Za pasem LISTOPAD, który czasami i u niektórych przypomina błędne koło. Coraz mniej tej złotej polskiej jesieni i jej budującego (samopoczucie) uroku. Wstajemy rano – jeszcze ciemno. Wracamy z pracy – już zapadł zmrok. Plucha, szaruga, po prostu listopad. Pragmatycznie wybieramy ciuchy w odcieniach szarości, żeby ich nam ktoś nie zachlapał. Przy okazji przyczyniamy się do pogłębienia ogólnie panującej szarości.

Dziwić, że nic nam się nie chce. Samopoczucie przysiada. Z fotela  wołami nic już nas nie ruszy. Też tak macie? To nazywa się chandra. Dopada całkiem sporo osób jesienią.

Mnie ten stan ducha (i ciała) dopada w listopadzie. Skokowo. Tzn naskakuje na mnie, przygniata, walczę, próbuję się z niego otrząsnąć. Jak przerwać tę złą passę? Jak wyrwać się z odrętwienia, na nowo poczuć radość życia. Mimo panującej za oknem szarugi.

Pokochać to, co się ma … w danej chwili.

To najprostszy i najskuteczniejszy sekret szczęścia.

Jaki jest dzisiaj dzień? Zapytał Puchatek.
Dzisiejszy – mruknął Prosiaczek.
Dzisiejszy. To mój ulubiony z radością powiedział Puchatek.

Puchatek na pewno potrafił by się cieszyć długim jesiennym dniem czy wieczorem. Np rozkosznie przyklejony do sycącego dzbaneczka z miodem. Pychotka.

A my? Czyż nie jest przyjemnie w taki deszczowy dzień usiąść sobie, zasiedzieć się z rozgrzewającą filiżanką herbaty w ręku (jaki to fajny pomysł na klimatyczne fotki), zaczytać się, nacieszyć tę chwilą, która już nigdy nie wróci. To co z niej skorzystamy, jest nasze.

[Tweet ” Każdy będzie rozliczony z przyjemności, którymi nie potrafił się cieszyć.”]

To stara mądrość z Talmudu. No i chyba warta uwagi. Czerpać przyjemność z chwili. Nie odkładac życia na jutro.

Nie dać się jesinnej chandrze. Jak? Oto kilka prostych sposobów.

1. Dobra książka, albo fim na długie jesienne wieczory.

[Tweet “Są większe zbrodnie niż palenie książek. Jedną z nich jest ich nieczytanie. Josef Brodski.”]

Przecież jesień to najwspanialsza pora roku na nadrobienie czytelniczych zaległości. Deszcz równomiernie bębni po szybach. W taką pogodę wołami nawet psa nie wygonisz na dwór. A przynajmniej nie po dobroci.

Ale z przyjemnością możemy wybrać się w daleką podróż po kartkach książki. Zaczytać się – to wspaniała podróż w nieznane. Nigdy nie wiesz, co czeka Cię na kolejnej stronie. Chyba, że tak jak ja na samym początku podglądasz zakończenie. Wiem, za każdym razem daję sobie po łapach, ale nie umiem oprzeć się pokusie.

Czytam “Persuasion” Jane Austen (to w ramach Wspólnego Czytania i Dziergania z blogiem Maknety)

A jeżeli chodzi o film Monika regularnie przygotowuje bardzo ciekawe zestawienia, jak tu:

  • Dobry film na wieczór- moje TOP 10

2. Pisz.

[Tweet ” Chcesz zmienić świat – zacznij pisać. Martin Luther King”]

Pisząc choć trochę każdego dnia można napisać całkiem pokaźną książkę (albo szybciej rozkręcić bloga). Taka tendencja pojawiła się w Stanach. No i zyskuje coraz to nowych adeptów. A jeszcze daje całkiem fajne rezultaty. Napisano już w ten sposób nie jedną książkę. Od słowa do słowa.

W naszej rodzimej blogosferze tę metodę propaguje Makneta w swoim listopadowym wyzwaniu: piszemy coś codziennie przez cały listopad, krótki temat, krótki post i jedno wielkie linkowanie.

3. Porozmawiaj z kimś.

Ta pora roku (kiedy mniej wychodzimy, a częściej i chętniej dzwonimy czy piszemy maile) to wspaniała okazja, by odkopać zapomniane kontakty. Mamy przecież ku temu tyle możliwości: telefon, internet, czy nawet spotkanie w jakiejś przytulnej kafejce. Gdy za oknem szaleje deszczowa pogoda.

Sekret tkwi w tym, by skupiać się na relacjach, które sprawiają, że czujemy się dobrzy. Pod żadnym pozorem nie brać na barki zbyt wielu neurotyków. Bo przygniotą i rozpłaszczą. Przegadać z kimś cały (deszczowy) wieczór. O, jak to dobrze robi na samopoczucie. Rozgadać się, wygadać się. Ale i jednocześnie słuchać, przysłuchać się, wsłuchać się w to, co drugi człowiek ma do powiedzenia. To ubogaca i po prostu robi dobrze.

4. Naucz się czegoś nowego.

Każdy niezależnie od wieku może się tego podjąć.

Nikt nie jest tak stary, by nie mógł się jeszcze czegoś nowego nauczyć. Ajschylos

Nie mam żadnych talentów, prócz namiętnej ciekawości. Albert Einstein. Zbyt wielka skromność. Pewnie też, a jednak jak ktoś to fajnie powiedział:

[Tweet ” Najlepszą metodą na smutek jest nauczenie się czegoś nowego.”]

Czyli stawiać przed sobą wyzwania, zamiast narzekać na zewnętrzne okoliczności. Oto jak pożytecznie można spędzić czas w smętne jesienne wieczory. WIN  WIN. To wymaga wyjścia poza strefę własnego komfortu. Bo trzeba się przełamać, odważyć. Bo przecież wszystko jest trudne, zanim stanie się proste. Ja postanowiłam nauczyć się, a raczej opanować podstawowy zestaw ćwiczeń Callanetics. Pamiętacie, kiedyś był na nie szał. Ale to świetna metoda na odbrobinę ruchu w naszych małych ciasnych mieszkaniach.

A  to (nauczenie się czegoś nowego) podbudowuje nasze poczucie własnej wartości. To czasami mocno potrafi ucierpieć z powodu smętnej pogody. Czujemy się tacy do niczego, mocniej przeżywamy porażki czy po prostu drobne niepowodzenia. Ot ochlapał mnie odjeżdżający sprzed nosa autobus. W słoneczny dzień nie zalazło by to tak za skórę. A w taką szarugę dodatkowo przytłacza.

Żyj tak, jakbyś miał umrzeć jutro. Ucz się tak, jakbyś miał żyć wiecznie. M. Gandhi

5. Ruszaj się, bo zardzewiejesz.

Nie możesz? Nie mów, że nie możesz. Od razu powiedz, że nie chcesz. Uczciwie. Przed samym sobą.

[Tweet “Szczęście nie jest sprzymierzeńcem ludzi bezczynnych. Sofokles.”]

Dosłownie i w przenośni. To na prawdę działa. Zwłaszcza wtedy, kiedy nic nam się nie chce.  A właściwie kiedy tak bardzo chciałoby się przysiąść fałdów. Kiedy wydawałoby się, że wołami z fotela (nikt i nic) nas nie ruszy. A jednak. Spróbujcie tylko włączyć jakąś energetyzującą muzykę, poruszać się w jej rytmie, z początku nieśmiało … Aż Was poniesie. Ta energia, która przyszła do Was nie wiadomo skąd. Przynajmniej u mnie tak to działa.

Prawda jest taka, że najtrudniejszy jest pierwszy krok. Najtrudniej jest przetrwać moment rozruchu, kiedy po prostu nic się nie chce. A potem nagle okazuje się, że jesteśmy takim fenomenalnym perpetum mobile. Im więcej się ruszamy, tym więcej mamy energii. A cały sekret tkwi w tym, że po 20 minutach intensywnej aktywności fizycznej nasz organizm zaczyna wydzielać endorfiny, czyli hormony szczęścia. A wtedy czujemy się jakby nabuzowani (tymi endorfinami). Ruch przepędza czarne myśli. Z takiej perspektywy trudna sytuacja wydaje się łatwiejsza do przejścia, a chandra często odpuszcza. Bo wzieliśmy swoje życie w swoje ręce.

6. Wyjdź na zdjęcia.

[Tweet “Fotografuję, by lepiej widzieć.”]

Bo kiedy fotografujemy podświadomie poszukujemy urokliwych miejsc, ładniejszych elementów tej naszej może czasami szarej codzienności. Po prostu poszukujemy lepszej strony naszego życia, po to, by ją uwiecznić.

Wbrew pozorom nawet deszczowy listopad może być fotogeniczny. Jeżeli szukacie pomysłów na jesienne fotki, zajrzyjcie do tego wpisu. Zebrałam tam dla Was kilka fajnych inspiracji z Instagramu. Bo łatwo podłapać fotograficznego bakcyla. Fotografowanie może stać się nie tylko pasją. Ale skuteczną metodą na to, by spojrzeć na życie od lepszej strony. A może wręcz sposobem na życie. Jak w przypadku Brandona Stanton. Opowiada o tym Tomek (Jason Hunt)

Brandon Stanton pierwszy aparat kupił w 2010 roku. Jakiś czas później stracił pracę i postanowił, że zajmie się fotografią, ale nawet przez myśl mu nie przeszło, aby zakładać jakieś blogi, fanpage i inne dziwne wynalazki. Namówił go do tego znajomy. Brandon zaczął wrzucać do sieci zrobione przez siebie zdjęcia. Dziś jego fanpage ma 15 milionów fanów.

Aby zrobić te zdjęcia przeszedłem setki tysięcy kilometrów i zaczepiłem ponad 10 tysięcy osób” – powiedział.

Wyobrażacie to sobie?

Podziwiam jego upór i odwagę, bo wiem, że naprawdę cholernie trudno jest znaleźć ludzi, którzy zezwolą na zdjęcia i którzy jeszcze coś ciekawego Ci powiedzą. Brandon Stanton jest niezwykłym artystą, bo jego zdjęcia wcale nie są najwyższej jakości. Wiele z nich wyglada tak, jakby były robione telefonem.

7. Nie zapominaj o wdzięczności … za to, co masz.

[Tweet “Kto o zapomina o wdzięczności, przesypia własne życie.”]

Jakże często mamy skłonność do myślenia o tych ciemniejszych stronach naszego życia. O tym, co boli, co smuci, co nam nie wyszło. Bo ktoś obrobił mi tyłek.

A ilu wartościowych, inspirujących, pozytywnych ludzi spotkałam na swojej drodze? Niestety wystarczy jedno złe spotkanie, by wszystko popsuć. Człowiek, który wyrządził zło bardziej zapada w pamięć, mocniej zachodzi za skórę. Ale to nie powód, by nie myśleć o dobrych (może i drobnych) rzeczach, które spotykają nas codziennie.

Kiedyś na Facebooku znalazłam taką fajną myśl: My life isn’t perfect, but I’m grateful.

Moje życie nie jest idealne, ale jestem wdzięczna. Gdy dopada mnie jesienna chandra staram się częściej o niej pamiętać.

8. Doceń siebie.

Bo często siebie nie doceniamy. Szczególnie my kobiety mamy syndrom złodzieja czy oszusta. Wydaje się nam, że coś nam się udało (przebić się, zrobić karierę, zaistnieć) tylko dlatego, że oszukaliśmy innych. Po prostu wszystkich nabraliśmy. Bo wcale nie jesteśmy tacy dobrzy (w tym, co robimy). Wcale na to nie zasługujemy (są inni lepsi od nas). Wszystkich nabraliśmy. A może po prostu samych siebie nie potrafimy docenić. I czerpać z tego jeszcze więcej pozytywnej energii.

Tymczasem każdy z nas dokonuje w swoim życiu wielkich rzeczy. Na poważnie. Wiecie, ile wysiłku w ogóle wkładamy w to, by nauczyć się chodzić. Upadamy, uparcie podnosimy się. Jeszcze jeden raz i tak w kółko. Nie zdajemy sobie z tego sprawy, bo nie pamiętamy. Tymczasem poobserwujcie małe dzieci.

Wszystko jest trudne, zanim stanie się proste. Ale skoro już stało się proste, nie pamiętamy, ile włożyliśmy w to wysiłku, ile to kosztowało nas trudu. Dlatego tego trudu (a przy okazji i samych siebie) nie doceniamy.

A w nim 2 zdania:

If you want to be successful, prepare to be doubted and tested.

Czasem narzekam, ale nigdy się nie użalam, czasem płaczę, ale nigdy nie rozpaczam. Nowe szanse są codziennie w zasięgu ręki. Kiedy jedne drzwi się zamykają – inne się otwierają. Wątpię ale działam, aż znów wróci mi wiara

9. Snuj marzenia.

Bez marzeń nasze życie było by takie … bezbarwne.

[Tweet “Osoba posiadająca duże marzenia jest potężniejsza od tej, która posiada wszystkie fakty. A. Einstein”]

Ostatnio poruszyła mnie historia Daniela Fleetwood. Ten 32 letni Amerykanin, wielki fan Gwiezdnych Wojen umiera na raka (znajduje się w końcowej fazie tej choroby). Ale ma marzenie: zobaczyć najnowszy film z serii Gwiezdne Wojny. Wychodzi 18 grudnia. Czy doczeka?

Dlatego swoje wysiłki koncentruje na tym, by móc obejrzeć ten film wcześniej. Walczy o swoje marzenie. Prawdopodobnie już ostatnie. Niestety.

Chore dzieci często marzą o tym, by odwiedzić paryski Disneyland. Jest tu specjalny dział, który zajmuje się spełnianiem takich właśnie marzeń. Czasami takie marzenia są ostatnim radosnym promykiem słońca w ich krórkim życiu. Odchodzą krótko po ich realizacji. Ale czasami takie marzenie potrafi odmienić bieg choroby.

Bo marzenia mają ogromną moc. Czasami wnoszą dodatkowy sens w nasze życie. Ubarwiają je. Nadają mu głębszy wymiar. A nam dodają motywacji.

Bo marzenie z terminem realizacji staje się celem. Nie zawsze ten cel uda się zrealizować. Nie zawsze o to chodzi. Czasami chodzi o to, by po prostu zacząć działać. Bo czasami marzenia potrafią pchnąć nas na nowe ścieżki, otworzyć przed nami nowe horyzonty. Dodać rumieńców naszemu życiu.

10. Odpuść sobie.

Tak, czasami trzeba umieć sobie odpuścić. Szczególnie wtedy, gdy narzucimy sobie zabójczy rytm. Zwolnić, zrezygnować z pewnych obowiązków, które może zbyt pochopnie i zbyt beztrosko wzieliśmy sobie na głowę. Sprioretyzować. Jak to mówi stara francuska mądrość ludowa:

[Tweet “Czujesz się zmęczony, usiądź sobie i poczekaj aż Ci przejdzie.”]

Odpuściłam sobie długie wieczorne przesiadywanie przed komputerem. Teraz “idę” w swoim rytmie. Nawet jeżeli jakiś wewnętrzny głos podszeptuje mi, że gdybym tak co wieczór przesiedziała godzinkę, mój blog rozwijał, by się dużo szybciej. Tyle, że kosztem zdrowia.

Fajna myśl znaleziona u Oli z Essencjadotes:

Odpuszczanie nie oznacza rezygnacji z celów, ale właściwe ich priorytetyzowanie i określenie dla nich realnego terminu wykonania. Odpuszczam nie z lenistwa czy małych ambicji, lecz tylko i wyłącznie z braku czasu. To pozwala minimalizować uczucie frustracji wynikające z braku możliwości wykonania wszystkich zadań.

11. Nie porównuj się z innymi.

Doba ma tylko 24 godziny. A inni w ciągu tych 24 godzin potrafią tyle zrobić. A może to tylko pozory? Wiecie, ostatnio czytałam, że Kim Kardashian czasami jest tak zmęczona, że kładzie się spać z makijażem. Mówi, że w ten sposób ma już makijaż na kolejny dzień. Choć jednocześnie publicznie namawia swoje “wyznawczynie” do starannego zmywania makijażu przed snem. By skóra mogła swobodnie poodychać. Czyli róbcie to, co mówię, ale już nie to, co robię. Tak funkcjonuje wiele kont na Instagramie. Ach te gładkie brzuszki na potężnym wdechu.
Nie dajcie się na to nabrać. Nie porównujcie się z innymi.

12. Pomóż drugiemu człowiekowi.

Bo wtedy czujemy się lepiej i lepsi.  A może w ten sposób znajdziesz głębszy sens dla swojego życia. W końcu w głębi ducha każdy z nas tego szuka. A może właśnie w ten sposób otworzą się przed nami nowe możliwości np znajdziemy nową pracę. Jak Kasia, której historię opowiedziała ostatnio Ania we wpsie: Co zrobić, gdy nie czuje się sensu istnienia.

Kasia straciła pracę jako szkolna bibliotekarka. Szukała nowej – bezskutecznie. Powoli zaczęła tracić wiarę w siebie i w sens swojego życia. I wtedy, żeby nie siedzieć bezczynnie w domu, zaczęła pomagać innym. Jako wolontariusz w domu starców. No i wtedy znalazła nową pracę. Nie w domu starców, tylko w swoim zawodzie. Bo wolontariat ją wciągnął.

Przypadkiem dowiedziała się, że w gminie trwa świąteczna zbiórka książek dla Domu Dziecka. Jako bibliotekarka czuła w sobie wewnętrzny obowiązek włączenia się do działania. Zaczęła dzwonić po okolicznych księgarniach z prośbą o przekazanie zalegających na półkach tytułów, wieszała plakaty…
Gdy wpadła do jednej z księgarń by odebrać kilka skromnych darów, wdała się w pogawędkę z właścicielką księgarni która … z miejsca zatrudniła Kasię.
Powiedziała, że od dawna rozgląda się za pracownikiem ale nie chciała przechodzić przez koszmar rekrutacji i przeglądania CV. Twierdziła, że  ma pecha do osób pełnych oczekiwań, które nie chcą dać nic od siebie i myślą, że praca w księgarni to siedzenie w fotelu i przeglądanie najnowszej prasy.
  • Podobny wpis u Justyny pt Jak nauczyć się pomagać innym?

No cóż, chandra nie jedno ma imię, dopada nie jednego jesienią. Każdy wypracowuje na nią swoje sposoby. Ciekawa jestem jakie są Wasze.

Na pewno nie należy odmawiać sobie codziennych przyjemności, jak np

Dzierganie. Tu można znaleźć całkiem praktyczne uzasadnienie. Bo przecież na gwałt są potrzebne czapki, szale, rękawiczki. A same się nie zrobią. Choć ja ostatnio znowu siedzę w serwetkach i sprawia mi to przyjemność.
A może warto poeksperymentować w kuchni. Fajne przepisy znajdziecie u:

No i warto korzystać z każdej okazji, by się dobrze bawić. Wbrew pogodzie.

Pozdrawiam serdecznie

Beata

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Opublikowany przez BEATA REDZIMSKA

Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb. Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu. Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności. Jestem tu po to, by pomóc Ci lepiej pisać, skuteczniej docierać do czytelnika, wywołać większe zaangażowanie w social mediach. Czasami rozśmieszę lub zmotywuję. Ale równolegle do Vademecum Blogera jestem autorem kilku niezależnych miejsc w sieci. Ponieważ wiele osób pyta się mnie, jak mimo 4 ciąży i 40 - stki na karku udało mi się zachować linię nastolatki, uruchomiłam kanał na YouTube o zdrowym gotowaniu - bezglutenowo - bezmlecznie. Znajdziesz mnie również na blogu BeataRed.com i powiązanym z nim Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego. A jeżeli interesują Cię praktyczne porady o tym, jak budować swoją obecność w sieci zapraszam na mój kanał na You Tube z blogowymi tutorialami.

Dołącz do rozmowy

28 komentarzy

  1. Jesienią nasz organizm po prostu zwalnia i to nazywamy chandrą. Zawsze musi być równowaga między obowiązkami a chwilami odpoczynku i chwilami dla siebie by opanować negatywny stres i się zregenerować, nie tylko jesienią. Historia Kasi od biblioteki interesująca i wielu ludziom daje nadzieje. Choć jesli marzenie takie jak jej się dlugo dlugo nie spelnia mimo starań to mimo to, trzeba umieć się docenić i nie dać w swojej glowie zakodować przekonania, ze jestes gorsza bo ci nie wychodzi.

  2. Punkt 5 według mnie najważniejszy! Ruch, ruch i jeszcze raz ruch. Szczególnie w sezonie jesienno-zimowym 🙂 Wszyscy przecież wiemy, że aktywność fizyczna podnosi w organizmie poziom endorfin. Oczywiście nie chodzi też o to by uprawiać jakieś sporty wyczynowe i przeciążać organizm, który zgodnie z cyklem rocznym potrzebuje teraz więcej odpoczynku.

  3. 100% prawda, bardzo przydatne punkty. Ja dzisiaj pisałam coś podobnego, odnoście pogody a naszego nastroju. Ja w jesienne wieczory lubię spędzać czas z książką. Tej jesieni jest to również pisanie bo ruszyłam z blogiem. Najważniejsze to mieć jakieś zajęcie i się nie dołować samemu.

  4. Tyle przydatnych rad Beatko. O tym codziennym czytaniu muszę koniecznie pamiętać. I o fotografowaniu. I czytaniu książek, koniecznie! 🙂

    W linkowaniu udziału nie biorę bo przez ta jesień to jakoś ciśnienie na promocje bloga mi spadło… 🙂 może sam się obroni 😉

  5. Rady choć oklepane, to bardzo dobre! Czasem można powtarzać w kółko to samo, a i tak zrobimy po swojemu, inaczej. Bardzo podoba mi się podpunkt 2 – Pisz. Tobie wychodzi to świetnie, a ja widzę w swoim pisaniu odbicie swoich myśli. Jesień to czas różnych refleksji, warto wykorzystać leżącą na tacy inspirację do napisania czegoś fajnego, jak książka, artykuł, felieton, czy nawet wpis w pamiętniku.

    Pozdrawiam i fajne to linkowe party! 🙂
    http://www.itakowo.blogspot.com

  6. Beata, dziękuję za wspomnienie 🙂
    Bardzo mądre rady i w sumie takie oczywiste, a przez tak wiele osób nie przestrzegane. Wystarczy na chwilę zatrzymać się, pomyśleć co dla nas jest dobre i w czym możemy pomóc innym pomagając w ten sposób również sobie. Pomimo, że za oknem szaruga, nigdy nie traktuję jesieni jak pory roku, która przyczynia się do spadku mojego nastroju czy energii. Jeśli tak się dzieje, to jest to raczej wypadkowa przykrych zdarzeń lub wyczerpania na skutek intensywnej pracy i aktywnego stylu życia. A z tym akurat zawsze można coś zrobić 😉
    Pozdrawiam.

  7. Bardzo ciekawy i inspirujący wpis. 🙂 Faktycznie, podchodząc do tego, że każdy dzień jest szczególny i wyjątkowy, żadna chandra nam nie straszna. Wszystko w naszych głowach. 🙂

  8. Fajny wpis Beatka, twórcza wena u Ciebie na najlepszym poziomie. Mnie chandra i złe samopoczucie dopada na wiosnę, jesień mi nie straszna. Myślę, że na wiosnę brakuje mi jakiś składników np. witaminy E, Twoje dziewczynki świetnie się bawią, nawet w pochmurne dni, całusy dla nich <3

  9. Beatka, twój post to każda osoba cierpiąca na okresową chandrę powinna sobie wydrukować i zerkać na niego, gdy tylko poczuje, że ciemność zaczyna ją ogarniać, bo zawarłaś w nim tak wiele cenny propozycji, że może być jesiennym drogowskazem.
    I dziękuję za polecenie mojego bloga, aż tyle razy.
    Pozdrawiam

  10. Bardzo mądrze powiedziane:). Większość tych sposobów regularnie stosuję, ale za jedną z najważniejszych rzeczy, o których piszesz uważam docenianie tego co się ma. Jak często o tym zapominamy i koncentrujemy się na tym czego nam brakuje.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nowość - KURS - Twój pierwszy produkt online - 39,99 PLN + VAT Odrzuć

Exit mobile version