copywriting

Dlaczego denerwuje mnie Kominek? I dlaczego ważne jest nie tylko to, jak zaczynamy artykuł, ale i jak go kończymy.

Jak pisać dobre teksty na bloga?

NIE ZAPOMINAJ O PUENCIE.

Specjaliści od copywritingu nieustannie faszerują nam głowy tym, żeby dobrze przemyśleć sobie tytuł artykułu (ze względu na jego strategiczne znaczenie). Ale ja powiem Wam jedno: “Nie zapominajcie o puencie”.

Oczywiście jeżeli tytuł jest marny, potencjalny czytelnik prawdopodobnie puenty nie doczyta. Ale często puenta będzie tym, co użytkownik zapamięta z przeczytanego tekstu. A wracając już do Kominka (na szybko, bo pod wpływem najświeższego wpisu): Po czym poznać prawdziwego mężczyznę?

Co poczujecie czytając fajny artykuł zakończony niesmaczną puentą? 

Co zostanie Wam w pamięci:

  • to, o czym było w tekście,
  • czy to, co poczuliście czytając puentę (jeżeli aż Wami zatrzęsło).

Takie było moje doświadczenie z najnowszym tekstem Kominka Snapchat trochę prostej rozrywki. Pozornie o aplikacji Snapchat, dzięki ktorej można wysyłać znajomym fotki. Tyle że zakończone taką puentą:

PS. Nie znam się na żartach i nie radzę słać do mnie czegokolwiek, jeśli nie skończyłaś 17 roku życia. Jeśli skończyłaś trzydziestkę to też sobie odpuść 🙂

Miało być lekko kosmato i mocno zabawnie. Ha ha ha.

Ale o ile prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale po tym jak kończy. Kominek skończył ten post jak erotoman gawędziarz. 

TAK KOMINEK … czołowy polski bloger i trendseciarz polskiej blogosfery. Rzućcie go na pożarcie modowym blogerkom po 40-sce, a zobaczycie co z niego zostanie. 

Pewnie tekst miał pokazać, że owy Snap-cos-tam to aplikacja dla młodych, długonogich kobiet z dużymi niebieskimi oczami … Wszyscy do tego aspirują. Nie oszukujmy się: to narobi apetytu każdemu facetowi przy … zdrowych zmysłach. Ale …Wypiję kieliszek wódki za każdego, kto postawi mi lajka.

Jak skutecznie zakończyć wpis? 

Tym przydługim wprowadzeniem chciałabym pokazać Wam, że warto zastanowić się nad tym, jak zakończymy nasz tekst. A można to zrobić na kilka sposobów. Chodzi o to, by pozostawić po sobie dobre wrażenie, a nie żenujący niesmak.

  1. Streszczenie. Streszczając treść wpisu, tak by przypomnieć główne mysli i uporządkować najważniejsze punkty w głowie czytelnika. 
  2. Prośba o działanie czyli tzw CTA: Call to action:  To świetny moment, by poprosić czytelnika o małą przysługę np wrzucając zdanie w stylu: “Jeżeli pomogłam  powyższym tekstem, proszę polub mnie na Facebooku, Pinterescie, Instagramie, a może i nawet na Snapchacie (ha ha ha). Dla zdesperowanych można dorzucić argument o bardziej narodowym charakterze: Wypiję kieliszek wodki za każdego, kto polubi mnie na Fejsie. 
  3. Inspiracja. Jeżeli celem było zmotywowanie czytelnika do wypróbowania czegokolwiek lub przekazanie mu pewnej dawki pozytywnej energii, można zakończyć lekkim budującym kopniakiem: “Do odważnych świat należy, teraz czas na Ciebie, na pewno Ci się uda itp”. Czyli go na duchu, dodać wiary w siebie i tak zachęcić go do wcielenia w życie podanych we wpisie porad. Bez tego nasz tekst pozostanie martwą literą. A czytelnik, który skorzysta, chętniej do nas wróci. Teraz Twoja kolej, wypróbuj to. 
  4. PS czyli Post Scriptum. Tę technikę wykorzystał Kominek. To zresztą ulubione narzędzie stosowane  (a czasami nadużywane) przez copywriterów. Bo ludzie często czytają właśnie tytuł, pierwsze zdanie, a potem biegną do końca i wyłapują Post Scriptum. Po drodze może przeskanują tekst wzrokiem – stąd warto go odpowiednio sformatować np wyróżniając grubszą czcionką kolejne paragrafy, robiąc wypunktowane listy itp.  
  5. PS można wykorzystać jako miejsce do dodawnia kolejnych aktualizacji (nawet jakiś czas po opublikowaniu wpisu). 
  6. Zapowiedź, zajawka czyli napisanie czegoś, co zachęci czytelnika do sięgnięcia po więcej: po kolejne wpisy (np linki do powiązanych tematycznie tekstów) lub zapowiedź nowych atrakcyjnych artykułów. By narobić czytelnikowi smaku, tak by chciał do nas wrócić. To pomoże zwiększyć ilość obejrzanych przez czytelnika stron i zmniejszyć tzw “bounce rate” czyli współczynnik odrzuceń. To dobry sygnał dla Wielkiego G.

Niemniej zakończenie wpływa na to jak czytelnik zapamięta nasz tekst. A takie: PS w stylu:

Nie znam się na żartach i nie radzę słać do mnie czegokolwiek, jeśli nie skończyłaś 17 roku życia. Jeśli skończyłaś trzydziestkę to też sobie odpuść :).

Głupota, niezręczność, prowokacja, brak taktu czy po prostu WIELKI KOMINEK? Ciekawa jestem, co myślicie na ten temat? 

Swoją drogą coraz częściej wydaje mi się, że istnieją 2 równoległe blogosfery: jedna ta babska z gotowaniem, dzierganiem, ciuszkami, a druga ta męska.

Te obydwie blogosfery niekoniecznie i nie do końca się wzajemnie rozumieją. Nie darmo ktoś napisał, że mężczyzni pochodzą z Marsa, a kobiety z Wenus.

PS. Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci  kamień. Ja sama często wrzucam głupie żarty. A może nie wszystkim jest od nich do śmiechu. 

Powiązane teksty:

Kto jeszcze chce gotowe szablony skutecznych tytułów? 
Jak wymyślić dobry tytuł? 
Czy dobry tytuł to połowa sukcesu? 

Zapisz się na newsletter i pobierz darmowy ebook: TWOJA MARKA NA INSTAGRAMIE

O AUTORZE

Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb.

Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu.

Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności.

Jestem tu po to, by pomóc Ci lepiej pisać, skuteczniej docierać do czytelnika, wywołać większe zaangażowanie w social mediach. Czasami rozśmieszę lub zmotywuję.

Ale równolegle do Vademecum Blogera jestem autorem kilku niezależnych miejsc w sieci.

Ponieważ wiele osób pyta się mnie, jak mimo 4 ciąży i 40 - stki na karku udało mi się zachować linię nastolatki, uruchomiłam kanał na YouTube o zdrowym gotowaniu - bezglutenowo - bezmlecznie.

Znajdziesz mnie również na blogu BeataRed.com i powiązanym z nim Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego.

A jeżeli interesują Cię praktyczne porady o tym, jak budować swoją obecność w sieci zapraszam na mój kanał na You Tube z blogowymi tutorialami.

(10) Komentarzy

  1. Weronika z Młodej Pani Domu says:

    To pokazuje, że niekoniecznie ten co sławny, ma najbardziej wartościowe teksty do przekazania innym. Ja też ostatnio zachwyciłam się innym blogerem, ale jak przeczytałam u niego już kolejny z rzędu tekst o tym, że kobieta MUSI robić swojemu facetowi loda, bo jak nie to lepiej taką kobietę rzucić (przepraszam, ale o tym dosłownie był tekst), to zrobiło mi się niedobrze i mam ochotę przestać go obserwować. Dodam, że facet miał prowadzić bloga o modzie.

  2. Widzicie – Kominek jest, jaki jest, różne emocje wzbudza. Jakiś czas temu na swoim blogu też poruszyłam kwestię jego stylu. Fakt, że nie wszystkim się podoba to, co i jak pisze, ale z drugiej strony – założył sobie kiedyś, że będzie miał tysiące odwiedzin, że napisze książkę i zarobi kupę kasy. Jakby nie patrzeć, wszystkie te cele osiągnął 🙂

  3. Sygin says:

    Myślę, że blogosfera nie dzieli się aż tak prosto – bo nie wszystkie kobiety piszą tylko o stereotypowo “babskich” sprawach, a też nie każdy bloger płci męskiej wali takie szowinistyczne teksty. Ja tam tego prowokacyjnego “na przekór poprawności politycznej” stylu Kominka nie lubię. Ale na szczęście nikt mnie nie zmusza, żeby go czytać;)

  4. Kominek to inna kategoria, Kominek jest bogiem blogosfery 😛 Nie zawsze zgadzam się z jego podglądami, ale cóż, każdy rządzi na własnym podwórku, nie każdy musi to czytać 🙂

  5. Artykuł z 2014 – wyświetlił mi się dziś na facebooku, dopiero kiedy zobaczyłem to kodowanie w starych komentarzach spojrzałem na datę. A co do samego tekstu i zakończenia – czasami lepiej kiedy go nie będzie, dlaczego ? To proste, brak puenty = być może skłoni nasze społeczeństwo do myślenia, ale tylko… być może.

  6. Mnie akurat ten żart Kominka przypadł do gustu ;). W kontekście całej jego marki, innych żartów i wtrąceń był bardzo kominkowy – i wcale niewulgarny czy nie na miejscu. Taki z przymrużeniem oka ;).

  7. Super tekst – dzięki! Eksperymentuję z zakończeniami – dobrze znaleźć kompendium wiedzy na ten temat w jednym miejscu 🙂 A co do Kominka – jest jaki jest 🙂

  8. Co do Kominka. Kiedyś, jak zaczynał, skomentowałam u niego jeden wpis, w którym bardzo krytykował kobiety. Mój (kulturalny) komentarz został usunięty. Warczałam i byłam zła, no bo jak on mógł tak postąpić?!?!?!?!?!11 Jednak po przeszło 10 latach rozumiem jego fenomen i styl. Lubię to jego “inteligentne obrażanie”. Lubię jak wbija szpileczki. Lubię jak krytykuje i z nieukrywaną nonszalancją dodaje coś w stylu “a teraz wybaczcie, ale ktoś musi mi zrobić loda”. Myślę, że z wiekiem mam dużo większy dystans do siebie i innych. Po prostu zaczęłam cenić to, że ktoś potrafi być ironiczny, sarkastyczny, a przy okazji napisać kilka książek i przy okazji, z ojcowską miłością, opiekować się małym pieskiem.

    Co do podziału blogosfery… Niestety chyba tak jest. Większość kobiet w dupie ma politykę, inspirujący lifestyle, samorozwój, psychologię, sprawy społeczne, bardziej złożone przemyślenia. Wolą kremy, pomadki i recenzje kopiuj-wklej (opis ze strony producenta, skład, dwa zdania od siebie). I chociaż w domu mam małą drogerię, to trochę mi smutno z takiej kolei rzeczy, bo przecież sama jestem kobietą. W dodatku świadomą, wyemancypowaną i nie dającą się zamknąć w żadnych ramach. Zawsze jednak w społeczeństwie trafia się od czasu do czasu ktoś, kto nie traktuje mnie poważnie. Podobnie jak recenzji kopiuj-wklej.

  9. Właściwie ze wszystkim co piszesz w 100% sie zgadzam i większości nie stosuję. Pisze coś na wzór felietonów i mi nie pasuję

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *