VADEMECUM BLOGERA, ZDROWIE

Blogowanie podkopało moje zdrowie, ale Instagram odmienił moje życie. Linkowe Party.

zdrowe przepisy, quinoa

zdrowe przepisy, quinoa

Czy wiecie, że Instagram może odmienić Wasze życie? Podobno zrobił to już w przypadku wielu osób. W tym: mnie samej.

Wcale nie myślę tu o instagramowych gwiazdach, które mają w cholerę obserwujących. Raczej myślę tu o takich zwyczajnych ludziach, jak Ty i ja, którzy wrzucają tu banalne fotki swojego codziennego mniam-mniam, #instafoodu,  #foodpornu, czy jak mu tam. I za każdym razem starają się to robić coraz lepiej, coraz ciekawiej, jeszcze bardziej kolorowo i witaminowo.

Myślę tu o tych zwyczajnych ludziach, którym Instagram służy do udokumentowania kolejnej sesji na siłowni, czy porannej sesji biegowej.

O ile takich sesji byłoby mniej …. gdyby nie Instagram?

O ile kolorowych sałatek, zrobionych, niekoniecznie jakoś specjalnie wystylizowanych, ale obfoconych, wrzuconych na Insta i dopiero wtedy zjedzonych w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku.

Ale Instagram chce pójść dalej. Podobno opracowuje specjalny algorytm, który na podstawie wrzuconych fotek (przypuszczam, że bardziej z ich opisu i hasztagów), obliczy ile dzisiaj zjedliśmy kalorii. A wieczorem przyjaźnie poklepie po ramieniu, albo w ten czy inny sposób da nam znać, że zmieściliśmy się w normie, a może nawet zasłużyliśmy na wielkie ciacho.

Brzmi jak science fiction. Ale może ta science fiction już wkrótce stanie się rzeczywistością.

Darmowy, dyspozycyjny 24 godziny na dobę coach i osobisty dietetyk – Instagram.

A jednak moja przygoda z Instagramem wcale nie zaczęła się tak różowo.

Spędzałam tu tyle czasu (na lajkowaniu, komentowaniu, spamowaniu swoimi fotkami), że bolała mnie od tego głowa. I to wszystko w poczuciu nieodwzajemnionej miłości ze strony Instagramu.

Aż w końcu zrozumiałam, że nie tędy droga. I zmieniłam front.

Nie spędzam już dzikich godzin na Instagramie. Za to w realnym życiu często staram się przygotować coś kolorowego i dobrego dla zdrowia, by wrzucić to na Insta. I tyle.

Biorę z Insta to, co dobre. I już nie patrzę na to, co złe (typu statystyki). A gońcie się …  z tymi statystykami. To tylko cyferki.

[Tweet “Chcę, by Instagram realnie wpływał na moje życie i mobilizował mnie do lepszego przeżywania.”]

zdrowe przepisy, quinoa

Podobnie było z moim blogowaniem.

Angażowałam się w nie ponad moje siły i możliwości. Zarywałam noce, wiecznie bolała mnie głowa, potem z tego wiecznego niedospania przyplątały mi się inne dolegliwości. Kilka miesięcy temu dotknęłam dna. Moje zdrowie dotknęło dna. Zbyt mocno podkopało je intensywne blogowanie. Blogowanie zamiast snu … To nie działa.

Zrozumiałam, że albo ugryzę to inaczej, albo daleko tak nie pociągnę.

[Tweet “To nie ja jestem dla bloga, ale blog dla mnie.”]

Blogowanie to moja pasja. Sprawia, że każdego dnia budzę się z nieprzepartym apetytem na życie. Sprawia, że zachłannie patrzę na każdy kolejny dzień i chcę wycisnąć go do maksymum. Niczym cytrynę.

Ale już więcej nie chcę robić tego kosztem zdrowia. Wbrew własnemu zdrowiu. Bo, gdy to szwankuje, wypala się, inne rzeczy na niewiele się zdadzą.

Zrozumiałam, że prowadzenie bloga, tak jak to robiłam kiedyś: 4 wpisy na tydzień, regularne komentowanie u innych, plus Instagram i jeszcze wiele innych rzeczy, niczemu nie służy. Tylko podkopuje zdrowie.

A moje zdrowie jest z gatunku tych bardzo wymagających. Co to szwankuje od razu, gdy lekko przegnę pałę.

[Tweet “Zdecydowałam, że … będę robić to, co mam do zrobienia, ale w swoim rytmie.”]

Co z tego, że na dłużej rozłoży mi się to w czasie? Blogowanie to nie sprint, tylko maraton. A zresztą … co nagle, to po diable.

Będę robić, co mogę. A jeżeli czegoś nie mogę zrobić (np zrewanżować się wszystkim od razu rewizytą na ich blogu), to postaram się nie mieć z tego powodu poczucia winy.

Blog jest dla mnie, a nie ja dla bloga.

Tu paradoksalnie drogę wskazał mi Instagram.

Odkąd zaczęłam wrzucać na niego zdjęcia kolorowych sałatek, okazało się, że potrzebuję wciąż świeżego “sałatkowego contentu”. I biegłam do kuchni, by go przygotować. Zamiast przesiadywać nad komputerem.

Z czasem, żeby nie było cały czas to samo, zaczęłam w nich to i owo podmieniać, testować nowe przepisy, realizować nowe pomysły…

I nagle poczułam, że wraca mi motywacja do tego, by żyć zdrowiej. A już wydawało mi się, że zupełnie ją straciłam (dlatego porzuciłam bloga MODA NA BIO i skoncentrowałam się tylko na Vademecum Blogera). A jednak nie.

Teraz biorę to, co najlepsze z blogowania: motywację do lepszego, pełniejszego, bardziej kolorowego (także kulinarnie) życia.

[Tweet “Teraz biorę najlepsze z blogowania: motywację do lepszego, pełniejszego życia.”]

zdrowe przepisy, quinoa

A żeby i Was tą motywacją zarazić, porcja prostych pomysłów na sałatki z komosy ryżowej (quinoa). Potraktujcie je raczej jako inspirację, co z czym połączyć. Proporcje można tutaj dobierać na czuja. To przepisy z gatunku #norecipe. Czyli nie jest potrzebny przepis, tylko pomysł i inspiracja.

Dlaczego quinoa?

Bo quinoa, czyli komosa ryżowa nie zawiera glutenu. Jest bardzo łatwa i szybka w przygotowaniu. Można zestawiać ją z różnymi warzywami i na tyle różnych sposobów. No i nie ma sposobu, by nie smakowała. A do tego jest taka fotogeniczna.  Nawet jeżeli pogoda nie dopisuje, my mamy wiosnę. Przynajmniej na talerzu.

zdrowe przepisy, quinoa

Sałatka z komosy ryżowej z papryką.

Potrzebne nam będą: komosa ryżowa, cebulka (dokładnie poszatkowana), papryka (pokrojona w kosteczkę), ząbkek czosnku,  pomidorki koktajlowe,  sól i pieprz, gałązka tymianku.

Na patelni lekko podsmażamy cebulkę i paprykę z dodatkiem oliwy z oliwek.  Dorzucamy do nich poszatkowany czosnek, pokrojone pomidorki koktajlowe i tymianek. Doprawiamy do smaku. Gotujemy pod przykryciem przez 20 minut na łagodnym ogniu. Równolegle przygotowujemy komosę ryżową. Gotujemy ją przez 10 -15 minut (według instrukcji na opakowaniu) w podwójnej ilości wody. Do momentu aż z ziaren wyjdzie biały ogonek. Mieszamy razem nasze składniki.

zdrowe przepisy, quinoa

Sałatka z komosy ryżowej z awokado.

Potrzebne nam będą: szklaneczka ziaren komosy ryżowej (quinoa), awokado, garść pomidorków koktajlowych,ogórek, cebulka.

Gotujemy komosę ryżową (quinoa). Według instrukcji na opakowaniu. Lub po prostu zalewamy podwójną objętością wody, gotujemy przez 10-15 minut, aż z ziaren wyjdzie biały ogonek. W międzyczasie myjemy i kroimy pozostałe warzywa. Mieszamy z ugotowaną i ostudzoną komosą ryżową. Doprawiamy do smaku oliwą z oliwek i świeżo wyciśniętym sokiem z cytryny (plus sól i pieprz).

zdrowe przepisy, quinoa

Sałatka z komosy ryżowej z oliwkami.

Potrzebne nam będą: zielona cytryna, natka pietruszki (ewentualnie dodatkowo pęczek kolendry), komosa ryżowa, zielone oliwki, ogórki kiszone, pomidorki koktajlowe, oliwa z oliwek, sól i pieprz.

Gotujemy komosę w podwójnej objętości posolonej wody przez 10 minut. Wyłączamy ogień i pozostawiamy naszą komosę pod przykryciem przez kolejne 10 minut. Tak, by dobrze napęczniała. W międzyczasie kroimy nasze warzywa. Mieszamy razem składniki. Dodajemy sok z cytryny i odrobinę oliwy z oliwek. Doprawiamy do smaku solą i pieprzem.

zdrowe przepisy, quinoa

Sałatka z komosy ryżowej z cukinią.

Potrzebne nam będą:  cukinia, pomidorki koktajlowe, komosa ryżowa, cebulka.

Gotujemy komosę ryżową przez 10-15 minut w podwójnej objętości wody. Aż z ziaren wyjdzie biały ogonek. Równolegle kroimy w kosteczkę cukinię, cebulę i pomidorki koktajlowe. Mieszamy razem nasze składniki i doprawiamy do smaku np dodając oliwę z oliwek, sok z cytryny, sól i pieprz.

zdrowe przepisy, quinoa

Sałatka z komosy ryżowej z rzodkiewką.

Potrzebne nam będą: komosa ryżowa, rzodkiewka, ogórki kiszone, natka pietruszki, oliwa z oliwek, sól i pieprz.

Gotujemy ziarna komosy ryżowej (quinoa). Gdy trochę ostygnie dodajemy pomidorki, ogórki kiszone, pietruszkę, oliwki. A czemu by nie i rzodkiewkę? Doprawiamy do smaku dodając oliwę z oliwek i sok z cytryny, a także sól i pieprz.

Właściwie można tu dowolnie komponować składniki, coś na zasadzie sałatki na winie, czyli co się nawinie pod rękę. Prosta, smaczna, sycąca, a do tego całkiem fotogeniczna. Prawda?
Pozostaje mi tylko życzyć Wam smacznego.

I zaprosić na cotygodniowe Linkowe Party.

I znowu nie obfociłam ponczo. Ale już jest skończone. Za tydzień (mam nadzieję) to nadrobię.

 

Zapisz się na newsletter i pobierz darmowy ebook: TWOJA MARKA NA INSTAGRAMIE

O AUTORZE

Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb.

Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu.

Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności.

Jestem tu po to, by pomóc Ci lepiej pisać, skuteczniej docierać do czytelnika, wywołać większe zaangażowanie w social mediach. Czasami rozśmieszę lub zmotywuję.

Ale równolegle do Vademecum Blogera jestem autorem kilku niezależnych miejsc w sieci.

Ponieważ wiele osób pyta się mnie, jak mimo 4 ciąży i 40 - stki na karku udało mi się zachować linię nastolatki, uruchomiłam kanał na YouTube o zdrowym gotowaniu - bezglutenowo - bezmlecznie.

Znajdziesz mnie również na blogu BeataRed.com i powiązanym z nim Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego.

A jeżeli interesują Cię praktyczne porady o tym, jak budować swoją obecność w sieci zapraszam na mój kanał na You Tube z blogowymi tutorialami.

(28) Komentarzy

  1. Twoje zdjęcia kulinarne są świetne! Bardzo fajne i przemyślane kompozycje 🙂 Z chęcią dołączam do link party, jak zawsze 😉

  2. Właśnie to chciałem napisać, zdjęcia przecudne. Kompozycja, układ, “konsumpcyjność” czyli chęć zjedzenia tego, co Autorka prezentuje 🙂 A instagram… tak, to również wspaniała rozrywka – lecz i miejsce zdobywania wiedzy. I pomysłów 🙂

  3. Katarzyna Grzebyk says:

    Od niedawna działam na Instagramie i podziwiam Twoje zdjęcia Beatko! Sałatki wyglądają wspaniale i zapewne tak smakują!

  4. Diana z Pieniadzjestkobieta says:

    Matko, ależ to wygląda znakomicie! Teraz to pobudziłaś Beato moje ślinianki 😉

  5. Ale smakowity wpis, w sam raz do drugiego śniadania, które właśnie jem.

    Ilość mediów społecznościowych mnie przerasta, dlatego sporadycznie bywam tylko na FB, NK i od czasu do czasu odwiedzam Pinterest w poszukiwaniu kartkowych inspiracji. Instagramu nie potrzebuję.

  6. Motywujesz. Dziękuję 🙂

  7. Świetne zdjęcia i dużo ciekawych przepisów. Z przyjemnością spróbuję 🙂

  8. Przyznam szczerze, że zarówno fotki jak i pomysły na sałatki i dania u Ciebie są genialne! Aż chce się jeść! 🙂

  9. Beatko – fajne podejście do Instagramu i życia w ogóle. Jedzenie wygląda pysznie, domyślam się, że tak smakuje.
    Daję znać, że jesteś w moim top 3 polecanych blogów! Pozdrawiam 🙂

    1. Ula, dziekuje serdecznie i pozdrawiam cieplutko. Beata

  10. Ostatnio zaczęłam widzieć większy potencjał w Instagramie, niż w blogu. Niestety, ale jestem z tych osób, które motywują się pod wpływem większych liczb. Instagram idzie doskonale, łatwo zdobyć obserwatorów i to mnie motywuje. Zdobycie większej ilości czytelników i fanów na FB to dla mnie masakra.

    1. Podziwiam Cie, bo mi wlasnie ciezko idzie Instagram, a nowe polubienia zdobywam tylko dlatego, ze zaczynam kogos obserwowac. Pozdrawiam serdecznie Beata

  11. Drużyna Bloga says:

    Czytam wpis i uśmiecham się sama do siebie. Dokładnie te same słowa wypowiedziałam w stronę mojego męża kilka dni temu. Gdyby nie instagram pewnie nasze postanowienia odnoście zdrowego odżywiania, napotkały by po drodze wiele kryzysów, a tak mam motywację do wymyślania codziennie czegoś nowego, wzbogaconego o warzywa i owoce. Świadomość, że inni to widzą i komuś może się to również przydać daje mi wielkiego kopa. Aktualnie postawiliśmy przed sobą 30 dniowe wyzwanie, które dobiega końca, zastępując chleb dodatkową porcją warzyw. Moja wyobraźnia w kuchni wskoczyła na wyższy poziom, powstają takie smakołyki, że jest mi z tym dużo lepiej niż jak było poprzednio śniadania i kolacje na szybkich kanapkach. Instagram naprawdę motywuje do działania.

  12. Blog jest dla mnie, a nie ja dla bloga.” <– bardzo fajne zdanie. Ja dostałam od marca nowe obiwiązki z pracy i piszę zamiast 3 postów tygodniowo 2.

  13. My w sumie ostatnio też trochę odpuściłyśmy bloga, mamy napisane wpisy na zapas, ale już się tak nie spinamy. Nie wyobrażamy sobie podkopywać zdrowie względem bloga, który nie przynosi finansowych korzyści. Też nie mamy takiego czegoś, że ktoś do nas wejdzie, a my już w tej sekundzie biegniemy do niego z rewizytą.

  14. Beato, poruszyłaś bardzo ważną kwestię – wielu blogerów, którymi się inspiruje pisze o organizacji czasu blogera, wiem, że aby blog zaistniał powinno się promować w kilku mediach społecznościowych jednocześnie. Mam wrażenie, że wielu blogerów jest non stop online, dokumentuje każdy posiłek, każdą aktywność.
    Ja jednak wciąż nie mam na to zgody, nie chcę blogować podczas obiadu, nie chcę dokumentować każdego spaceru, każdego sportu, przeżywać życie przez program do obróbki zdjęć. Wiem, że mój blog na tym traci bo marnuję wiele okazji na świetny materiał na bloga. Ale są zdjęcia, posiłki, spacery, których nie chcę dzielić z internautami.

  15. Motywujesz i poruszasz ważną kwestię. Nie można się zarzynać przy czymś, co ma być dla nas frajdą. Jeśli przestaniemy czerpać radość z tego, co robimy (w tym przypadku z blogowania) przestanie nam to wychodzić.
    A pomysły na sałatki z komosa wykorzystam, dziękuję! 🙂

  16. świetne zdjęcia! masz smykałkę 🙂

  17. Aleksandra Kasprzyk says:

    Jak zawsze ciekawy, mądry wpis 🙂 To ważne, aby w odpowiednim momencie przestać biec za statystykami i nabrać dystansu, zadbać o siebie i na nowo czerpać radość nie tylko z blogowania, ale z wybranej pasji 🙂 Życzę wesołych i przede wszystkim zdrowych Świąt 🙂 Pozdrawiam http://olamabloga24.blogspot.com/

  18. Zawsze czytam Twoje wpisy z przyjemnością, to się w końcu odezwę, żeby nie było, że taka milcząca jestem.

    “To nie ja jestem dla bloga, ale blog dla mnie.” – i tego należy się trzymać 🙂
    Zdrówka życzę i spokoju z okazji Wielkanocy 🙂

  19. Koningin Máxima says:

    Wysłałam Ci maila 🙂

  20. Prawda, prawda i jeszcze raz prawda! W celu zrobienia zdjęcia sprzątamy, gotujemy, przykładamy wagę do szczegółów i to jest super. Tylko jedno mnie irytuje- selfie, selfie, selfie all the time:D

  21. Zdrowie przede wszystkim. Nie można wiecznie pracować i tym samym okradać siebie ze zdrowia. Organizm w końcu się upomni. Dlatego dobrze, że znalazłaś sobie coś takiego jak instagram 🙂

  22. Magdalena Kardas says:

    Świetne przepisy, dziękuję!:) Już po raz enty znajduję tu wartościowe inspiracje do zdrowego stylu życia:) a do mnie zapraszam na wielkanocne rozdanie:

    http://na-tropie-piekna.blogspot.com/

  23. Beata, super, że tak odświeżyłaś swój blog Moda na Bio, sałatki wyglądają fantastycznie. Uwielbiam takie kolorowe fotki jedzenia:).

  24. Ja do podobnych wniosków doszłam jakiś czas temu – chciałam blogować całą sobą, na full, zarywałam nocki, żeby tylko wrzucać wpisy co drugi dzień i skomentować wszystkie blogi, które lubię + te, które mnie odwiedziły. W efekcie zajechałam swój organizm. Teraz też robię to w swoim tempie, choć czasem mam wrażenie, że i tak poświęcam blogowaniu zbyt dużo czasu.

  25. Bardzo lubię czytać o Twoich przemyśleniach….sama odnajduję w nich własną prawdę, zaczynam zastanawiać się nad sobą, analizuję…Dajesz mi tak dużo:)

  26. beataherbata.pl says:

    fajnie napisane. Podobają mi się też przepisy 🙂 ale rzeczywiście w życiu najważniejszy jest umiar 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *