to, co od pokoleń stanowi smaczek i urozmaicenie ich codziennego życia: KULTURĘ.

34. Paryskie księgarnie

I jeszcze dziwić się tu, że ktoś zaparkował psa przed księgarnią. A potem zaginął bez wieści, zaczytał się, zatonął we francuskiej literaturze? Proust, Baudlaire, Gauthier… Można by wymieniać bez końca;…

35. La Fête de la Musique. Święto Muzyki.

Tradcyjnie, co roku przypada ono w pierwszy dzień lata 21 czerwca….
To święto wymaga sporych przygotowań. W każdym miasteczku, dzielnicy jest na tę okazję ustawiona scena dla lokanych, a może bardziej znanych artystów… Muzyka gra tego dnia długo w noc….

36. Podróże po Paryżu na 1001 sposobów.

Za co jeszcze kocham Paryż? Za to, że można podróżować po nim na różny sposób, nie tylko różnymi środkami transportu. Ale np można wymyślić sobie spacer, wycieczkę czy podróż po Paryżu inaczej, nie tak klasycznie: Luwr, Wieża Eiffla i katedra Notre-Dame.

Ale np śladami znanych osób: Edith Piaf, Coco Chanel, czy Napoleona. Choć akurat w przypadku zwiedzania Paryża śladami Napoleona trzeba będzie zahaczyć o Notre-Dame (tu Napoleon koronował się na cesarza), o Luwr, tu w pobliżu Luwru na Placu Karuzeli wznosi się jeden z Łuków Triumfalnych Napoleona, który ironia losu i historii nie doczekał się triumfalnego wjazdu jego niezwyciężonej armii. Bo już wtedy była ona doszczętnie zwyciężona.

Ale wracając do naszej wycieczki po Paryżu. Nawet jeżeli będziemy zwiedzać go zaliczając tradycyjne punkty z przewodnika, możemy to robić inaczej. Po prostu.

wycieczka do paryża, weekend w paryżu, zwiedzanie paryża

37. Paryski szyk.

Moda, fryzury, kreacje… Paryski szyk, paryski fashion week. Czy Paryż jeszcze do dziś jest stolicą światowej mody? Trudno to jednoznacznie rozeznać. Bo Londyn, New York, Mediolan i inne robią mu na tym polu sporą konkurencję…

Niemniej paryski szyk jest znakiem rozpoznawczym paryżanek, etykietą, która przylgnęła do nich od lat i która zobowiązuje…

Czy to magia fryzury prosto od Jean Louis David? Scenka jak z reklamy Mentosa. Pani z bardzo absorbującą fryzurą, a za nią rządek panów. Pod rząd.

38. Paryski lifestyle

Savoir-vivre i slow life po francusku. Po co wiecznie się spieszyć? Czasami trzeba zakosztować życia i porozkoszować się ulotnymi chwilami. Paryż jest ku temu idealnym miejscem.

39. Paryskie smaczki: Po prostu Paryżanin…

Nie zawsze taki idealny w każdym calu… Ze swoimi wadami…. Trochę, jak nasz Warszawianin, ma swoje za uszami….

Ostatnio czytałam fajny esej napisany przez francuskiego blogera i przedsiębiorcę Oliviera Magny na temat użycia słowa: putain w paryskiej odmianie języka francuskiego…

Reasumując w Paryżu: Jeżeli nie wiesz, co powiedzieć, powiedz: putain.

Oczywiście na sam koniec zachowałam sobie wisienkę na torcie, czyli co to słowo oznacza. Putain, czyli nasza swojska: kurwa. Słowo posiłkowe najchętniej używane i nadużywane, wcale nie w języku polskim (no może też). Ale w języku francuskim. A dokładnie w jego paryskiej odmianie.

Oczywiście obok takich ewidentnych zastosowań do wyrażenia negatywnych emocji. W stylu: Putain, mais c’est pas possibile. K…., przecież to nie możliwe.

Słowo putain może służyć wyrażeniu całej palety emocji, od zdziwienia:

  • Putain, il est déjà 8 h. K…. już jest 8. Kiedy ten czas przeleciał…
  • Ale to magiczne na swój sposób słowo może też wyrażać zachwyt, czy wręcz uznanie: Putain, c’etait hyper bien. K…. ale to było dobre. Np ten świeżo obejrzany film.

40. La Fête des voisins.

Bo Paryżanin ma swoje wady. Ale jest taki dzień w roku, kiedy Paryżanin, taki najgorszy, jest wobec swoich sąsiadów, po prostu do rany przyłóż.

A jest to la fete des voisins, czyli święto sąsiadów, które przypada zwyczajowo gdzieś na przełomie maja i czerwca….

W praktyce to darmowa wyżerka plus okazja (przy okazji darmowej wyżerki) poznania sąsiadów. Byle tylko wybrać się na nią na tyle wcześnie, póki jeszcze stoły jeszcze uginają się pod pysznościami.

wycieczka do paryża, weekend w paryżu, zwiedzanie paryża

41. PSG Paris Saint Germain

Paryski klub piłkarski. Bo rasowy Paryżanin kibicuje PSG…

A turyści z ciekawością zaglądają do firmowego sklepu PSG na Polach Elizejskich.

PSG, ostatnio w rękach arabskich potentatów. Czyli po prostu sama kasa. Czego nie można – mając kasę? Można kupić sobie Neymara. Można było zafundować sobie Zlatana Ibrahimovica i jego przerośnięte ego. Tak, by ten na odchodnym zatwittował bez kompleksów: Przyszedłem jako król. Odchodzę jako legenda.

42. Paryskie metro

Bo wyobraźcie sobie, że przyjeżdżacie do Paryża i co dalej? Zatrzymujecie się w jakimś przytulnym hotelu, niekoniecznie w samym centrum miasta. Paryż jest dość rozległy – nie wszędzie da się dojść na własnych nogach, piechotę.

Choć spacer po historycznym Paryżu – to bardzo fajna rzecz. Ale jeżeli musicie pokonać jakąś większą odległość, by dojechać stamtąd gdzie jesteście do centrum Paryża, najlepiej skorzystać z metra. A jeżeli już korzystać z metra to albo kupić od razu cały karnecik biletów (jednorazowych), albo kupić bilet kilkudniowy (co wyjdzie dużo taniej).

Dlaczego w Paryżu warto przemieszczać się metrem?

  • Metro jest tu najwygodniejszym środkiem transportu. Pozwala na szybkie i tanie przemieszczanie się z jednego miejsca na drugie. A to dlatego, że Paryż ma bardzo dobrze rozbudowaną sieć linii kolejowych.
  • Pociągi kursują tu z dużą częstotliwością.
  • W metrze nie ma korków, które są bolączką „nadziemnego” Paryża, zwłaszcza w godzinach szczytu.
  • Nie musimy martwić się o miejsce do parkowania. Zalezienie takiego „na powierzchni” to ogromna sztuka. Do tego jeszcze trzeba dokupić specjalną kartę, żeby w ogóle móc zapłacić za parkowanie. Jednym słowem zaparkowanie samochodu w Paryżu to …. cała epopeja.
  • Metro jest bardziej ekologiczne. Choć może akurat nas jako turystów już dużo mniej to interesuje.

43. Paryscy kataryniarze

Bo w Paryżu są takie miejsca, gdzie jeszcze można spotkać prawdziwego kataryniarza. Tak, ten bardzo stary zawód jeszcze nie zaginął. Moje miasteczko np tradycyjnie co roku gości kataryniarza z okazji jarmarku świątecznego. Takiego prawdziwego kataryniarza często można spotakać w pobliżu Ogrodu Luksemburskiego.

wycieczka do paryża, weekend w paryżu, zwiedzanie paryża

44. Francuska gastronomia.

Ta jest nieodłącznym elementem francuskiego lajfstajlu. To tradycyjne i kulturowe umiłowanie do dobrego jadła i wyrafinowanego trunku przypisywane całej nacji.

[Tweet “Francja – kraj winem i żabami płynący.”]

Co jest wyznacznikiem francuskiej gastronomii?

To, o co potykamy się na codzień poruszając się po Paryżu. Na pierwszym miejscu porozstawiane bezpośrednio na chodnikach przed restauracją czy kafejką nakryte stoliki. Jeszcze puste, bo w oczekiwaniu na porę obiadową. Ta we Francji przypada na godzinę 12-stą. Bo tu nie ma instytucji drugiego śniadania (zamiast obiadu).

45. Paryskie bistrot

Bistrot – to prawdziwa instytucja, synomnim miejsca, gdzie można dobrze zjeść. Dobrze znaczy treściwie, smacznie, swojsko i to w przyzwoitej cenie. Nie przepłacając. Dlatego niektórzy restauratorzy sprytnie nadużywają tego szyldu. Bardziej w celach marketingowych.

46. Paryskie przysmaki

Paryskie przysmaki, czyli słodziutkie makaroniki… Nadziewane słodkimi pysznościami…. Podobno Japończycy przyjeżdżają tu specjalnie z Japonii na specjalne atelier wypieku makaroników po parysku.

wycieczka do paryża, weekend w paryżu, zwiedzanie paryża

47. Paryska bagietka.

Bo wino, sery, beret i bagietka, czyli po prostu wszystko to, co najmocniej kojarzy się nam z Francją.
A szczególnie bagietka jest czysto francuskim wynalazkiem. Choć dzisiaj rozeszła się po 4 stronach świata. Nadal jest kojarzona z Francją. I z paryskim lajfstajlem…

Tradycyjna paryska bagietka tzw la baguette tradition. Lub pieszczotliwie tradi. Choć wcale nie tak brzmiała jej tradycyjna nazwa.

Bo bagietka została tak oficjalnie nazwana dopiero dekretem z 1993 roku. Kiedy to tradycyjnym, rzemieślniczym, często rodzinnym piekarniom mocno zagrażała konkurencja ze strony pieczywa wypiekanego na skalę przemysłową.

Bo jednak taka tradycyjna bagietka różni się od tej sprzedawanej w supermarketach – rodzajem mąki wykorzystywanej do jej wypieku, która nie zawiera tylu dodatków i wymaga dłużej fermentacji.

Ale skąd w ogóle wzięła się bagietka?

I tego akurat do końca nie wiadomo. Dlatego wokół jej rzekomego pochodzenia narosło kilka legend.

  • Jedna z nich mówi o tym, że bagietkę wymyślono podczas wojen napoleoński… dla wygody, czy z potrzeby wygody.
  • Inna, że bagietka wywodzi się z czasów budowy paryskiego metra. Chodziło o to, by pracujący przy jego budowie robotnicy nie pozabijali się wzajemnie nożami. Czyli by w tym celu w przygotowaniu ma szybko posiłku mogli obejść się bez krojenia nożem. W przypadku tradycyjnego chleba ten jest niezastąpiony. Ale już bagietkę można rozkroić wzdłuż palcami.
  • A może po prostu bagietka była francuską kopią chleba wiedeńskiego, tzw pain viennois.

Jak Francuzi jedzą taką tradycyjną bagietkę? Ano w formie kanapki z bagietki, czyli tzw sandwich.

wycieczka do paryża, weekend w paryżu, zwiedzanie paryża

48. Paryskie budki z lodami.

To trochę takie wspomnienie odchodzacego lata. Budki z lodami poustawiane na każdym rogu ulicy… latem, kiedy miejscami pustoszeje Paryż. Szczególnie w sierpniu, kiedy to zwyczajowo Paryżanie biorą urlop. Może tego nie widać w typowo turystycznych dzielnicach. Bo tutaj chwilowy ubytek rdzennych Paryżan z nawiązką kompensują napływający z całego świata turyści. Ale w wielu miejscach jest po prostu spokojniej. No i łatwiej zaparkować.

49. Paryskie parki i ogrody.

Nie tylko sam Ogród Luksemburski i Tuileries…

Jest np Park Buttes Chaumont, nie uwierzycie…. ten park przeszedł długą drogę: od śmieciowiska do jednego z najbardziej romantycznych zakątków Paryża. Dzisiaj jest bardzo popularnym miejscem spacerów wśród Paryżan…. Gdy tylko dopiszą pierwsze promienie słońca przyciąga całe rodziny, zakochane pary, czy paryskich emerytów.

Pewnie nie było by w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że utworzono go na terenach służących niegdyś jako wysypisko śmieci. Ale bez obaw. Ten epizod sięga dobrych 100 lat wstecz. Nie były to żadne odpady radioaktywne, tylko zwyczajne odpady organiczne, które przez ten czas, zdążyły już zostać wchłonięte przez naturę.

50. Jogging po parysku.

Dla zdrowia. A joggingować w Paryżu jest gdzie. Bo parków, ogrodów, skwerów jest tu sporo. A poza tym dla chcącego nie ma nic trudnego.

Ton oczywiście nadają amerykanscy prezydenci. Którzy znalezli godnego naśladowcę w osobie byłego prezydenta Nicolasa Sarkozego. Ten swojego czasu biegał w Lasku Bulońskim. Normalne, przecież przez wiele lat był merem pobliskiego Neuilly-sur-Seine.

Lasek Buloński ma swój czar – urokliwe miejsca i dużo przestrzeni do niedzielnego biegania. Choć po zmroku na jego obrzeżach (i nie tylko) zaczynają działać panie wykonuJuące najstarszy zawód świata. Ale dalej nie będę już grzązć po tym ślizkim gruncie.

No a wracając do tematu… Bo jak jogging, to któryś z paryskich terenów zielonych….

Bo w weekendy Paryżanie namiętnie joggingują… Czasami wzdłuż tras samochodowych, nie patrząc na mijające ich spaliny samochodowe. Ale też często w którymś z paryskich ogrodów: Ogrodzie Luskemburskim, Lasku Bulońskim….

Gdzie jeszcze można biegać w Paryżu?

Na pewno w Ogrodzie Luksemburskim (położonym w 6° okręgu), do którego wstęp jest zupełnie wolny. Jedno wejście znajduje się od strony sławnego Bulwaru świętego Michała.
W parku Buttes-Chaumont – położonym w XIX okręgu, a zbudowanym na dawnym wysypisku śmieci.

Ale tu z racji z pewnych nierówności terenu niedzielny jogging będzie wymagał pewnego wysiłku i sporej kondycji.

Miłego zwiedzania Paryża.

Pozdrawiam serdecznie

Beata

Jeżeli chcecie razem ze mną zwiedzać Paryż, zapraszam na mojego paryskiego Instagrama, fanpaga i blog o Paryżu (i z materiałami do nauki języka francuskiego).

Zapisz się na newsletter i pobierz darmowy ebook: TWOJA MARKA NA INSTAGRAMIE

O AUTORZE

Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb.

Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu.

Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności.

Jestem tu po to, by pomóc Ci lepiej pisać, skuteczniej docierać do czytelnika, wywołać większe zaangażowanie w social mediach. Czasami rozśmieszę lub zmotywuję.

Ale równolegle do Vademecum Blogera jestem autorem kilku niezależnych miejsc w sieci.

Ponieważ wiele osób pyta się mnie, jak mimo 4 ciąży i 40 - stki na karku udało mi się zachować linię nastolatki, uruchomiłam kanał na YouTube o zdrowym gotowaniu - bezglutenowo - bezmlecznie.

Znajdziesz mnie również na blogu BeataRed.com i powiązanym z nim Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego.

A jeżeli interesują Cię praktyczne porady o tym, jak budować swoją obecność w sieci zapraszam na mój kanał na You Tube z blogowymi tutorialami.

(6) Komentarzy

  1. Damian Losik Opencaching says:

    Z tymi listami “rzeczy to zobaczenia” jest tak, że gdyby zsumować wszystkie wyszłoby pewnie zestawienie kilkuset punktów, które warto odwiedzić. 😉 Z Twojej listy zapewne wybrałbym kataryniarza… czemu? Sam nie wiem. 😉

    Pozdrawiam,
    Damian

  2. Znam większość tych miejsc i zgadzam się w pełni.

    Ja w sumie też jestem jakby trochę z Francji, ale nie z Paryża. Pozdrawiam 🙂

  3. Instabloger says:

    Wybieramy się do Paryża niebawem na wesele w rodzinie. Ja co prawda będę tam pierwszy raz i na pewno będzie to szybki wypad, ale być może uda nam się jeszcze cokolwiek zobaczyć z tej 50 🙂

  4. Dzięki za tak obszerna listę. Uświadomiła mi jedno, a mianowicie ze nadużywam “pewnego” słowa 😉 Niestety, tez tak mam kiedy nie wiem co właściwie powiedzieć 😉 ale walczę z tym…

  5. Wow, widać, że mnóstwo pracy włożyłaś w ten artykuł. Bardzo wyczerpujące zestawienie!
    Natomiast niesamowicie mnie zaskoczyła ta ciekawostka o rozwieszaniu prania. Rzeczywiście nigdy nie widziałam prania na zewnątrz w Paryżu, ale nie sądziłam, że od razu będą zwracać komuś uwagę, jeśli sobie w taki sposób to pranie już rozwiesi!

  6. Niestety w Paryżu nie byłam już dawno. Próbowałam w zeszłym roku, ale trudno jest opanować samej trzech chłopaków (synów), a nie czuję się już tak bezpiecznie w Paryżu jak jeszcze 10 lat temu. Niemniej tęsknię. Zwłaszcza uwielbiałam przesiadywać na takim małym skwerze Michelet-a przy centrum Pompidou. Dziękuję za przypomnienie tamtych miłych chwil 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *